/Wrócimy do czasów sprzed historii Lose myself!
Nataly
Zbliżał się wieczór, a ja nadal nie ruszyłam się z kanapy. Lekarz kazał mi jeszcze odpoczywać, choć czułam się już całkiem dobrze. Jednak wytłumaczyć cokolwiek tym dwóm upartym i nadopiekuńczym osłom graniczyło z cudem. Nie byłam ze szkła, a oni tego nie rozumieli. Kiedy nie pilnował mnie Alex, to Noah bardzo chętnie przejmował tę rolę. Nie wiem, który był gorszy. Seriali miałam po dziurki w nosie, książek przeczytałam tyle, że chyba starczy mi na resztę życia, a planszówki, które wynajdywał Noah miałam ochotę rzucić mu nimi w twarz.
Moje ciało i psychika nie były stworzone do odpoczynku. Rozpierała mnie nie spożytkowana energia, którą normalnie wyładowałabym ćwicząc, ale w mojej aktualnej sytuacji i pod nadzorem, nie mogłam tego zrobić. Jeszcze nigdy nie czułam się tak ograniczona. Byłam pieprzonym ptakiem w klatce.
- Jak się czujesz siostra?
- Jak gówno, dajcie mi chociaż wyjść z domu.
- Jeszcze dwa dni. Wytrzymasz.
- Nie. Ja wariuję. Mam Was dosyć. Pojadę do Layli, albo cokolwiek cholera jasna. Duszę się we własnym mieszkaniu.
- Za godzinkę wpadnie, więc nie masz co się ruszać.
- Nie wierzę. Zaczynam nienawidzić własnego brata. - podniosłam się i ruszyłam do pokoju.
- To tylko dwa dni, nie przesadzaj.
- Wypchaj się. - trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na łóżko.
Wiedziałam, że zachowuje się jak dziecko, które nie dostało upatrzonego pluszaka, ale nic nie mogłam na to poradzić. To oni do tego doprowadzili. Nie dość, że dwa tygodnie spędziłam w szpitalu to jeszcze miesiąc w domu. Wynudziłam się za wszystkie czasy.
Koniec z tym. Ubrałam na siebie czarne dresy i otworzyłam okno. To było drugie piętro. Kiedy zerknęłam w dół, odechciało mi się ucieczki, jednak jeżeli teraz tego nie zrobię, to chyba ukatrupię własnego brata.
Wyszłam na balkon. Przełożyłam jedną nogę, a potem drugą. Ześlizgnęłam się po poręczy.
Teraz nie było już odwrotu.
Skoczyłam na balkon poniżej. Poczułam ukłucie w kostce, ale nie przejmowałam się nim. Adrenalina, która buzowała w moim ciele, przyćmiewała wszystkie inne impulsy.
Ponownie wykonałam wszystkie czynności i szczęśliwa znalazłam się na chodniku przed budynkiem.
Nie myślałam wcześniej nad tym gdzie pójdę, więc po prostu ruszyłam przed siebie. Przemierzałam ulice Nowego Jorku szukając jakiejś rozrywki. Bar i klub odpadał, nadal brałam tabletki, więc nie mogłam pić.
Weszłam do sklepu. Niby nic niezwykłego, ale w tej chwili miałam ochotę skakać ze szczęścia. Wzięłam wodę i batoniki. Zapłaciłam za wszystko i spacerowałam dalej.
W końcu moja uwagę przykuła siłownia. Rana już dawno się zagoiła, więc nie zaszkodziło trochę poćwiczyć. Naprawdę musiałam coś ze sobą zrobić.
- Dzień dobry. Chciałabym wykupić wejściówkę. Na godzinkę, może dwie.
- Jesteś tutaj pierwszy raz? Nie widziałem Cię wcześniej, a mam dobrą pamięć do twarzy.
- Tak. Po prostu przechodziłam.
- Jestem Charlie.
- Nataly. - uścisnęłam jego dłoń.
- Umówmy się tak. Pierwsza godzina za darmo, a następnym razem zabierzesz swoich przyjaciół.
- Jasne. Jeżeli nie powiesz im, że byłam tutaj dzisiaj. Ogólnie nie powinnam wychodzić, nadal przechodzę areszt rehabilitacyjny pod nadzorem nadopiekuńczego chłopaka i jeszcze bardziej zatroskanego brata, ale czuję się dobrze. - dodałam od razu. Wyglądał na porządnego gościa, a gdyby uznał, że coś jest ze mną nie tak, prawdopodobnie by mnie nie wpuścił. Jeżeli mogłabym zrobić sobie jakąś krzywdę na jego siłowni.
- Umowa stoi, ale nie przemęczaj się i gdyby coś się stało to od razu daj mi znać.
- Jasne.
Po otrzymaniu klucza do szafki, ruszyłam w jej kierunku. Odłożyłam bluzę i wyszłam. Nie miałam zbyt wiele rzeczy. Kto by podejrzewał, że po ucieczce z mieszkania wyląduję na siłowni. Po krótkiej rozgrzewce i kilkunastu minutach biegu, poczułam się tutaj dobrze. Pomieszczenie było ładne i całkiem nieźle wyposażone. Wiedziałam, że będę tutaj przychodzić częściej.
Gdy przeniosłam się na worek, przyszedł Charlie. Chciał sprawdzić jak się czułam i czy niczego nie potrzebowałam. Był bardzo miły i zabawny. Czułam, że będę tu wpadać częściej. Godzina minęła naprawdę szybko, ale zostałam dłużej na siłowni, tylko po to by porozmawiać z właścicielem tego miejsca.
Akurat śmiałam się z jego kolejnego żartu, gdy zauważyłam, że w moim kierunku zbliżał się Alex. Przez moment byłam pewna, że oczy mnie mylą, jednak, gdy dłużej wpatrywałam się w sylwetkę mężczyzny, a później przeniosłam wzrok na jego twarz, wiedziałam, że mam przechlapane.
- Wyczuwam kłopoty. - powiedział mężczyzna, podążając za moim wzrokiem. - Powodzenia. - po tym uciekł.
Świetnie!
- Nataly! Wiesz jak mnie wystraszyłaś? - mocno przytulił mnie do siebie. - Głupia. - wyszeptał.
Już chciałam zacząć się kłócić, ale wyczułam jak jego ciało drży. Naprawdę martwił się o mnie. Powoli objęłam go.
- Nie rób tak więcej. Myślałem, że... Jasna cholera, ale napędziłaś mi stracha.
- Przecież... - przerwał mi.
- Obiecaj, że nigdy więcej nie znikniesz bez słowa. - ujął moją twarz w dłonie. - Obiecaj.
- Obiecuje. Chyba, że mnie porwą. - przewrócił oczami, a ja się zaśmiałam.
- Zadzwonię do reszty. - odsunął się, jednak nadal jego dłoń znajdowała się na mojej talii, jakbym w jednej chwili miała się rozpłynąć w powietrzu. - Layla szuka Cię po barach.
- Czy ona ma mnie za alkoholiczkę? - zmrużyłam posępnie oczy.
Nie piłam wcale tak dużo.
- Uznała, że po długiej abstynencji, pierwsze zajrzysz tam.
- Biorę tabletki. - zauważyłam.
- Też o tym pomyślałem. Za to Noah przeszukuje kluby. - nawet tego nie skomentowałam. Cholerny barciszek.
- Wychodzi na to, że mój chłopak zna mnie najlepiej. - położyłam dłoń na jego piersi, chcąc trochę złagodzić jego zdenerwowanie dotykiem.
Podejrzliwie spojrzał na moją rękę, a potem na twarz.
- Nie podlizuj się. Masz szlaban.
- Chyba sobie żartujesz. - wyglądał całkiem poważnie.
- Nie. Masz szlaban. - powtórzył.
- Nigdy go nie miałam. Nawet nie wiem, jak powinnam się zachować. - odparłam, sądząc, że drwił.
- To się nauczysz.
- Alex!
- Cicho złośnico. - przyłożył swoje usta do mojego czoła, na co przewróciłam oczami.
Wyswobodziłam się z jego objęć i ruszyłam do wyjścia, po drodze żegnając się z Charliem.
- W nocy ogolę go na łyso. - mruknęłam do siebie, z uśmiechem na ustach.
/Data publikacji: 07/03/2023
CZYTASZ
Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONA
AcciónDruga część Lose control. Nie trzeba znać poprzedniej części, ale opisane tam sytuacje mogą rozjaśnić niektóre aspekty opowieści. Layla, studentka kryminologii na imprezie poznaje przystojnego i intrygującego mężczyznę. Początkowo daje się ponieść z...