Rozdział 20. Ty chcesz chronić najbliższych, a ja siebie.

556 25 60
                                    


Layla

Obudził mnie dzwonek telefonu. Ręką odszukałam tego cholernego urządzenia, a kiedy na nie natrafiłam, odebrałam, nie sprawdzając wcześniej mojego rozmówcy.

- Halo. - mruknęłam półprzytomna.

- Spałaś? Myślałem, że czekasz na mój telefon jak na szpilkach.

- Kim jesteś? - zapytałam, gdy nie rozpoznałam głosu. Mglistym wzrokiem spojrzałam na ekran, ale nie miałam zapisanego tego numeru w kontaktach.

- Dean z Black Pearl. Nic Ci to nie mówi? Jo powiedział, że szukasz klubu. - usiadłam na łóżku, próbując ogarnąć się w sytuacji.

- Tak. To prawda. Gdzie się spotkamy?

- Wyślę Ci adres. Bądź za godzinę. - rozłączył się. Spojrzałam na zegarek. Było kilka minut po północy.

Dlaczego wybrał tak felerną godziną? Przecież normalni ludzie o tej porze śpią.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w mieszkaniu Nicka. To było dziwne, ponieważ już drugi raz udało mi się zasnąć w nieznanym mi miejscu. Normalnie miałam z tym duże problemy i potrzebowałam czasu, żeby przyzwyczaić się do nowego lokum. Choć z mamą często się przeprowadzałyśmy, to scenariusz zawsze był ten sam. Kilka pierwszych nocy było koszmarem. W przenośni i dosłownie. Może tym razem chodziło o właściciela tego miejsca. Przy nim też czułam się spokojna i bezpieczna.

Kiedy pomyślałam o Nicolasie, mimo woli umysł podsunął mi wspomnienia z wieczora. Uśmiechnęłam się pod nosem. Powiedział, że mnie pragnie. To było niezwykłe uczucie, którego nie potrafiłam opisać. Podobało mi się o wiele bardziej niż komplementy, które niejednokrotnie słyszałam od mężczyzn.

Ponownie rozejrzałam się po pokoju, ale mężczyzny, którego chciałam zobaczyć, nie dostrzegłam. Nadal nie wrócił. Widocznie sprawy musiały się bardziej skomplikować.

Westchnęłam.

W tle słyszałam dźwięki telewizora. Akurat był emitowany jakiś serial kryminalny. Znaleźli ciało kobiety w Parku. Nie powiem, zachęcająca wizja wyjścia na zewnątrz. Wyłączyłam urządzenie, po czym wstałam. Sprawdziłam, czy moje ubrania wyschły. Niestety, nadal były mokre. Musiałam improwizować.

Podeszłam do szafy i wybrałam najmniejsze ubrania jakie znalazłam. Spodnie dresowe były trochę za długie, ale nie miałam innego wyjścia, podwinęłam nogawki. Dół koszulki związałam i włożyłam do spodni, ponieważ sięgała mi prawie do połowy ud. Wzięłam jeszcze bluzę. Była przyjemna w dotyku i bardzo ciepła. W tym momencie już wiedziałam, co pożyczę od Nicka na wieczne nieoddanie. Przejrzałam się w lustrze, wyglądałam, co najmniej zabawnie. Jak przedszkolak, który podkradł ubrania ojcu. Na lewej piersi widniało wyszyte logo producenta, nie kojarzyłam go. Mężczyzna na koniu, grający w polo.

Moją uwagę odwrócił dźwięk wiadomości. Dean wysłał adres, gdzie powinnam się udać. Dotarcie zajmie mi tam jakieś pół godziny. Powinnam zdążyć.

Zanim wyszłam, przejrzałam powiadomienia, które nagromadziły się podczas mojej drzemki. Zdziwiła mnie wiadomość od Noah, w której prosił o spotkanie. Nataly wspomniała, że chciał ze mną porozmawiać. Jednak musieliśmy się minąć. Odpisałam szybko, że w najbliższym czasie będę zajęta, a jeżeli znowu chce prowadzić przesłuchanie, to niech wezwie mnie do siedziby agencji.

Nie będę z nim rozmawiać, dopóki nie porzuci swoich głupich przekonań. Skoro uważał, że nie może mi zaufać, to dalsza dyskusja była po prostu zbędna.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz