Rozdział 26

307 19 4
                                    

Amy


Szum

Słyszę potworny szum.

Co tak hałasuje?!

Dopiero po chwili orientuję się, że to w mojej głowie. Od tego ledwo mogę się skupić, a w dodatku czuję okropne pulsowanie przy skroniach.

Powoli otwieram oczy, aby przyzwyczaiły się do światła, ponieważ w tym momencie nawet ono mnie drażni.

Zdecydowanie przesadziłam wczoraj z alkoholem. Muszę pamiętać, żeby później zabić Grace za to, że namówiła mnie na pójście na tą przeklętą imprezę.

Zanim zdecyduję się wstać, przeciągam się jeszcze na łóżku i rozkoszuję miękką satynową pościelą. Matko jak tu wygodnie.

Tylko, że ja nie mam żadnej satynowej pościeli.

Co do...

Kurwa.

Podnoszę się tak gwałtownie, że prawie spadam z łóżka. Jednak nie jest to zbyt dobry pomysł dla mojej sponiewieranej po wczoraj głowy. Muszę przyzwyczaić umysł do nowej pozycji, aby się nie przewrócić.

Rozglądam się po pokoju i widzę wielkie łóżko wykonane z ciemnego drewna, beżowe ściany i ogromne okna przesłonięte ciemnymi zasłonami.

Pomieszczenie jest nowoczesne, ale ma w pełni męski charakter.

Jestem tak przytłoczona wydarzeniami minionego wieczoru, iż najchętniej schowałabym się pod kołdrą i udawała, że to wszystko się nie wydarzyło.

Ale niestety jest inaczej.

Chyba zaczynam powoli rozumieć zakaz dotyczący spożywania alkoholu, którego nieustannie przestrzegają dla mnie moi bracia. Nigdy nie sądziłam, że przyznam im w tej kwestii rację, no ale cóż. Życie jak widać bywa przewrotne.

Czuję tak ogromny wstyd, że pragnę się stąd jedynie jak najszybciej wydostać.

Zauważyłam, że spałam ubrana w sukienkę, więc rozglądam się jedynie za moimi butami. Dostrzegam je przy łóżku, zabieram ze sobą i po cichu otwieram drzwi od sypialni.

Pomieszczenie, w którym spędziłam ostatnią noc znajdowało się na końcu korytarza. Oczywiście, kurwa, że tak. Muszę przejść przez całe to przeklęte mieszkanie, żeby dostać się do wyjścia.

No nic.

Czas zmierzyć się z konsekwencjami. Nie jestem przecież dzieckiem. Znajdę Logana, przeproszę go, podziękuje i kulturalnie i z godnością wyjdę.

No może poza tym ostatnim. Po prostu wyjdę. Godność zostawiłam na wczorajszej imprezie, o ile nie na wyspie.

Idę korytarzem, po którego obu stronach znajdują się drzwi. Postanawiam, iż zanim do którychkolwiek zapukam, sprawdzę główną część domu. W końcu nie wiem nawet czy Logan mieszka sam.

Zauważam, że ściany są całkowicie puste, surowe. Nie wiszą na nich żadne zdjęcia ani obrazy.

Po chwili słyszę dźwięk uderzania w klawiaturę. Kieruję się w stronę odgłosu, który dobiega z ostatniego pomieszczenia znajdującego się po prawej stronie.

Biorę głęboki wdech i zaglądam do środka.

Moim oczom ukazuje się duże, przestronne i oczywiście ciemne pomieszczenie, jakim bez wątpienia jest kuchnia połączona z salonem.

Logan siedzi przy stole z ciemnego, ciężkiego drewna i pracuje przy laptopie, lecz gdy tylko przekraczam próg pomieszczenia, zaalarmowany unosi wzrok i nasze spojrzenia się krzyżują.

Try to fix meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz