Rozdział 21

540 25 6
                                    

Amy

Został nam ostatni pełny dzień na wyspie. Jutro po śniadaniu wyjeżdżamy. Czuje się przez to okropnie rozbita. Nie wiem, jak uda mi się wrócić do mojej zwyczajnej codzienności.

Czas spędzony w tym miejscu pozwolił mi złapać oddech od obowiązków szkolnych, choć w pewnym momencie nastąpił niespodziewany zwrot akcji w postaci pewnego przystojnego bruneta.

Ciężko mi sobie wyobrazić, jak po tym co się między nami wydarzyło będę musiała udawać, że nic podobnego nie miało miejsca. Dla Logana jestem jedynie kolejną chętną dziewczyną i nie żebym miała mu to za złe - w zasadzie sama mu to dosadnie zasugerowałam. Tylko, że moim problemem od zawsze było zbyt szybkie przywiązywanie się do ludzi, a już w szczególności takich, z którymi łączą mnie jakiekolwiek intymne relacje.

Na całe szczęście czas na przejmowanie się tym co będzie mogę przełożyć na jutro, ponieważ za chwile wszyscy zamierzamy spędzić nasz ostatni wieczór na kolacji w mieście.

Chwilowo siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy album ze zdjęciami z dzieciństwa. Margaret poprosiła mnie, żebym w tajemnicy przed chłopakami przemyciła go na nasze małe wczasy. Uwielbiałam narzeczoną mojego brata już wcześniej, ale gdy ujrzałam minę Vincea, kiedy zorientował się co przyniosłam, myślę, że moja sympatia do niej weszła na inny poziom.

-Vincent! Czy jako twoja narzeczona powinnam być zaniepokojona faktem, że na prawie każdym zdjęciu tulisz się do jakiegoś chłopca?

Wieczór był cudowny, a Margaret przy oglądaniu zdjęć chłopaków praktycznie płakała ze śmiechu.

-Wiesz jak to mówią, miłość do ojczyzny i drugiego mężczyzny... - Lucas wyręczył brata z odpowiedzią. - Do ojczyzny mu została, skoro zajmuje się tym czym się zajmuje. Pytanie jednak brzmi, co z drugą częścią Vince?

-Oj wiesz, że mały Vincent potrzebował dużo czułości. - stanęłam w obronie brata. - Nie zawsze był takim zimnym, pozbawionym uczuć człowiekiem.

Vincent w odpowiedzi jedynie przewrócił oczami, ale widziałam, że jego kącik ust uniósł się w delikatnym uśmiechu. Objął ramieniem Margaret, siedzącą u jego boku na kanapie i wziął łyk alkoholu, który trzymał w drugiej dłoni.

-Boże, Amy! Jakim ty byłaś pięknym dzieckiem! Jak z okładki. Nie żeby teraz było inaczej, ale jako dziecko byłaś naprawdę słodziakiem.

Zarumieniłam się lekko na słowa Margaret. Ale nie zdążyłam udzielić odpowiedzi, ponieważ Lucas był szybszy.

-Daj spokój, była jak każde dziecko. Tylko ja byłem inny. - dodał dumnie.

-No ty byłeś brzydki. - odgryzłam się na co pozostali parsknęli śmiechem.

Lucas spojrzał na mnie i widziałam, że powstrzymuje się od odpowiedzi, ponieważ cały czas łączyła nas umowa, więc jeśli chciał uzyskać informacje o mojej przyjaciółce musiał jej przestrzegać.

Posłałam mu jedynie zwycięski uśmiech i wróciłam do oglądania zdjęć.

-Niedługo będziemy wychodzić, więc mam nadzieję, że jesteście gotowi. - oznajmił mój najstarszy brat

-Pójdę tylko po kilka rzeczy do pokoju. - poinformował Logan

-A ja się przebiorę. - dodałam

Nie chciałam stworzyć dwuznacznej sytuacji, ale naprawdę musiałam się przebrać, jeśli nie zamierzałam paradować na kolacji w dresach.

-Idźcie, a my dokończymy oglądanie zdjęć. Jestem ciekawa czego jeszcze dowiem się o swoim narzeczonym. - puściła oczko do Vincea

Logan zniknął już na piętrze, a ja podążyłam zaraz za nim. Odkąd doszło między nami do zbliżenia, a później brunet z taką czułością i troską wyniósł mnie z wody, gdy zraniłam się w stopę, nasze relacje nieco się oziębiły. Zaszła w mężczyźnie jakaś zmiana.

Try to fix meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz