Rozdział 3

598 17 0
                                    

Ostatni tydzień przed wyjazdem okropnie mi się dłużył. Zazwyczaj zbliżający się wolny okres w szkole poprzedzają testy - nie żeby po feriach miało być łatwiej... Reasumując nie jest lekko. Z dziewczynami z każdym dniem jesteśmy o krok bliżej od załamania nerwowego, ale staramy się podchodzić to tego w miarę z humorem. Teraz na przykład jestem na ostatniej długiej przerwie przed wyjazdem i dzięki Rachel i Grace mój nastrój jak zwykle zmienia się o 180 stopni.

-Amy, czy zechciałabyś zdradzić nam jak udało ci się zaliczyć ten pieprzony test bez zaliczania przy tym prowadzącego? - Zaczęła jak zwykle subtelnie Grace

Dwa dni temu pisaliśmy test z psychologii - jest to dodatkowy przedmiot, który samodzielnie musieliśmy sobie wybrać, a który nie mógł się pokrywać z tematyką naszego profilu. Jego zaliczenie nie należy do najłatwiejszych, jednak z racji tego, iż dobrze czuję się w zagadnieniach psychologicznych, nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Grace zapisała się na te same zajęcia, ponieważ do wyboru oprócz tego miała fizykę, historię sztuki i jeszcze jakieś inne gorsze gówno - jak to określiła. W związku z tym wolała wybrać bycie ze mną w jednej grupie, skoro i tak nie odpowiadała jej żadna tematyka zajęć.

-Wydaje mi się, że miałam spore szczęście. Trafiłam po prostu na dobry przykład.

-Oj nie bądź już taka skromna. - Rachel się uśmiechnęła - Musisz udzielić naszej biednej koleżance korepetycji

Prawda jest taka, że rzeczywiście miałam sporo szczęścia. Praca polegała na opisaniu z punktu widzenia psychologicznego postawy osoby z przykładu, który się dostało. Trzeba było zinterpretować jej zachowanie oraz określić przyczyny i skutki takowego. Sporo więc zależało od fragmentu tekstu jaki się otrzymało.

-Tak jak reszcie grupy! Jebana zdała to jako jedyna -wytknęła zszokowana Grace

-Nieprawda, Madison też zaliczyła. - odpowiedziałam

-Ale tylko ty dostałaś 5.

-Nie przejmuj się Grace, poradzimy sobie. Mam plan na biznes. Myślę, że to idealna alternatywa, jeśli nie wyjdzie nam ze szkołą - zaczęła Rachel

-Naprawdę boję się pytać. - odparłam

-Spokojnie moja droga, wszystko mam przemyślane. - odparła zadowolona - Orientowałam się ostatnio w cenach sprzedaży narządów, czy wy wiecie po ile chodzą nerki?!

-Rachel co ty pieprzysz? - nie mogłam wyjść z podziwu dla jej kreatywności

-Otóż jedną nerkę można opchnąć za 200 tysięcy dolarów! Na samych nerkach zarobiłabym ich około 600!!!

-Wiem, że jesteś na profilu humanistycznym, a nie biologiczno-chemicznym, ale ty posiadasz dwie nerki, a żyć możesz tylko bez jednej. - mówiłam coraz bardziej rozbawiona jej pomysłowością.

-No przecież nie jestem głupia. Zdaje sobie z tego sprawę. Jedna będzie moja i po jednej od was.

-Jak miło, że o nas pomyślałaś - odparła ironicznie Grace

-Bo interesy bez was to nie to samo dziewczyny, dzięki wam mój dochód będzie większy. - Wyszczerzyła się.

-Jesteś walnięta. - zaczęłam się śmiać, a chwilę później dołączyły do mnie przyjaciółki.

Gdyby ktoś z boku posłuchał naszych rozmów, myślę, że mógłby to gdzieś zgłosić... Zdecydowanie przeważała w nich ironia i niecodzienne żarty, które z kolei u nas były normą.

Po ostatnim dzwonku oznaczającym koniec lekcji zerwałyśmy się z Grace z krzeseł i ruszyłyśmy w stronę szatni.

-Tak się cieszę, że wreszcie będziemy miały trochę wolnego! Zdecydowanie przyda nam się odpoczynek. A ty jak dziewczyno, jesteś już spakowana? - spytała 

-W większości tak, muszę jeszcze tylko dopakować parę drobiazgów. Żałuję, że nie możesz jechać ze mną. - odparłam zawiedziona, ponieważ faktycznie tak było. Liczyłam, że rodzice Grace pozwolą jej na spędzanie tego czasu wolnego ze mną na wyspie. 

-Tak, ja też! Ale wiesz, że mama nie wypuści mnie z domu, jeśli nie poprawię ocen. Zagroziła, że przez całe dwa tygodnie będę musiała siedzieć nad książkami albo da mi szlaban do końca roku - i boże miej mnie w opiece, mam nadzieje, że tylko majaczyła. 

-Ehh, tak wiem. Ale będę dzwonić codziennie. - uświadomiłam ją - Mam nadzieję, że nie zabierze ci telefonu. Bo nie zabierze, prawda?! 

-Bez przesady, jest surowa, ale chyba jeszcze jej nie opętało. - odparła - Codziennie dzwoń koniecznie i zdawaj mi relację czy udało ci się poderwać jakiegoś greckiego boga seksu! 

-Grace, jadę tam ze swoimi braćmi... 

-Przecież nie mówiłam o nich psycholko! Na pewno mają jakichś przystojnych kolegów. - Grace nagle się ożywiła 

-Wiem, że nie mówiłaś o nich, ale ja tak. Z nimi u boku moje szanse na podryw są tak duże jak to, że przez całe dwa tygodnie będziesz siedziała nad książkami i zakuwała po nocach... 

-Oj, to raczej nici z wakacyjnego romansu. - Grace wybuchła śmiechem. 

-Poza tym, mam dosyć mężczyzn przez najbliższą dekadę. Szczerze, to już zastanawiam się nad zakupem kota, żebym nie została sama na starość. 

-Puknij się w łeb! Nie można marnować takiej okazji, więc jeśli ty nie zamierzasz korzystać, to chociaż wysyłaj mi zdjęcia, jeśli będzie na co popatrzeć. - Puściła mi oczko. 

-Dobrze, jeśli tylko nikt nie będzie miał nic przeciwko oznajmię, że zbieram materiały do nowej gazetki playboya i porobię parę gorących fotek. - odparłam ironicznie i przewróciłam oczami.

-I tak trzymaj Am! Lecę już, bo tata na mnie czeka, trzymaj się tam i postaraj się rozluźnić. I za nic w świecie nie zaprzątaj sobie głowy tym palantem! - Wyściskała mnie i skierowała się do samochodu.

Od poniedziałkowego incydentu z Jack'iem nie wydarzyło się nic, czego bym sobie nie życzyła. Miałam nadzieje, że tak już zostanie, a nie że jest to jedynie cisza przed burzą. Oby chłopak doznał olśnienia i wreszcie sobie odpuścił. Byłby to idealny scenariusz, zważywszy na to, że w czasie mojej przerwy wiosennej miałam zamiar całkowicie wyłączyć myślenie i rozkoszować się urokami wyspy.

Try to fix meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz