– Wiesz, że nie możesz płakać w nieskończoność? – powiedziała Nina, podając mi chyba setną tego dnia chusteczkę. – Na tym chłopaku świat się nie skończy. – Pogłaskała moje plecy.
Od dobrych paru godzin moja głowa spoczywała na kolanach Niny, która dzielnie znosiła mój płacz. Natomiast Lewis usadowił się na dywanie, przez pierwszą godzinę ocierając łzy, które spływały po moich policzkach znacznie szybciej niż zazwyczaj. Na jego szczęście, po pewnym czasie z mojego gardła wydobywał się jedynie żałosny szloch.
Tuż po kłótni z Seanem wpadłam do pokoju, będąc, według mojego brata, w okropnym stanie. Szczerze mówiąc, nie potrafiłam przypomnieć sobie, jak dostałam się do domu. Obraz cały czas rozmazywał mi się przed oczami, a nogi plątały się, odmawiając posłuszeństwa. Na moje szczęście, na schodach wpadłam na Lewisa, który akurat wyszedł do kuchni po szklankę wody. W pierwszej chwili spoglądał na mnie tak, jakbym była co najmniej jakimś duchem czy inną kreaturą, o której nawet mu się nie śniło. Wpadłam w jego ramiona, nie zastanawiając się nawet, co może o mnie pomyśleć. Potrzebowałam bezpiecznej przystani. Kogoś, kto przejąłby choć cząstkę bólu, który w tamtym momencie mi towarzyszył. Lewis wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Mówił, że nigdy nie był aż tak przerażony, zwłaszcza że jedynie co potrafiłam z siebie wydobyć, to niezrozumiały bełkot. Nie miałam pojęcia, kiedy zasnęłam. Pamiętałam tylko silne ramiona mojego brata, które obejmowały mnie przez całą noc i jego koszulkę, która prawdopodobnie cała przemoczona została przez niekończący się potok moich łez.
Następnego dnia ból nie minął. Obudziłam się z potężnym bólem głowy, a sama nie miałam najmniejszej siły, by podnieść się z łóżka. Chętnie przyjęłam pomoc mojego brata, który zaprowadził mnie do kuchni, robiąc śniadanie w postaci jajecznicy. I choć przełknęłam jedynie jej kilka kęsów, Lewis nie był zły. Nie naciskał również, abym streszczała mu przebieg poprzedniego dnia, za co byłam mu wdzięczna. Sprawy nabrały innego obrotu, gdy dołączyła do nas Nina. Powiadomiona o całej sytuacji, położyła się wraz ze mną na rozłożonej kanapie, a następnie zachęciła do tego, abym ujawniła choć zarys sytuacji, która wprowadziła mnie w ten stan histerii. Pozwoliła mi wypłakać się w jej ramię, a przez prawdopodobnie dwie godziny obejmowała mnie, uspokajająco głaszcząc po plecach.
– To tak cholernie boli – wyszeptałam.
Lewis odgarnął kosmyk moich włosów, który opadł mi na twarz, a następnie posłał wyjątkowo smutny uśmiech.
– Wiem, słońce – odparł nieco łagodniejszym tonem niż Nina. – Ale musisz ochłonąć. Nie powinnaś się tak zadręczać. To nie jest zdrowe.
– Co zrobić, żeby to się skończyło? – spytałam, a moje rodzeństwo jedynie spojrzało po sobie. – Jak mogłam go zranić? Nie zasłużył na to – zaszlochałam po raz kolejny.
– Każdy popełnia błędy... – zaczęła wyjaśniać Nina.
– Skreśliłam szansę na zbudowanie relacji z chłopakiem, na którym mi zależy – wyrzuciłam z siebie. – A to wszystko przez własny egoizm.
– Ellie. – Poczułam bolesny ścisk w sercu na dźwięk tego zdrobnienia – Może zamówimy pizzę? – rzucił niezobowiązująco Lewis. – Hawajska będzie w porządku?
– Twój gust jest na tak niskim poziomie co twoja inteligencja – skwitowała Nina, powodując, że moje usta wykrzywiły się w ledwie widocznym uśmiechu. – Hawajska jest obrzydliwa.
– Wcale nie – oburzył się mój brat. – El, wytłumacz jej, że to ona nie ma gustu.
– Może zamówimy dwie? Hawajską oraz z szynką i pieczarkami? – zaproponowałam, ignorując jego prośbę. Jak na zawołanie z mojego brzucha wydobyło się głośne burczenie.
CZYTASZ
Let's pretend it's love
Novela JuvenilElena Anderson to dziewczyna, która od zawsze wychowywała się w cieniu starszego rodzeństwa. Szczególnie, że w przeciwieństwie do charyzmatycznych bliźniaków i ustatkowanego już brata, nie przepadała za zawieraniem nowych znajomości. Z reguły spędza...