Nicolas
Wczoraj dziadek wykonał pierwszy krok, strzelając do Layli. Nie sądziłem, że będzie działał tak szybko.
Gdy Ace wpadł wieczorem sądziłem, że mnie rozszarpie. Dowiedział się o wszystkim. Począwszy od zamiarach Dylana wobec mnie, niebezpieczeństwie jakim była Layla przez ostatnie miesiące, kończąc na moim małżeństwie i groźbach dziadka. Ledwo udało mi się go uspokoić.
Powiedział, że jeżeli tego nie rozwiążę, on się tym zajmie. Nie byłem pewny w jaki sposób, jednak wiedziałem, że pomimo moich słów, odwiedzi dziadka. Przecież on również był w kawiarni, kiedy strzelali. Gdyby to był ktoś inny, z pewnością ten ruch zapoczątkowałby wojnę między nami. Ace był następcą swojego ojca. Coś takiego nie powinno mieć miejsca skoro nasze rodziny były w przyjacielskich stosunkach.
Wiedziałem, że zjebałem. Gdyby Layla nie była wtedy z Acem, a Connor nie czuwał nad nią, zginęłaby.
Rzuciłem dokumenty na biurko. Nie mogłem się skoncentrować na pracy. Od rana miałem parszywy humor.
Usłyszałem pukanie. Po chwili weszła Serife i jakiś pięćdziesięcioletni facet. Dlaczego miałem stuprocentową pewność, że w jej głowie urodziła się jakaś prymitywna myśl? Może to jej lisi wzrok albo nieszczery uśmiech. Nie miałem pojęcia. Po prostu to czułem.
Nie odezwałem się. Czekałem, aż sama zacznie.
- Bracie, poznaj mojego nowego chłopaka.
- Chłopaka? A nie czasami nowego ojca? - zapytałem zirytowany.
Nie chciałem tego przyznać, ale ona była zdolna do wszystkiego.
- Jest tylko trzy razy starszy ode mnie. - odpowiedziała jakby to było nic.
Patrzyłem na uśmiechniętą siostrę. Coś kombinowała i chyba wolałbym nie wiedzieć, co to było.
- Do czego zmierzasz? Naprawdę nie mam ochoty na Twoje żarty.
- Ja nie żartuje. Serio, kocham go. - przytuliła się do boku mężczyzny, który początkowo zdrętwiał na jej dotyk, ale po chwili, zachowywał się tak jakby to było normalne.
Nic głupszego nie mogła wymyślić?
- Skoro tak. - wstałem zza biurka i podszedłem do niego. - Jestem biznesmenem. Oddam Serife za dwa wielbłądy.
- Że co? Jakie wielbłądy?! - krzyknęła dziewczyna.
- Masz rację, wystarczy jeden. - uśmiechnąłem się złośliwie.
- Nick! Oszalałeś? - zapytała oburzona. Sądziła, że inaczej potoczy się ta rozmowa.
- Dlaczego? To dobra umowa.
- O co tu kurwa chodzi? Miałem tylko odegrać Twojego chłopaka. - uśmiechnąłem się.
- Ty idioto. Wynoś się. - powiedziała do mężczyzny. Gdy wyszedł, spojrzała na mnie ze skruchą, ale ja byłem bardzo zadowolony.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego przyprowadziłaś tego... - brakowało mi słowa by go opisać, więc użyłem innego. - dżentelmena?
- Chciałam Ci pokazać, że może być gorszy kandydat niż... - zamilkła.
- Niż kto?
- Oliver. - opuściła głowę. - Wiem, że nie akceptujesz moich uczuć do niego tylko dlatego, że jest starszy. Sądziłam, że zgodzisz się jeżeli przedstawię Ci jego. - kiwnęła głową na drzwi, przez które uciekł potencjalny adorator Rif.
- To nie jedyny powód.
- To co jeszcze? Co mam zrobić, żebyś mi uwierzył?
- Rif wiesz, co będzie jak Wam nie wyjdzie? Chcesz zepsuć Wasze relacje tylko przez wzgląd na nastoletnie zauroczenie?
- To nie nastoletnie zauroczenie. Znam swoje uczucia.
- Masz tylko siedemnaście lat, Serife.
- I to właśnie mój wiek ma decydować o tym, czy znam siebie? - widziałem zawód w jej oczach, ale nie mogłem pozwolić by umawiała się z mężczyzną starszym o trzynaście lat.
- A myślałaś o jego uczuciach? Z tego co wiem, to spotyka się z kimś. Odpuść.
Nie odpowiedziała. Widocznie też była tego świadoma.
Spojrzała na mnie walecznie. Wiedziałem, że będzie chciała się wykłócać, dlatego uprzedziłem ją.
- Nie ma mowy. To moje ostatnie słowo.
- To się jeszcze okaże.
- Chcesz, żeby on zapłacił za Twoje zachowanie?
- Grozisz mi? - zacisnęła szczęki. Była wściekła.
- Ostrzegam. - odparłem spokojnie.
- Jeszcze jedno. - głowa tego starca wychyliła się zza drzwi.
- Wynoś się! - krzyknęliśmy oboje, na co w popłochu uciekł.
- Nicolas, tak bardzo starałeś się nie przypominać ojca. Jednak im dłużej obejmujesz jego stanowisko, tym bardziej zachowujesz się jak on. - stwierdziła gorzko. Zabolało. Przecież miała świadomość jak bardzo go nienawidziłem i jak starałem się nie postępować tak jak on. - Wiesz jakie są moje ulubione kwiaty? Jeżeli to odkryjesz, dowiesz się prawdy, ale ode mnie tego nie usłyszysz. - po tym wyszła.
- Serife. Rif! - zawołałem za nią, ale nie wróciła.
Pierwszy raz powiedziała mi takie słowa. Im dłużej o tym myślałem, wiedziałem, że miała rację. Wyobraźnia podsunęła mi ostatnią rozmowę z dziadkiem, to jak próbował mną manipulować. Powiedział, że zabije Laylę, jeżeli go nie posłucham. Jeśli nie ożenię się z Larisą. Podobieństwo tych dwóch sytuacji dobiło mnie jeszcze mocniej.
Wyszedłem zapalić. Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się dymem. Wtedy rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałem na ekran. Aleksiei.
- Kochanie, cieszę się, że odebrałeś. - zaszczebiotała kobieta.
Jeszcze tego mi brakowało. Złapali go.
- Sybil. Czego chcesz?
Niezaprzeczalnie, to była kolejna suka w moim życiu.
- Wpadnij do mnie, mam coś co należy do Ciebie. - usłyszałem jęk bólu mojego przyjaciela.
- Co masz na myśli? - poczułem uścisk w żołądku.
- Twój misiaczek na posyłki, Aleksiei jest tutaj ze mną. Chciał pogadać, ale nagle stracił przytomność. Co za szkoda. - powiedziała z udawanym przejęciem.
Torturują go. Kurwa.
- Przyjedź w Święta to może się dogadamy. - rozłączyła się.
Święta?! To dopiero za ponad tydzień, a za dwa tygodnie ślub.
- Szlag by to. - mruknąłem.
/Witam 💜 Rozdział jak widać krótki... no czasami i takie są 🤷♀️ Ostatnio brakuje mi czasu na dosłownie wszystko i co zrobiłam? Kupiłam kolejne pięć książek i wyglądają bosko, a nawet nie wiem, kiedy je przeczytam xD Chyba dopiero we wakacje xD
/Piosenka: PALAYE ROYALE - Nightmares In Paradise
/Data publikacji: 03/01/2023
CZYTASZ
Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONA
ActionDruga część Lose control. Nie trzeba znać poprzedniej części, ale opisane tam sytuacje mogą rozjaśnić niektóre aspekty opowieści. Layla, studentka kryminologii na imprezie poznaje przystojnego i intrygującego mężczyznę. Początkowo daje się ponieść z...