Rozdział 12. Boisz się, że będę Cię rozpraszał?

741 39 5
                                    

Layla

Profesor Gregor Collins zawsze miał dziwne podejście do zajęć. Może nie tyle co dziwne, ale jego metody nauczania znacznie odbiegały od przyjętych norm. Już nie raz się o tym przekonaliśmy. Jednak nadal potrafił nas zaskakiwać. Tak samo jak pięknego poniedziałkowego popołudnia, kiedy to uznał, że zajęcia przeprowadzi w prosektorium. Zaprowadził tam niczego nieświadomą grupkę studentów, roześmianych i beztroskich, by pokazać nam jak bardzo zepsuty jest ten świat.

- Dzisiaj przyjrzyjcie się temu ciału, ponieważ oprócz wstępnej diagnostyki, musicie wykonać profil zabójcy.

- Diagnostyki? Nie jesteśmy po medycynie. - odezwał się z wyrzutem James. Był jednym z tych dupków, którzy muszą się do wszystkiego doczepić. Nie przepadałam za tym fiutem, odkąd podobnym czepialstwem, wkurzył największą siekierę na wydziale, a ona ujebała połowę roku. Zrobiła nam z życia piekło.

- Ma Pan rację Panie Morris. W waszym przypadku to za dużo powiedziane, ale żeby wykonać porządnie zadanie musisz wiedzieć, co zrobili temu dzieciakowi. Także najpierw spiszecie swoje obserwacje, kiedy je sprawdzę otrzymacie porządny protokół z sekcji. Rękawiczki są na blacie. Miłej zabawy.

Rozsiadł się za biurkiem w fotelu i obserwował nasze poczynania.

Spojrzałam na Nataly, na co ta wzruszyła ramionami i ubrała rękawiczki. Reszta poszła w jej ślady. Potem podeszłam do ciała i je odsłoniłam. Najzwyczajniej w świecie na stole leżał martwy mężczyzna pocięty na kawałki. W dodatku bez głowy. Nie najmilszy widok dla oka.

Wszyscy zamilkli. Zbliżyli się do zwłok, a kiedy Roman je zobaczył, zasłonił usta i podbiegł do kosza na śmieci, po czym zwymiotował. Smród był okropny i nie miałam na myśli tego delikwenta, który był martwy. Chociaż też za cudownie nie pachniał. Susan w końcu odsłoniła oczy i krzyknęła przerażona.

- Pani Loppe proszę o ton ciszej. - profesor potarł ostentacyjnie uszy niezadowolony. - Panie Sanchez przesadził Pan wczoraj z alkoholem? Jeżeli nie, proszę wytrzeć usta i wracać do pracy. - w odpowiedzi dostał kolejny odgłos zwracanego śniadania. - Z czego oni Was robią w tych czasach... - mruknął do siebie, ale nadal był niewzruszony. - Bierzcie się do roboty. Później pozbieracie kolegę.

- Z pewnością sam sobie tego nie zrobił. - mruknęłam do siebie i zapisałam w zeszycie, "udział osób trzecich". - Ciało zostało pocięte na siedemnaście kawałków.

- Osiemnaście. Jeszcze głowa. - dodał James. Cóż miał rację. Poprawiłam liczbę. - Dlaczego sądzisz, że to ma jakieś znaczenie? - spojrzałam na niego. Był nawet przystojny, choć patyczkowaty, ale zbyt przemądrzały i palantowaty, by pomyśleć o nim w innych kategoriach.

- Możliwe, że dla mordercy to szczególna liczba. Osiemnasta ofiara, czy osiemnaście dni ją obserwował lub przetrzymywał. To coś co może wiązać się z jego preferencjami, gustem lub sposobie zabójstwa. Opcji jest wiele. - wzruszyłam ramionami.

- Cięcia są poszarpane. Mógł użyć piły, ręcznej lub mechanicznej. - powiedziała Nat obserwując ciało. - Nie widać innych ran, od których mógłby umrzeć.

- Zrobili mu to na żywca? - wydukał Roman. Siedział na podłodze, opierając się o ścianę z koszem na śmieci między nogami. Po jego minie widziałam, że nadal go mdliło i pewnie powtórzyłby to jeszcze raz gdyby nie to, że już nie miał czym wymiotować.

- Jeżeli miał szczęście, stracił przytomność z bólu. - odpowiedziała mu ruda nawet na niego nie patrząc.

Podniosłam dłoń mężczyzny by przyjrzeć się paznokciom i nadgarstkom.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz