Rozdział 62. Kocham Cię, kociaku.

268 26 26
                                    

Layla

- Laylo.

Odwróciłam się i wycelowałam w stronę głosu. To był Noah. Zaraz za nim pojawił się Connor, który od razu znalazł się przy Nicku.

- Opuść broń. - powiedział spokojnie.

Prawdą było, że nie chciałam tego zrobić. Z nią czułam się bezpieczniejsza. Tylko, że tym razem nic mi już nie zagrażało, ale nawet jeżeli to wiedziałam, moje ciało kolejny raz tego dnia, nie słuchało.

- Laylo, proszę Cię. - wyciągnął ręce w górę, żeby pokazać mi, że nic w nich nie ma. Żadnej broni. Powoli zbliżył się o kilka kroków. Zachowywał się jakby miał właśnie oswoić dzikie zwierzę, a nie obezwładnić człowieka.

Gdy był wystarczająco blisko uderzył ręką w moją dłoń, przez co upuściłam pistolet. W tym momencie coś we mnie pękło, a on o tym wiedział. Wziął mnie w ramiona, gdy o mało nie upadłam. Wszystkie emocje, które trzymały mnie w pionie odpuściły, pozostały tylko ból i nienawiść, które rozrywały od środka.

Właśnie zabiłam tego potwora. I o dziwo trafiłam prosto w pierś. Trzy razy, dla pewności. Żałowałam tylko, że nie pomęczył się dłużej, tak jak Nick.

- Mała, dasz radę wstać?

Nie odpowiedziałam.

- Oddycha! Nick? Nick?! - usłyszałam krzyk Connora za sobą i jakoś ta informacja, w żaden sposób nie mogła się przedrzeć się do mojego umysłu.

No bo jak? Przecież widziałam na własne oczy. Dylan bardzo skrupulatnie mi pokazał, że martwi nie mówią. Uzmysłowiłam sobie, że w żaden sposób nie sprawdziłam tego. Po prostu uznałam za prawdę, to co zobaczyłam.

Skierowałam wzrok na mężczyzn. Nicolas leżał na ziemi. Connor zdążył uwolnić go z więzów. Szatyn mruknął coś niewyraźnie. Powoli odzyskiwał przytomność. Jednak Wilson był niecierpliwy, poklepał go po policzku.

- Kurwa. Jak mi nie odpowiesz...

- Zamknij się. - wychrypiał, po czym zakaszlał krwią. - Pieprzony doktorek po kursach online.

- Właściwie to nie skończyłem ich.

- Przypomnij mi później, żebym Cię kopnął w dupę.

- Czyli nic mu nie jest. - mruknął Connor. - Relatywnie. - dodał.

Blondyn pomógł mu wstać, jednak Nick ledwo trzymał się na nogach, przy czym ciężko oddychał. Jakoś nie popierałam słów Connora. Nie wyglądał jakby nic mu nie było, a jakby dopiero, co wydostał się z jakiejś serii horrorów typu "Piła" czy "Hostel". Jakby jakiś psychopata próbował go zamordować. Co właściwie odpowiadało rzeczywistości.

Łzy popłynęły mi po policzkach, gdy w końcu, w małym stopniu uwierzyłam, że mój wilczek żył. Kiedy spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam ciepło i ikrę, a jednocześnie zmęczenie i smutek.

Patrzyłam na to wszystko i nie potrafiłam pojąć jak do tego doszło. Co zapoczątkowało tę masakrę? Decyzja Nicolasa? Powrót Dylana? Czy może moje głupie próby pójścia z Holdenem na ugodę?

Choć chciałabym znać odpowiedź, obawiałam się, że sama geneza była zakorzeniona jeszcze głębiej niż tych kilka ostatnich sytuacji.

Noah przytrzymał mnie ramieniem w talii i również podniósł do pionu. Oparłam się na nim, nie mogąc zaufać własnemu ciału.

Przecież jego nie powinno tutaj być.

- Jak mnie znalazłeś? - wyszeptałam.

- Widziałem jak Cię zabrali. Było za późno, żeby cokolwiek zrobić, więc śledziłem Was. - moje oczy stały się dwa razy większe.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz