Mimo wypitego wczoraj alkoholu czułam się świetnie. Siedziałyśmy właśnie z Margaret przy wyspie kuchennej i zajadałyśmy się owsianką z owocami i czekoladą. Po wczorajszym jedzeniu przyda mi się zdrowa odskocznia. Lucas i Connor jeszcze odsypiali wczorajszą zabawę, a Logan z Vincem poszli pobiegać.
Myśląc o najstarszym bracie zaczęłam się zastanawiać jakim cudem Margaret z nim wytrzymuje. Tak bardzo się różnią, że to aż samo kłuje w oczy.
-Dlaczego tak właściwie jesteś z tym gburem? - zadałam jej pytanie.
-Jest nieziemsko przystojny i ma sporo kasy. - zastanowiła się i puściła mi oczko
-Fakt, są to aspekty, które mogą przeważyć nad podjęciem decyzji odnośnie związku. - odparłam.
Wiedziałam, że Margaret tylko żartuje. Poznałam ją na tyle dobrze, że potrafiłam wyczuć jej humor. Niemniej co do wyglądu Vincea miała racje. Byłam jego siostrą i dla mnie był obrzydliwy w takich kategoriach, ale obiektywnie patrząc na sprawę niczego mu nie brakowało. Wzrostem przyćmiewał niejednego mężczyznę, był dobrze zbudowany i zawsze elegancko się ubierał. Tak naprawdę dopiero na tym wyjeździe mogę zauważyć go w luźniejszych ciuchach. Dodatkowo miał błękitne oczy i blond włosy. O fryzurę też zawsze dbał - boki musiały być przystrzyżone, a lekko dłuższa góra starannie ułożona.
-A tak na poważnie, Vince jest bardzo dobrym człowiekiem. Ufam mu jak nikomu innemu i wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Poza tym potrafi być naprawdę czuły. - dodała Margaret
-Nie chce tego słuchać! - przerwałam jej szybko. - Łóżkowe sprawy zostawcie w sypialni. Nie chce mieć koszmarów. - dodałam.
Narzeczona Vincea zaśmiała się jedynie w odpowiedzi na moje uwagi.
-Ale tak na serio, jak to możliwe, że cała wasza trójka tak wygląda?! - spytała oburzona - Jesteście jak rodzeństwo z cholernej okładki!
Tak jak wcześniej wspominałam -ludzie często mówili mi, że jestem piękna, ale ja sama po prostu się akceptowałam. Vincea też już opisałam, a jeżeli chodzi o Lucasa, to wzrostem również mógł się pochwalić. Był brunetem z oczami tak samo niebieskimi jak Vince. Włosy zazwyczaj miał w nieładzie, boki przycięte na krótko, ale góra żyła swoim życiem. Nie twierdzę, że wyglądało to źle. Powiedziałabym nawet, że dodawało mu uroku. Styl miał dużo bardziej swobodny od naszej dwójki. Ja i Vince lubiliśmy elegancję, Lucas natomiast gustował w oversizowych bluzach lub koszulkach i sportowych butach. Dodatkowo chłopaki mieli ostre, męskie rysy twarzy, na które z pewnością poleciałaby niejedna dziewczyna.
-O, już wrócili. - rozpromieniła się Margaret i wyrwała mnie z zamyślenia.
Zerknęłam w stronę wejścia i okej... Faktycznie wrócili. Nie dało się nie zauważyć. Tym bardziej, że przed moimi oczami ukazał się Logan, który był cały spocony. Ale nie tak obrzydliwie spocony, tylko seksowne krople potu kapały z jego dłuższych na czubku głowy włosów i spływały po klatce piersiowej. Czy wspomniałam, że był bez koszulki? Otóż tak właśnie było. Miał ją przewieszoną przez ramię. Dzięki temu dostrzegłam, iż ma tatuaż na klatce piersiowej i na plecach. Nie wspominając o tym, że jego spodenki sportowe wisiały nisko na biodrach, więc zdążyłam zauważyć - całkowicie przypadkiem boskie V, które układało się z jego mięśni na dole brzucha i chowało pod szortami.
-Logan też jest całkiem niczego sobie. - Zwróciła się do mnie, gdy chłopaki zniknęli na piętrze.
-Hmm? Co? Nieee. To znaczy nie wiem, nie zwróciłam uwagi. - zaczęłam się plątać
Margaret jedynie się uśmiechnęła.
-Jest dzisiaj cudowna pogoda. Może pójdziemy nad wodę, co o tym myślisz? - spytała
Zdecydowanie przyda mi się kąpiel w zimnej wodzie. Muszę trochę otrzeźwić umysł, bo ostatnio zaczął szwankować. Zawsze mi się wydawało, że moim typem mężczyzny był blondyn z niebieskimi oczami. Nie rozumiałam więc, dlaczego na widok wytatuowanego bruneta zaczyna mi się robić gorąco...
***
Ubrana w czarny komplet bikini wychodziłam właśnie do reszty, która znajdowała się już na naszej prywatnej plaży. Przed wyjazdem sporo trenowałam, więc byłam zadowolona z tego, jak wygląda moja sylwetka. Należałam do osób szczupłych, ale raczej nie brakowało mi kobiecych kształtów. Moje piersi nie należały do ogromnych, ale nie można też było uznać ich za małe. Jeżeli chodzi o mój tyłek - nie wykluczone, że miałam się czym pochwalić.
Nigdy jednak nie może być zbyt pięknie, jeżeli wyjeżdżacie na urlop ze swoimi braćmi.
-Idź się ubrać. - Powiedział ściszonym, lecz stanowczym tonem Vince, w momencie, w którym znalazłam się przy pozostałych.
-Co według Ciebie powinnam na siebie założyć? - spytałam unosząc brew.
-Na pewno coś, co zakryje więcej niż totalne minimum. - Dodał Lucas, popierając najstarszego brata.
-Wybaczcie, ale zapomniałam spakować strój płetwonurka. - skomentowałam
-Nie ma problemu, na wyspie też mają sklepy. - Odgryzł się i uśmiechnął zwycięsko Lucas.
W odpowiedzi jedynie przewróciłam oczami. Widziałam też, że Margaret spogląda na mnie współczującym wzrokiem, Connor jak zwykle jest w swoim świecie, a Logana widocznie bawiła cała ta sytuacja.
Reakcja tego ostatniego zirytowała mnie najbardziej. Nie byłam już dzieckiem, któremu można było mówić co może na siebie założyć, a co nie. Przy moich braciach natomiast wychodziłam na maksymalnie sześciolatkę.
-Dajcie już spokój chłopaki. - wstawiła się za mną Margaret. - Przeginasz Vince. - dodała.
Mój najstarszy brat nic już nie powiedział, zarzucił mi jednak ręcznik na ramiona, na co jedynie wzniosłam wzrok ku górze, prosząc wszechświat o cierpliwość. Nie miałam już siły się z nimi kłócić.
-Widziałem, że było jej zimno. - skierował słowa do karcącej go wzrokiem narzeczonej i uniósł ręce w obronnym geście.

CZYTASZ
Try to fix me
RomanceAmy Johnson jest wrażliwą, piękną osiemnastoletnią dziewczyną, która niestety nie należy do osób o zbyt wysokiej samoocenie. Jest świeżo po zakończeniu toksycznego związku z Jack'iem, który wykorzystywał jej niskie poczucie własnej wartości. Chłopak...