Layla
Kilka dni później mieliśmy samolot do Kalifornii, dlatego razem z Nataly pakowałyśmy ostatnie rzeczy do walizek.
- Pogodziliście się?
- Można tak powiedzieć.
Od ostatniej ich kłótni, Alex mieszkał u Noah. Nat widziała się z nim tylko raz, wczoraj. Widocznie nie poszło tak jak przewidywała.
- Co to znaczy?
- Rozmawiamy. - ponagliłam ją gestem, żeby kontynuowała. - To tyle. - zmarkotniała.
- Czyli zapowiada się interesująca podróż.
Podałam jej ubrania, które włożyła do walizki.
- Nie mam ochoty jechać do domu. Będę musiała udawać szczęśliwą, w przeciwnym wypadku tata weźmie mnie na pogadankę, a wtedy na pewno mu powiem o dziecku - dłonią pogładziła swój jeszcze płaski brzuch. - i o kłótni z Alexem.
- No dobra. Ustalmy jakiś znak. Jeżeli będę miała odwrócić czyjąś uwagę lub ewakuować Cię z pomieszczenia, może uszczypnij mnie? - parsknęła.
- Chcesz mieć ramię jak po użądleniu pszczoły?
- Zniosę to. - zapewniłam. - Też jestem za to odpowiedzialna.
Nat w jednej chwili pobladła, zasłoniła dłonią usta i pobiegła do łazienki.
Poranne mdłości to była bujda. Mdliło ją cały dzień. Zbliżał się wieczór. Biedactwo.
Po chwili wyszła.
- Sądzę, że musimy zrobić sobie przerwę z Alexem. - popatrzyła na mnie ze łzami w oczach.
Tego się obawiałam.
Szybkim krokiem podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Jesteś pewna? Kłócicie się co chwilę. Może to tylko jeden z wielu kryzysów. Może to hormony. Przemyśl to.
Głaskałam ją po głowie dopóki się nie uspokoiła. Jednak nie odpowiedziała mi.
- Wypłukałaś usta?
- Nie.
- Czuję.
Tym razem zaśmiała się przez łzy. Jej emocje były pokręcone. Jeżeli tak zachowywała się kobieta w ciąży, to ja raczej podziękuję.
***
Ledwo co weszłam do domu, a od progu uderzył mnie hałas i krzyki bliźniaków.
Boże, trzymaj mnie w swojej opiece.
- Mamo! Tato! Jesteśmy. - krzyknęła Nat, gdy tylko odstawiliśmy walizki na podłodze.
Z kuchni wyszła kobieta z dużym brzuchem, a zaraz za nią mężczyzna.
- Jak dobrze Was widzieć. - powiedziała Lila.
- Moja córcia. - Ares przytulił ją, a zaraz potem Alexa i mnie.
- Laylo, jak zawsze piękna.
- Dziękuję.
- Wejdźcie dzieciaki. Jesteście pierwsi. Dziadek z babcią będą po południu, a Noah wieczorem.
- Jak się czujesz, mamo?
- Jak balon. Marzę tylko o tym, żeby już ze mnie wyszła. - zaśmiała się.
Zapach jedzenia rozchodził się po całym domu. Spojrzałam na Nat. Na razie wyglądała w porządku. Może mdłości ustąpiły.
Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszak.
CZYTASZ
Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONA
AcciónDruga część Lose control. Nie trzeba znać poprzedniej części, ale opisane tam sytuacje mogą rozjaśnić niektóre aspekty opowieści. Layla, studentka kryminologii na imprezie poznaje przystojnego i intrygującego mężczyznę. Początkowo daje się ponieść z...