14. Lubię cię, Anderson

3.2K 105 73
                                    

Sean

Śledzenie Danielle szybko przeistoczyło się w przyjacielskie zwiedzanie oceanarium wraz z Eleną. Jednak, mimo że starałem się przekierować swoje negatywny myśli na morskie zwierzęta czy niezobowiązujące rozmowy z Anderson, w mojej głowie wciąż widniał obraz mojej siostry w objęciach Nicolasa Santosa.

Krótko ostrzyżony blondyn z charakterystycznym tatuażem smoka na szyi był największym przekleństwem, jakie spotkało moją rodzinę. Niemal od razu rozpoznałem jego fałszywą twarz, która jeszcze niedawno zachęcała moją dopiero wchodzącą w dorosłość siostrę do imprezowania. A za tym poszły używki. I tak w wieku niespełna jedenastu lat byłem zmuszony patrzeć, jak moja siostra powoli chyli się ku upadkowi, oddając chłopakowi kontrolę nad własnym życiem.

Od razu domyśliłem się, że rudowłosa tak bardzo stroiła się właśnie dla Nicolasa. Każdy element układanki zaczął łączyć się ze sobą, powodując, że moje myśli przeistoczyły się w istną burzę. A prognozy nie zapowiadały żadnego rozpogodzenia.

To właśnie dzięki Elenie zmusiłem się do wysłuchiwania jej poglądów na różne tematy. A kiedy tylko wyznała, iż nigdy nie była zakochana, zdałem sobie sprawę, że ta wyszczekana brunetka, zawierając ze mną układ o udawanym związku, tym samym wpakowała się w wyjątkowo nieprzyjemne bagno.

Mogliśmy podać sobie pod tym względem ręce. Jedyny rodzaj miłości, jaki doświadczyłem na własnej skórze, to ta rodzinna. Oprócz przelotnych zauroczeń czy wczesnoszkolnych związków nigdy nie było mi dane doświadczyć niczego prawdziwego. A patrząc, jak to cholerne uczucie powoli odbierało mi moją siostrę, sukcesywnie przestawałem wierzyć, że może mnie kiedyś dosięgnąć. A przynajmniej nie zamierzałem wdawać się w szaloną pogoń za nim. Nie planowałem nigdy błagać nikogo o miłość. Nie chciałem niepotrzebnie przywiązywać się i poświęcać.

Mimo że w mojej głowie wciąż wybrzmiewały słowa Eleny: może dla miłości warto się poświęcić.

Nie, zdecydowanie nie warto.

Wraz z Ellie wyszliśmy z oceanarium godzinę później, niż planowaliśmy. Po tym, jak udało mi się oszukać ją na pocałunek, wręcz nakazała, że musimy udać się do baru na terenie obiektu, ponieważ akurat wtedy nabrała ochoty na fast food. Ostatecznie, samemu odczuwając głód, przystałem na tę propozycję.

Przez większość drogi zauważyłem, że Elena czuła się nieswojo. Miałem wrażenie, że maska pewnej siebie dziewczyny zaczęła powoli opadać, odkrywając tę wrażliwą wersję. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że nawet tak odważna osoba jak Anderson ukrywała w sobie własne demony. Postanowiłem jednak nie komentować jej zachowania, odwożąc pod sam dom.

– Poczekaj – powiedziałem, kiedy dziewczyna była o krok od otworzenia drzwi auta.

Wyjąłem zza pleców torbę, poszukując przedmiotu, który zamierzałem jej przekazać. Kupiłem go, kiedy Elena wyszła do toalety. Nie chciało mi się na nią czekać pod drzwiami, więc niewiele myśląc, ruszyłem w stronę stoiska z pamiątkami. Szybko wybrałem to, na czym mi zależało, a następnie schowałem na dno torby, aby dziewczyna niczego nie podejrzewała. Wkrótce odnalazłem niewielkiego pluszaka w postaci żółwia morskiego, którego ślepia były wielkości sporych monet.

– To prezent – odparłem, oddając w jej ręce zabawkę. – W dodatku za zakup maskotki część z pieniędzy poszła na fundację zajmującą się dbaniem o środowisko, więc stwierdziłem, że czemu nie. Zwłaszcza że lubisz takie pierdoły.

Dziewczyna wpatrywała się we mnie, jakby czekała na dalsze rozwinięcie mojej wypowiedzi. Przegryzłem wargę, zastanawiając się, czy dobrze postąpiłem. W rzeczywistości dobór przedmiotu nie był aż tak przypadkowy, jak postanowiłem go opisać.

Let's pretend it's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz