Logan
-Masz cokolwiek? - spytałem
Od godziny siedzieliśmy z Vincentem w niewielkim gabinecie znajdującym się w domu letniskowym i próbowaliśmy ustalić szczegóły dotyczące sprawy narkotyków.
Od dobrego pół roku w szkołach średnich rozprowadzane były używki. I to nie byle jakie, bo pierdolona koka i amfetamina.
Coraz więcej dzieciaków było w posiadaniu tego gówna, a my nie mogliśmy ustalić źródła ich rozprzestrzeniania.
Pewnym był fakt, iż musi to być ktoś ze środka. Najprawdopodobniej zwykły licealista. Musiał znać tutejsze dzieciaki, rozkład zajęć i plany szkół.
-Drobne poszlaki. Nic co pozwoliłoby nam wykorzystać to przeciwko nim. - odpowiedział wkurwiony Vincent
-To musi być coś grubszego. Zwykłe dzieciaki nie byłyby w stanie tak dobrze się z tym kryć i nie zostawiać po sobie praktycznie żadnych śladów.
-Logan, to nie jest pieprzona mafia. Co sugerujesz?
-Mówię tylko, że za tym musi stać coś większego. Niewykluczone, że gówniarze mają pomoc kogoś bardziej doświadczonego.
-Jeżeli tak jest, to tym bardziej musimy to jak najszybciej ustalić. To nie może rozprzestrzenić się na większą skalę. Już i tak zaszło za daleko. - zacisnął dłonie w pięści, a po chwili wziął łyk alkoholu
-Po powrocie do miasta będziemy musieli dać naszych ludzi do szkół. Nie ma innej opcji na rozpracowanie tego gówna od środka. - odparłem i również zanurzyłem usta w brunatnym płynie.
Coś jednak przyszło mi do głowy.
-Rozmawiałeś na ten temat z Amy? - spytałem. - Może coś widziała albo chociaż słyszała.
Widziałem jak Vincent zaciska szczękę w momencie, gdy zakończyłem swoje spekulacje.
-Nie ma kurwa nawet takiej mowy. Nie zamierzam jej w to plątać. Wydaje mi się, że jak do tej pory nie ma o niczym zielonego pojęcia i wolałbym, żeby tak pozostało. - spojrzał na mnie stanowczo, a ja doskonale zrozumiałem jego przekaz.
-Nie uważasz, że lepiej ostrzec ją zanim ten syf dotknie jej bezpośrednio? W liceach przestaje być bezpiecznie.
-Panuję nad sytuacją. Chronię ją jak tylko mogę. Poza tym Amy jest zbyt delikatna na takie tematy. Wolałbym, aby nawet nie obiło jej się to o uszy.
Ta... Delikatna. Szkoda, że Vince nie wiedział o co poprosiła mnie jego mała siostrzyczka dzień wcześniej.
Oczywiście nie dało się zaprzeczyć, że Amy miała usposobienie anioła, jednak zaprzeczyły temu jej czyny, które skłoniły ją do poproszenia mnie, abym pieprzył ją bez zobowiązań.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że wraz z opuszczeniem z jej ust prośby nie drgnął mi kutas. Biłem się z myślami i próbowałem zebrać całą swoją silną wolę, żeby jej wtedy odmówić.
Ale gdy patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi oczami, w których krył się zadziwiający brak pewności siebie - zupełnie jakby czuła, że nie jest mnie warta, a ja sam ją wyśmieje - po prostu nie mogłem jej odmówić.
Zamierzałem pokazać jej jak ją widzę i nie ukrywam, że dla mnie też zapowiadało się to całkiem interesująco.
Dosyć nieswojo czułem się z myślami, które nawiedzały mnie w obecności Vincenta. Wiedziałem, że facet obdarłby mnie ze skóry, odjebał kutasa i torturował na wszelkie możliwe sposoby.
CZYTASZ
Try to fix me
RomanceAmy Johnson jest wrażliwą, piękną osiemnastoletnią dziewczyną, która niestety nie należy do osób o zbyt wysokiej samoocenie. Jest świeżo po zakończeniu toksycznego związku z Jack'iem, który wykorzystywał jej niskie poczucie własnej wartości. Chłopak...