Rozdział 11. Pewne rzeczy się nie zmieniają.

736 36 13
                                    

Layla

Promienie słońca rozgrzewały moją twarz, przy okazji niemiłosiernie rażąc w oczy. Przewróciłam się na bok, żeby uciec przed silniejszym przeciwnikiem, chciałam jeszcze pospać. Z niewiadomych powodów byłam zmęczona i myślałam tylko o tym, żeby zakopać się pod kołdrą, i nie wychodzić z łóżka przez cały dzień.

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że mój pokój był od strony zachodniej. Co tu robiło to cholerne słońce?

Niechętnie otworzyłam oczy, zdając sobie sprawę, że to na pewno nie było mieszkanie Alexa i Nataly. Podniosłam się do siadu i naciągnęłam na siebie koc, czując pewne braki ubioru na moim ciele.

- Obudziłaś się? - do pomieszczenia wszedł Nicolas. Włosy miał jeszcze mokre, a na biodrach przewiązany jedynie ręcznik. Podszedł do mnie składając krótki pocałunek na czole. Byłam w zbyt wielkim szoku, a on zbyt przystojny, żeby jakoś zaprotestować. - Co powiesz na śniadanie? - podszedł do szafy, szukając dla siebie ubrania.

Przejechałam wzrokiem po jego nagiej skórze i idealnie widocznych mięśniach. Wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętałam. Miał szerokie ramiona, w których najchętniej bym się ukryła, wręcz atletyczną sylwetkę i tatuaże, które dodawały mu tej iskierki niebezpieczeństwa. Zbyt długo patrzyłam na jego ciało, zanim dotarło do mnie, że zauważył to. Uśmiechał się. Nie zliczę ile razy już mnie nim obdarował. Podobało mi się to, a zarazem niepokoiło. Wiedział jak działał na kobiety, a w tej chwili byłam jedną z nich.

Odwróciłam wzrok, gdy przez głowę przeszła mi jedna myśl.

Cholera jasna. Przespałam się z nim?

Nie, to było niemożliwe. Pamiętałam każdy szczegół wieczoru. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, droczyliśmy ze sobą, ale gdy miało dojść do pocałunku, zadzwonił jego telefon. Kiedy wyszedł na balkon odebrać połączenie, położyłam się na kanapie, żeby poczekać, ale zasnęłam. Zmęczenie w połączeniu z alkoholem, zwaliło mnie z nóg.

Jednak najgorsze było to, że chciałam tego i gdybym nie zasnęła, zrobilibyśmy to. Na jedną noc pragnęłam zapomnieć, co to znaczy odpowiedzialność i moralność. Jednak los uznał, że powinnam ogarnąć tyłek razem z nieprzyzwoitymi myślami i pogrzebał wszystko do czego dążyłam przez cały wieczór.

To miała być jedna nic nieznacząca noc, którą czasem wspominałabym na starość.

Nie wyszło. Na dodatek znalazłam się w tej dziwnej sytuacji. Gdybym wyszła zanim się obudził, miałabym jeden problem z głowy.

- Muszę wracać do domu. - podniosłam się z łóżka owinięta jedynie kocem i zaczęłam szukać wzrokiem sukienki. Była zaraz przy łóżku. Pewnie było mi za gorąco w nocy i zdjęłam ją jak to normalnie robiłam u siebie. Miałam ochotę strzelić sobie rozgrzaną patelnią w twarz za moje głupie przyzwyczajenia.

Cały czas czułam na sobie jego palący wzrok, ale ignorowałam to. Nie powinnam była okazywać jakiegokolwiek zainteresowania jego osobą. To może zgubić i jego, i mnie.

W końcu odnalazłam szpilki. Niewygodne, ale piękne w swojej prostocie. Spojrzałam na niego lekko zagubiona. Od razu wiedział czego potrzebuję.

- Łazienka jest tam. - wskazał drzwi najbliżej niego.

- Dzięki. - uśmiechnęłam się i ruszyłam w wyznaczonym kierunku. Jednak gdy przechodziłam obok niego jedną ręką złapał mnie w talii, a drugą odchylił moje włosy z lewej strony. Opuściłam lekko głowę zawstydzona. Moja pewność siebie wyparowała wraz z wczorajszym alkoholem.

Pogładził kciukiem miejsce tuż za uchem. Chłód jego palcy wywołał u mnie dreszcze na całym ciele.

- Nie zauważyłem wcześniej, że masz tutaj tatuaż. - chwilę mi zajęło, zanim dotarło do mnie, o czym mówi. - Wąż. Symbol chaosu. - popatrzyłam mu w oczy.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz