2. Nieznajomy, któremu nie powodzi się w życiu miłosnym

4.7K 156 209
                                    

Nigdy nie byłam osobą szczególnie towarzyską. Fakt, że w swoim życiu miałam parę koleżanek, z którymi bawiłam się w chowanego, czy wymieniałam kolorowymi figurkami z dziecięcych czasopism. Jednak te relacje nigdy nie przerodziły się w poważniejszą przyjaźń. Z reguły swój wolny czas spędzałam z książką w ręku, czy oglądając swoje ulubione filmy animowane. Nie wiedziałam nawet kiedy, lecz dotarłam do momentu, kiedy potrafiłam przytoczyć niektóre wypowiedzi bohaterów, czy nieudolnie wyśpiewać teksty skocznych piosenek.

Z powodu mojej introwertycznej natury, nikogo nie powinno zszokować moje zdziwienie wywołane nietypową prośbą mojej mamy. Nie to, że bałam się chodzić na imprezy. Po prostu nie lubiłam spędzać czasu wśród tłumów i bardzo szybko czułam nagłe wycieńczenie. Próbowałam przemówić kobiecie do rozsądku, tłumacząc, że zmuszanie mnie do brania udziału w takich wydarzeniach nie sprawi, że automatycznie zacznę integrować się z innymi osobami w moim wieku. Poza tym lubiłam spędzać czas ze sobą. Byłam swoją najlepszą przyjaciółką i nie chciałam, aby ktokolwiek zajął moje miejsce na tym zaszczytnym podium. Niestety, Rosaline Anderson pozostawała nieugięta, a żelazny argument, że jej decyzje są wywołane troską był absolutnie niepodważalny.

Rzuciłam się na łóżko w swoim pokoju, chowając twarz w poduszkę. Westchnęłam, zastanawiając się, czy nie lepiej byłoby uciec z ogniska do pobliskiej biblioteki i przesiedzieć te kilka godzin w otoczeniu lektur. Niestety, przypomniałam sobie, że towarzyszyć mieli mi Lewis i Nina, którzy, znając życie, na pewno mieli zdać rodzicom sprawozdanie z przebiegu imprezy. Co prawda mogłam kupić ich milczenie, lecz wiedziałam, że byli na tyle złośliwi, aby wszystko wygadać.

Do ogniska pozostały jakieś dwie godziny. Pierwszą z nich spędziłam na obmyślaniu planu ucieczki, czy udaniu się gdzieś w najmniej oblegane miejsce, unikając wzroku bliźniaków. Ostatecznie stwierdziłam, że druga opcja jest tą bezpieczniejszą i przynajmniej nikt nie zarzuci mi, że opuściłam teren imprezy.

Kiedy siedziałam przy biurku, nieudolnie rysując jakąś postać, usłyszałam pociągnięcie za klamkę od drzwi. Odłożyłam ołówek na szkic dziewczyny ubraną w balową suknię, spoglądając na niespodziewanego gościa. Okazała się być nim Nina, która wparowała do środka, mierząc mnie ostrym spojrzeniem.

– Co ty masz na sobie? – spytała, wskazując dłonią na mój strój. – Zamierzasz tak wyjść?

Tak, zdecydowanie krótka koszulka z wizerunkiem ciasteczkowego potwora pochodzącego z Ulicy Sezamkowej i ubrudzone śmietankowymi lodami spodenki to idealny zestaw imprezowy.

– Oczywiście – skłamałam, starając się ukryć uśmiech. W rzeczywistości zamierzałam się przebrać, lecz miałam zamiar przymierzyć się do tego zadanie jakieś dwadzieścia minut przed wyjściem. – Widzisz w tym jakiś problem?

– W tobie jest problem – dogryzła mi, przechodząc w stronę rozsuwanej szafy. Zaczęła skanować wzrokiem kolejne ubrania. – Poważnie? Majtki z Elmo? - prychnęła, zauważając bieliznę przedstawiającą tę czerwoną postać.

– Elmo to ty szanuj, bezguściu – powiedziałam, stając przed szafą, a tym samym zasłaniając siostrze widok na inne ubrania. – Wiesz, że potrafię sama się wyszykować do wyjścia, prawda?

– Najwidoczniej nie – odpowiedziała, próbując dostać się do moich ciuchów. – Elena – warknęła ostrzegawczo, kiedy ponownie przesunęłam się, aby uniemożliwić jej widok na moje rzeczy. – Chcę ci pomóc.

– Nie musisz się fatygować – powiedziałam.

I nim się obejrzałam, Nina podniosła mnie, skutecznie przesuwając. Zastanawiałam się skąd miała w sobie tyle siły, następnie przypominając sobie, że od kilku dobrych miesięcy uczęszczała na zajęcia na siłowni. Zniechęcona do dalszej walki, opadłam na łóżko, cierpliwie czekając na propozycję mojej siostry. Krzątała się przy szafie, wyjmując kolejne ubrania, a następnie odkładając ich sporą część na miejsce. Przynajmniej uprzednio je poskładała, nie dodając mi dodatkowego sprzątania. Po jakichś pięciu minutach położyła koło mnie białą sukienkę na ramiączkach i sandałki w tym samym kolorze.

Let's pretend it's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz