Rozdział 19

607 24 8
                                    

Amy

Stojąc przy wyspie kuchennej przygotowuję sobie właśnie przed treningowego shake'a. Od paru dni moje odżywianie nie należało do najzdrowszych, a ja, mimo iż czasami pozwalam sobie na odstępstwa, zazwyczaj po fakcie miewam wyrzuty sumienia.

W pewnym momencie mój wzrok samoistnie pada na pianino, a na wspomnienie wczorajszej sytuacji z Loganem zaczyna robić mi się gorąco.

Zdecydowanie niewiele trzeba, żeby brunet na mnie zadziałał. A to jak delikatnie musnął ustami mój kark było seksowne, ale i strasznie urocze...

Całe szczęście, że Connor nie drążył tematu.

Skończyłam przygotowywać swój lekki posiłek, gdy zauważyłam Lucasa schodzącego po schodach.

-Hej siostra. - przywitał się wyjątkowo przyjaźnie

-Tylko tyle? Żadnych "co robisz gówniarzu" albo "przesuń się młoda, bo zabierasz moją cenną przestrzeń i muszę dzielić z tobą tlen, którym oddycham"? - uniosłam pytająco brew.

-Oj daj spokój. - przewrócił oczami. - Jesteśmy rodzeństwem, powinniśmy być dla siebie mili.

Patrzyłam na niego przez chwile z przymrużonymi oczami.

-Nie mam pieniędzy Lucas. Ani chęci, żeby ci pomóc. - dodałam zbierając się do wyjścia.

-Hola hola, ale po co od razu tak niemiło? - dogonił mnie i z cały czas przyklejonym uśmiechem dodał - Nie potrzebuje pieniążków moja droga siostrzyczko, mam ich pod dostatkiem. - puścił mi oczko. - Pomyślałem sobie, że moglibyśmy razem pobiegać, co ty na to?

Stanęłam w miejscu i przeskanowałam go spojrzeniem, chcąc wyczytać drugie dno w jego nad wyraz przyjaznej postawie.

-Masz 3 minuty, żeby się uszykować.

-Całe szczęście już jestem gotowy. - wyszczerzył się i otworzył mi drzwi.

To nie może skończyć się dobrze.

***

Przebiegliśmy spory dystans, a mój brat był w zadziwiająco dobrej formie mimo wlewanego w siebie co wieczór alkoholu.

Z niedowierzaniem mogę stwierdzić, że naprawdę dobrze mi się z nim trenowało. Lucas pokazał mi świetną rozgrzewkę, którą na pewno jeszcze nie raz wykorzystam, a po treningu zaproponował rozciąganie.

Zeszliśmy więc z plaży i udaliśmy się do wyjątkowo urokliwego małego parku, znajdującego się nieopodal.

Wspólnie wykonywaliśmy ćwiczenia na rozciągnięcie i rozluźnienie mięśni po intensywnym treningu.

-Słuchaj Amy, tak sobie pomyślałem... Masz może jeszcze kontakt z Avery? - posłał mi nieco napięty uśmiech. - Wiem, że kiedyś trzymałyście się bardzo blisko.

Zgadza się. Poznałam się z Avery uczęszczając parę lat temu do szkoły muzycznej, w której uczyłam się gry na pianinie. Od razu przypadłyśmy sobie do gustu. Dziewczyna była niezwykle życzliwą i dobrą osobą, a że ja na początku sprawiałam wrażenie nieśmiałej - pomogła mi się zaklimatyzować.

Z czasem nasza znajomość przeniosła się poza mury szkoły muzycznej, a my utrzymywałyśmy ze sobą regularny kontakt.

Avery bywała sporo razy u mnie w domu. Z czasem wypisałam się ze szkoły muzycznej, gdyż ciężko było mi ją pogodzić z moją normalną szkołą. Avery ponieważ była parę lat strasza i bardziej doświadczona ode mnie, zasugerowała, że może udzielać mi prywatnych korepetycji.

Try to fix meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz