Rozdział 4

586 17 0
                                    


Właśnie kończyłam zapinać walizkę, gdy ujrzałam powiadomienie na moim telefonie. To Lucas - pisał, że za chwile po mnie będą. Nie zdziwiło mnie, że nie zadzwonił - nigdy nie przepadał za rozmowami przez telefon, a raczej traktował je jako zło konieczne. Twierdził, że nie ma sensu nadwyrężać sobie strun głosowych, skoro ktoś był tak genialny, że wymyślił smsy. Z kolei, skoro wiadomość dostałam od Lucasa, oznaczało to, że Vince prowadził. Nie będę ukrywać, że bardzo mnie to ucieszyło. Kocham obu moich braci, ale nie ukrywam, że umiejętności Lucasa do bezpiecznego prowadzenia pojazdu są raczej znikome, a ja staram się jak najbardziej ograniczać ryzyko mojej przedwczesnej śmierci.

Trzymając walizkę schodziłam właśnie po schodach, gdzie już czekała na mnie mama, żeby się pożegnać. Żałuję, że nie mogła pojechać z nami, ale niedawno dostała w pracy awans i na razie nie mogła sobie pozwolić na dłuższy urlop.

-Będę za tobą tęsknić myszko! - tata zwracał się tak do mnie, gdy byłam mała, a po jego śmierci mojej mamie weszło to w nawyk. 

-Ja za tobą też mamuś. - odpowiedziałam - Dbaj o siebie i nie przepracowuj się proszę.

-O mnie się nie martw, zastanów się lepiej czy wszystko spakowałaś, bo nikt Ci helikopterem nie dowiezie ubrań. Wzięłaś kostium kąpielowy?

W ostatniej chwili dorzuciłam do walizki kostium. Wcześniej nie przyszło mi to na myśl, bo pogoda była tragiczna. Na szczęście dzisiaj od rana, jak na zamówienie zaczęło świecić słońce i na dworze zrobiło się tak ciepło, że najchętniej wyszłabym się poopalać. 

-Tak tak, wszystko mam. Lecę już, bo wiesz, że Vince nie znosi czekać, a nie chce, żeby pojechali beze mnie. - dodałam w pośpiechu, zakładając buty. 

-Może i Vince jest sztywnym gburem, ale nie zostawiłby swojej ulubionej siostrzyczki. 

-Jestem jego jedyną siostrą mamo. - Zerknęłam w jej stronę z politowaniem. 

-Czepiasz się szczegółów. - Puściła mi oczko - Idź już i uważaj tam na siebie. Rozmawiałam z chłopakami, żeby się o ciebie troszczyli, ale o to akurat się nie martwię. - Uśmiechnęła się promiennie.

Pożegnałam się z mamą i wyszłam przed dom. Na podjeździe stał już czarny mercedes mojego najstarszego brata. Nie będę ukrywała, że nigdy nie interesowałam się motoryzacją, więc nawet nie wiem co to za model. Wiem jedynie, że musiał być drogi.

To nie tak, że pieniądze były z nami od zawsze. Jeśli mam być szczera, to po śmierci taty nie koniecznie nam się przelewało. Z mamą dalej żyjemy skromnie, mimo że chłopcy chcą nam pomagać finansowo na każdym kroku. Ona jednak twierdzi, że nie powinna brać pieniędzy od swoich dzieci i sama pracuje na to, żeby niczego nam nie brakowało.

Z moimi braćmi historia nie jest skomplikowana. Marzeniem najstarszego była praca w dziale kryminalnym i tak też się stało. Jest chyba jedyną osobą w policji, która w tak młodym wieku - bo zaledwie 29 lat dostała awans na naprawdę wysokie stanowisko. Dodatkowo jego narzeczona Margaret prowadzi własną działalność - projektuje i sprzedaje nie najtańsze ubrania. Jeśli chodzi o Lucasa, pracuje w branży IT i z tego co wiem zarobki również nie są najgorsze. Czasem boję się, że nigdy nie uda mi się osiągnąć tyle co oni i chociaż nikt nie narzuca mi presji, mimo wszystko ją odczuwam.

Vince wysiadł z auta, żeby pomóc mi spakować walizkę do bagażnika.

-Cześć skrzacie. - Mówiąc to pocałował mnie w czoło.
-Może i mam marne metr sześćdziesiąt, ale dalej uważam, że to z ciebie hormony wzrostu sobie zadrwiły.

Jestem niska, to fakt, jednak nigdy nie przeszkadzał mi mój wzrost. Niestety przy moim bracie, który mierzył metr dziewięćdziesiąt dziewięć czułam się jak pięcioletnie dziecko.

-Przynajmniej ma ci kto podawać rzeczy z najwyższych półek, dzięki mnie nie musisz lecieć po drabinę. - Wyszczerzył się w uśmiechu. 

-Dzięki ci panie za takiego łaskawcę - pokazałam mu język i mocno się do niego przytuliłam. - Tęskniłam za tobą. - Dodałam. 

-Ja za tobą też. - Zaczął czochrać mnie po włosach. - A teraz pakuj się do auta, bo jeszcze długa droga przed nami.

Jak powiedział tak też zrobiłam. Wpakowałam się na tylne siedzenie i posłusznie zapięłam pasy. Vince był mocno wyczulony na względy bezpieczeństwa, więc nie zamierzałam go denerwować już na samym początku.

-Siema młoda. - Przywitał się jak zwykle wylewnie Lucas.

Moi bracia byli do siebie podobni pod względem zaborczości i nadmiernej opieki względem mnie, ale na tym koniec wspólnych cech. No i jeszcze oboje byli nienaturalnie wysocy, Lucas nie odstawał zbytnio od Vincea, miał metr dziewięćdziesiąt sześć wzrostu. Ale poza tym byli kompletnymi przeciwieństwami z charakteru. Vince należał raczej do osób nad wyraz poważnych, spokojnych i ułożonych, ale nigdy nie miał problemów z okazywaniem mi uczuć. Lucas natomiast był wiecznie roztrzepany, nieostrożny, a jakiekolwiek miłe gesty względem mnie przychodziły mu z trudem.

-Siema stary. - Odpowiedziałam podobnym tonem. 

-Jeszcze nie skończyłem 26 lat smarkulo. Jak na razie czuję się jak młody bóg. - Odparł dumny.
-Masz rację, najlepiej skupiać się na tym jak sam się widzisz. A czy to nie ty przypadkiem wołałeś ostatnio, żeby ktoś podał ci tlen po przebiegnięciu 2 km? - Uniosłam brew. - Bo jeszcze jakiś czas temu to byłaby dla ciebie rozgrzewka.

Zauważyłam w lusterku, że usta Vincea uniosły się ku górze. Zawsze się tak przekomarzaliśmy. Było to niegroźne i oczyszczające dla całej naszej trójki. Myślę, że w jakimś stopniu w taki sposób okazywaliśmy sobie uczucia.

-To nie jest dobry przykład, bo doskonale wiesz, że miałem przerwę od treningów przez moją kontuzję! - Chyba ukułam jego ego

Chłopaki zdecydowanie należeli do osób wysportowanych i dbających o swój wygląd. Oboje lubili trenować w każdej wolnej chwili, z resztą tak jak i ja. Jeśli tylko mieliśmy ku temu okazję, razem chodziliśmy biegać lub wykonywaliśmy wspólny trening.

-Poćwiczymy razem na wyspie to pokażesz co potrafisz. - Odparłam zadowolona. Byłam w dobrej formie, ponieważ ostatnio regularnie biegałam. W związku z tym nie powinnam mieć problemu, żeby mu dorównać. Zazwyczaj nie było to łatwe, jeśliby porównać chociażby długości naszych nóg. W takim zestawieniu przegrywałam na starcie.

-Jeszcze zobaczymy. - Odpowiedział i udawał obrażonego.


Bardzo dziękuję, że dotrwaliście aż do tego momentu! Tak naprawdę sytuacja dopiero zacznie się rozkręcać od następnych rozdziałów ;)
Kolejne rozdziały pojawią się w ciągu najbliższych dni.
Przyjemnego czytania! :D
 



Try to fix meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz