Rozdział 13

543 21 3
                                    




Logan

Ostatnie tygodnie wykończyły mnie psychicznie i fizycznie. Natłok pracy sprawił, że nie miałem czasu nawet spać. Mój najdłuższy odpoczynek w nocy to były jakieś marne 4 godziny.

Niemniej robiłem to co chciałem i sprawiało mi to przyjemność. Razem z ojcem byliśmy prokuratorami i nieskromnie śmiem twierdzić, że po zaraz po nim byłem najlepszy w mieście.

Nie wybrałem tej pracy po chciałem być jak tata. Był to wynik przeszłości, z którą radziłem sobie właśnie w ten sposób.

Moja mama była cudowną, ciepłą i troskliwą osobą. Była zupełnym przeciwieństwem ojca – on stosował raczej metodę zimnego wychowania. Kobieta, która dała mi życie i starała się najlepiej jak umiała, aby niczego mi nie brakowało zginęła w tragiczny sposób.

W dniu moich 14 urodzin mama starała się jak co roku na tę okazję. Standardowo mogłem nie iść do szkoły, a ona zaplanowała dla nas wspólne atrakcje. Od rana przywitało mnie moje ulubione śniadanie, a czas do południa mogłem spędzić grając na konsoli i nikt nie gonił mnie do nauki. Po obiedzie, który szykowała w tym czasie mieliśmy pojechać do kina na film, który sobie wybiorę. Do przygotowania posiłku zabrakło jej jednak jednego z głównych składników, więc musiała udać się do sklepu. Mówiłem jej, że nie trzeba i że możemy zrobić coś innego z tego co mamy, ale uparła się, że ten dzień musi być wyjątkowy. Grałem więc dalej a mama w tym czasie wyjeżdżała już z podjazdu.

Później słychać było tylko huk, a po chwili krzyki niosące się po całej ulicy. Zdążyła dojechać jedynie do pierwszego skrzyżowania, które znajdowało kawałek od domu. Wjechał w nią naćpany małolat, który popisywał się przed kolegami. Uderzył w auto od strony kierowcy. Mama zginęła na miejscu.

Stałem na podjeździe i nie potrafiłem zrozumieć, co tak właściwie się dzieje. Nie wiem, ile tkwiłem w takim bezruchu, ale w końcu ze stanu odrętwienia wyrwała mnie policja, z którą przyjechał ojciec.

Tata od zawsze pracował w tamtejszej policji, był wysoko postawiony w dziale kryminalnym, ale po tym zdarzeniu coś w nim pękło. Mama była jego aniołem, przeciwieństwem, które rozjaśniało każdy jego dzień. Po jej śmierci ojciec obrał sobie za cel wsadzenie tego gnojka za kratki – a nie było to łatwe, bo miał wyjątkowo bogatych i wpływowych rodziców.

Skurwysyn się wywinął, a nam nie mogło dać to spokoju. Ojciec wspiął się po szczeblach kariery i został prokuratorem – nie byle jakim, bo najlepszym na całym kontynencie. Obrał sobie za cel wymierzanie sprawiedliwości. Ze mną nie było inaczej. Po śmierci mamy straciłem jakąś cząstkę siebie. Wychowywanie z ojcem mocno odbiegało od miłości i czułości jaką obdarzała mnie mama. Żadne z nas nie było przygotowane na taki scenariusz. Z chęci zemsty poprzysięgłem sobie, że zostanę prokuratorem i nie pozwolę, aby takie sytuację się powtórzyły. Żaden kretyn nie da mi w łapę żebym pomógł sabotować proces i oczyścił jego nieodpowiedzialnego dzieciaka z zarzutów.

***

Ucieszyłem się na propozycję wyjazdu, którą dał mi Vincent. Wahałem się, ponieważ wiedziałem, ile obowiązków zostawię za sobą, ale finalnie stwierdziłem, że muszę trochę odetchnąć.

Tym bardziej, że wszystko miało się odbyć w zaufanym gronie. Nie znałem co prawda wszystkich, którzy mieli się znajdować na wyspie, ale wystarczyło mi, że darzyłem Vincenta ogromnym zaufaniem. Współpracowaliśmy w kwestiach zawodowych i niejednokrotnie nadstawialiśmy dla siebie karku. Wiedziałem więc, iż nie wepchnąłby mnie na minę.

Poinformował mnie, że na urlopie będzie z nami jego narzeczona, którą zdążyłem już poznać - swoją drogą była to złota kobieta. Oprócz niej wiedziałem o jego bracie, który zabierze ze sobą kolegę oraz o młodszej siostrze.

Try to fix meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz