Rozdział 24

364 28 5
                                    

Amy

Nienawidzę szkolnych łazienek w trakcie przerw.

Ale znacznie bardziej przeraża mnie pytanie się na lekcji o pozwolenie na wyjście. Nie przepadam za byciem w centrum uwagi, więc staram się unikać sytuacji, w której muszę przerwać nauczycielowi, a oczy wszystkich zwracają się na mnie.

Z tego oto powodu łazienkowy problem zatacza koło, a ja muszę czekać w kolejce do jednej z toalet.

Są jednak plusy w całej tej sytuacji, ponieważ gdy udaje mi się w końcu znaleźć w kabinie, nastaje chwila spokoju. 

Żadnych rozmów, żadnych krzyków, zero ludzi. Potrzebuje chwilami po prostu się zatrzymać, a w szkole pełnej głośnych rozmów, śmiechu i gwaru ciężko nie być przebodźcowanym. 

Korzystając z okazji, opieram się o ścianę i przymykam na chwilę oczy. 

Trwa to może całe 10 sekund, ponieważ z wywalczonej chwili wyrywają mnie wibrację telefonu.

Patrzę na ekran i czuję uścisk w żołądku.

Nieznany numer.

To już szóste połączenie, odkąd wróciłam z wyspy.

Każde jest co prawda z innego numeru telefonu, ale nie mam wątpliwości co do tego kto dzwoni.

Spróbowałam jednak obrać taktykę unikania problemu, aż ten sam zniknie.

Mam nadzieję, że jeśli to Jack, to wkrótce zmęczy go to ciągłe nękanie i po prostu odpuści.

Chowam więc telefon z powrotem do kieszeni spodni i wychodzę z łazienki. 

Na korytarzu, przy swojej szafce widzę Rachel, która rozmawia z Grace.

Podchodzę do nich.

-Cześć piękna. - mówi Grace, która jako pierwsza mnie zauważa.

-Hej. Jak wam poszło?

Mamy środek tygodnia i znaczną większość egzaminów za nami. Dzisiaj jednak odbył się jeden z jak się okazało trudniejszych. Miał to być rutynowy egzamin z matematyki, ale to co dostaliśmy na arkuszach wywołało chyba zdziwienie u każdego ucznia.

-Jestem, kurwa, załamana. - Rachel zaczęła masować sobie skronie. - To miał być prosty test, a nie egzamin wstępny na Harvard.

-Mi też nie poszło za dobrze. Mam nadzieje, że nie podadzą wyników przed weekendem, bo inaczej mama nie puści mnie na żadną imprezę.

-Spokojnie, na pewno nie będzie tak źle. Zobaczycie, że wszystkie pozaliczamy. - próbowałam je nieco pocieszyć.

-Pieprzyć to dziewczyny. Zostaje striptizerką.

-Rachel, może chociaż poczekaj do wyników z wyborem profesji. - posłałam jej pobłażliwy uśmiech

-Ale tu się nie ma nad czym zastanawiać. Rozważałam sprzedaż organów, ale to chwilowe. Wytniesz sobie nerkę i dostaniesz kasę jednorazowo. A striptiz to stały, opłacalny dochód. Poza tym jestem w idealnym wieku, żeby chwalić się swoim ciałem. Później może być za późno, a na razie niech mi się chociaż do czegoś przyda.

-Wchodzę w to. - Zgodziła się Grace. - Może mama nie będzie dumna, ale przynajmniej mogę jej to zrekompensować drogimi prezentami.

-Z kim ja żyję. 

-A tak swoją drogą, widziałyście, że w przeciągu dwóch dni pojawiło się już trzech nowych nauczycieli? - spytała Rachel

-Jeden nowy mi się gdzieś tam przewinął. - odpowiedziałam.

Try to fix meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz