Rozdział 27

406 17 3
                                    

Amy

Następne godziny spędziłam nad muszlą klozetową, opróżniając całą zawartość mojego żołądka.

Gdy tylko doprowadziłam się do porządku zadzwoniłam do Grace, żeby opowiedzieć jej o całej sytuacji. Przyjaciółka od razu stwierdziła, że zaraz u mnie będzie.

Po 20 minutach usłyszałam pukanie do drzwi.

-Boże, Amy, jak ty wyglądasz?!

Grace zaczęła oglądać mnie z każdej strony, a później szybko przyciągnęła do siebie i przytuliła.

-Zapewne dokładnie tak, jak się teraz czuję.

-Jest twoja mama?

-Nie. Jeszcze nie wróciła z pracy.

-Jadłaś coś w ogóle?

-Najadłam się wstydu, jeśli to się liczy.

-Oj kochana, widziałam, jak wczoraj patrzył na ciebie ten twój cały 'pan niedostępny' i myślę, że z pewnością nie masz się czego wstydzić.

Schowałam twarz w dłoniach i wypuściłam długi oddech.

-Więcej wiary dziewczyno! Ale zanim zaczniesz mi opowiadać ze szczegółami co się właściwie wydarzyło, najpierw musimy coś zjeść.

Grace upiekła dla nas naleśniki, a ja zaparzyłam gorącej herbaty. Zaniosłyśmy wszystko do mojego pokoju.

-Musisz powiedzieć o tym Vincentowi.

Miała na myśli wiadomość, którą dostałam wczorajszego wieczoru oraz te wszystkie połączenia z nieznanych numerów.

-Nie ma takiej możliwości. Nie chcę mieszać go w swoje problemy. Ma dość własnych.

-Amy, posłuchaj. To nie wygląda dobrze, okej? Jack wydawał się teoretycznie niegroźny, ale w tym momencie zachowuje się jak jakiś cholerny psychol. Minęło już wystarczająco dużo czasu, żeby pogodził się z zerwaniem i dał ci spokój. Tymczasem on wypisuje jakieś pojebane smsy, wydzwania z różnych telefonów i nie wiem, czy pamiętasz, ale przyszedł na imprezę, żeby się z tobą zobaczyć!

-Boże, prawie o tym zapomniałam. - westchnęłam zrezygnowana

W urywkach wspomnień zobaczyłam, jak próbował do mnie podejść, ale na szczęście został skutecznie powstrzymany.

-Powinnaś zareagować.

-Ale nie mogę, Grace! Nie chcę, żeby Vince miał przeze mnie kłopoty, a z pewnością tak będzie, jeśli sprawa dotrze do ojca Jack'a. Jest jeszcze gorszy od niego, wiesz o tym. Bałam się go nawet jak byłam jeszcze z Jack'iem. Nie zamierzam ryzykować posady moich braci.

Widziałam, że przyjaciółka powoli zaczyna kapitulować.

-No dobrze już, niech ci będzie. Tylko proszę bądź ostrożna. - popatrzyła na mnie z troską. - A teraz opowiadaj, jak było z tym chodzącym bożyszczem! - poruszyła sugestywnie brwiami

***

Ostatnio polubiłam kawę z mlekiem owsianym.

Nie.

Polubiłam to złe określenie.

Ja się od niej uzależniłam!

Dlatego po szkole postanowiłam wstąpić do sklepu, aby uzupełnić zapasy. Rano mama wylała resztkę, a ja obecnie nie wyobrażałam sobie rozpoczęcia nauki bez odpowiedniej dawki kofeiny.

Pogoda była naprawdę cudowna. Było ciepło i świeciło słońce, dlatego postanowiłam, że drogę ze szkoły pokonam pieszo.

Reszta weekendu minęła spokojnie i w miarę dobrze. Z Loganem nie rozmawiałam od momentu, gdy odwiózł mnie do domu, ale tak było lepiej. Minął zaledwie drugi dzień, a ja w końcu chciałam, aby sprawy między nami szły wolnym tempem.

Zrobiłam zakupy i wyszłam z marketu. Już miałam skręcić w odpowiednią ulicę, gdy nagle poczułam, jak ktoś szarpie mnie za rękę i ciągnie w zaułek za sklepem.

Zbyt zaskoczona i przerażona sytuacją nie zdążyłam zareagować.

W końcu moje plecy zderzyły się z murem, a przede mną wyrosła postawna sylwetka mężczyzny w czarnej bluzie z kapturem naciągniętym na głowę.

Zamierzałam zacząć krzyczeć, ale w tym momencie napastnik zasłonił mi usta ręką, a swoim ciałem przygwoździł mnie do ściany tak, że nie byłam w stanie się ruszyć.

Drugą ręką mężczyzna zdjął kaptur, a ja zamarłam.

Jack

Gdy zobaczył moją reakcję, mogłabym przysiąc, że w jego oczach błysnęła satysfakcja.

-Nawet nie próbuj krzyczeć.

Zdjął dłoń z moich ust.

-Czy ciebie do reszty pojebało?! Jack, co ty robisz?!

-Nie podoba ci się? Sądziłem, że lubisz dominację. Starsi faceci i te sprawy. Nie kręci cię to? - patrzył na mnie ze złowieszczym błyskiem w oczach.

-Nie wiem o czym mówisz. Puść mnie!

Zaczęłam się szarpać, ale był zbyt silny. Włożył kolano między moje nogi, czym do reszty uniemożliwił mi ucieczkę, a wolną ręką mocno złapał za mój nadgarstek.

-Pieprzysz się z nim?!

-Jack, nie wiem o czym mówisz! Do reszty cię pojebało!

-Czyżby? - wyszczerzył zęby w przerażającym uśmiechu. - A czy to nie ze swoim skurwielem wróciłaś z ostatniej imprezy?

Coraz bardziej wzmacniał uścisk. Po jego oczach domyśliłam się, że musi być pod wpływem. Zapewne znowu się zjarał. Ta myśl przeraziła mnie jeszcze bardziej, ponieważ to oznaczało, że jest w tym momencie zdolny do wielu rzeczy, a jego umiejętność osądu sytuacji jest na bardzo wątpliwym poziomie.

-Nic nie rozumiesz. To znajomy Vincenta! Nie mógł mnie odebrać osobiście, więc wysłał jego.

Mój głos zaczynał drżeć, a ja byłam bliska płaczu.

-Ah tak? Masz mnie za idiotę?!

O ile to w ogóle możliwe, uścisk na nadgarstku stał się jeszcze silniejszy. Pomyślałam, że za chwile mi go złamie.

Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.

-Skoro wysłał go twój kochany braciszek, to dlaczego nie pojechałaś do swojego domu?! DLACZEGO, KURWA, POJECHAŁAŚ, DO, NIEGO?!

Przybliżył się na tyle, że nasze czoła praktycznie się ze sobą stykały.

-Eee, co się tam dzieje?

Do zaułka za sklepem zajrzał jakiś mężczyzna, zapewne zaalarmowany naszymi krzykami. Jack szybko się ode mnie odsunął, a ja wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i zaczęłam biec szybko w stronę nieznajomego.

Nie wiedziałam czy chłopak za mną ruszył. Nie oglądałam się za siebie. Nie obejrzałam się nawet za mężczyzną, który uratował mnie przed moim byłym i prosił żebym się zatrzymała. Biegłam tak szybko, jak tylko potrafiłam.

Po jakimś czasie dotarłam do domu. Zadyszana i zmęczona wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Gdy tylko przekroczyłam jego próg, zamknęłam za sobą drzwi i wybuchłam płaczem.

Po paru minutach, gdy zdążyłam się już osunąć na ziemię, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Bałam się sprawdzać, kto jest jej adresatem.

Wiedziałam jednak, że nie ucieknę przed problemem.

Drżącą ręką chwyciłam telefon i odczytałam wiadomość.

Musimy się spotkać.
Logan 




Dzisiaj trochę krótszy rozdział.
Początkowo zamierzałam go rozwinąć, ale wtedy wpadłby dopiero po weekendzie, dlatego stwierdziłam, że dam Wam przedsmak już teraz ;)
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :D

Jeśli macie jakieś uwagi albo sugestie, jestem jak najbardziej otwarta! :D

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Try to fix meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz