– El, umyj te garnki do cholery! – Usłyszałam zirytowany głos mojej mamy, na co ledwo powstrzymałam się od przewrócenia oczami.
Tamtego dnia mój dom określić mogłam słowem chaos. A wszystko ze względu na przyjazd Axela i Giny. Mimo że chłopak milion razy zapewniał, że nie musimy niczego przygotowywać, Rosaline Anderson pozostawała jak zwykle nieugięta. Z samego rana upiekła blaszkę szarlotki oraz ociekające kolorowym lukrem i tęczową posypką czekoladowe babeczki. Na pieczeniu jednak nie poprzestała, a w proces przygotowywań angażowała każdego, kto tylko zajrzał do kuchni.
I tak kiedy chciałam wyjść po szklankę wody, znalazłam się w strefie zagrożenia ze strony zapracowanej kobiety, która wcisnęła w moje dłonie odkurzacz, nakazując posprzątać cały salon. A kiedy tylko skończyłam, zostałam wciągnięta w mycie brudnych naczyń, które pozostały upaćkane różnymi kremowymi masami. Zazdrościłam w tamtym momencie bliźniakom, które zgodnie wyszły z domu, rzucając wymówką o trudnym do przełożenia niezwykle ważnym spotkaniu. Oczywiście w to nie uwierzyłam, jednak moja mama postanowiła machnąć na nich ręką, stwierdzając, że Nina i Lewis są tak nieporadni, że bardziej by przeszkadzali, niż rzeczywiście w czymkolwiek pomogli.
Kompletnie zapomniałam, że sama mogłam użyć Seana jako swojej wymówki.
– Przecież je umyłam – jęknęłam, na co spotkałam się ze śmiechem mojego ojczyma, który korzystał z wolnej niedzieli, rozwalając się na kanapie z pilotem w ręku.
– A ty się nie śmiej. – Jego rozbawienie zniknęło na sam dźwięk zirytowanego głosu Rosaline. – Nakrywaj do stołu. Nie chcę nawet słyszeć sprzeciwu – zarządziła, dodatkowo rzucając w niego brudną ścierką.
Mężczyzna posłusznie wstał, a następnie wyjął z przeźroczystego segmentu kilka porcelanowych talerzy i wzorzystych filiżanek. Rozłożył je na stole, mrucząc pod nosem słowa w stylu co za okrutna kobieta bądź z kim ja się związałem. Postanowiłam jednak w żaden sposób mu nie współczuć, ponieważ tak jak on miał prawo wyboru partnerki, tak ja nie mogłam wybrać własnej matki.
Kiedy następnym powierzonym mi zadaniem stało się rozłożenie gotowych już wypieków, przeszłam do krojenia szarlotki. Z początku szło mi dość opornie, jednak z czasem udawało mi się idealnie dobrać wielkość kolejnych kawałków. I tak między jednym ruchem a drugim zatopiłam się w swoich zagmatwanych myślach. Pokręciłam głową na samo wspomnienie, kiedy zaprosiłam Seana, tłumacząc mu, że Axel bardzo chciał go poznać, na co on uznał, że nie jest to dobry pomysł. Mimo to udało mi się go namówić, a on skomentował swoją decyzję słowem ostrzegałem. Nie miałam jednak pojęcia, co mogło pójść nie tak. Poznał już moją rodzinę, dlatego jeden brat w te czy wewte nie powinien robić większej różnicy.
Kiedy wyjątkowo sporymi krokami zbliżała się godzina piętnasta, a Axel napisał mojej mamie, że została mu ostatnia do pokonania ulica, zaczęłam się stresować. Nie widziałam swojego brata od ponad pół roku i bałam się, że coś pójdzie nie tak. Faktem, który mnie pocieszał, było, że to mnie przypadnie zabawianie Giny, która oczywiście uważała mnie za swoją ulubioną ciotkę. Nie miałam jakiejś sporej konkurencji, jednak nawet takie zwycięstwo potrafiło ucieszyć.
Innym czynnikiem, który powodował moją niepewność to brak jakiejkolwiek informacji zwrotnej od Seana. Zostało mu zaledwie kilka minut i byłam wręcz przekonana, że się spóźni. Miałam jedynie nadzieję, że nie wpadnie po drodze na Axela. Wolałam, aby zapoznali się przy świadkach. Tak na wszelki wypadek, gdyby mieli niespecjalnie się polubić.
Kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, wyprzedziłam mamę, proponując, że to ja je otworzę. Podbiegłam do nich, a następnie wzięłam głęboki oddech. Szarpnęłam za klamkę, po chwili czując, jak jakaś mała istotka przykleja się do moich kolan. Od razu uśmiechnęłam się, zdając sobie sprawę, że była to mała Gina, która ewidentnie stęskniła się za swoją ulubioną ciocią. Mój wzrok padł również nieco wyżej na twarz mojego brata. Pokrywał ją delikatny zarost, a oczy wciąż pozostawały przepełnione ciepłem. Oderwał ode mnie zniecierpliwioną dziewczynkę, popychając delikatnie do przodu. Od razu weszła w głąb pomieszczenia, trafiając w ramiona swojej babci, a mojej mamy. Po chwili mój starszy brat zamknął mnie w niezwykle silnym uścisku.
CZYTASZ
Let's pretend it's love
Teen FictionElena Anderson to dziewczyna, która od zawsze wychowywała się w cieniu starszego rodzeństwa. Szczególnie, że w przeciwieństwie do charyzmatycznych bliźniaków i ustatkowanego już brata, nie przepadała za zawieraniem nowych znajomości. Z reguły spędza...