21. Nigdy nie oszukasz serca

2.8K 99 17
                                    

Reszta wieczoru minęła wyjątkowo przyjemnie. Przyłapywałam się na tym, że co jakiś czas zerkałam na Seana, myśląc jakim cudem to właśnie na niego postawiło moje serce. Nie miałam pojęcia co tak właściwie w sobie miał. W niczym nie przypominał żadnego z disneyowskich książąt czy wspaniałych bohaterów romansów, którzy już od pierwszych stron zdobywają sympatię czytelników. Był po prostu chłopakiem, który na przemian irytował mnie i oczarowywał. Kiedy moja cierpliwość do niego była na wyczerpaniu, on zawsze potrafił uratować swoją sytuację jakimiś tekstami czy słodkimi pocałunkami, na których samo wspomnienie moje policzki pokrywały się ciepłem.

Kiedy chłopak poszedł już do domu, uprzednio dziękując mojej rodzinie za możliwość wizyty, a nawet zbijając z Axelem piątkę, udałam się do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, tępo patrząc w bukiet białych róż, który moja mama musiała wcześniej przełożyć do wazonu.

Lojalność, niewinność i szlachetność intencji.

Następnie mój wzrok padł na uroczego pluszowego żółwia, który spoczywał tuż obok mnie. Miałam wrażenie, że niemal każdy przedmiot zaczyna przypominać mi o Seanie, nie dając moim myślom chociaż krótkiej chwili odpoczynku.

Nie miałam pojęcia, o uczuciu, które przeżywałam. Była to dla mnie nowa sytuacja. Fakt, nieraz podobały mi się fikcyjne postacie aż do tego stopnia, że nie potrafiły wyjść z mojej głowy przez najbliższe dni, jednak to było czymś zupełnie innym. Ponieważ Sean Lawrence istniał. Mogłam go dotknąć, przytulić, a nawet pocałować. Mogłam słuchać jego głosu. Był tuż obok mnie, kiedy tylko tego potrzebowałam.

Samotna łza spłynęła po moim policzku, dając upust tłumionym emocjom. Dopiero teraz docierało do mnie to, co tak naprawdę miało miejsce. Wpadłam we własną pułapkę. Mimo że podskórnie wiedziałam, że chłopak mnie zrani, brutalnie łamiąc serce, wbrew sobie poddałam się jego urokowi. Mogłam kłamać, że to nieprawda. Wmawiać, że wszystko sobie ubzdurałam, a Sean to tylko nieznajomy chłopak, który zaskakiwał mnie swoją głupotą. Jednak jak się przekonałam, udawanie nie szło mi najlepiej.

Cicho warknęłam w poduszkę, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Wystukiwane dźwięki piosenki mojej ulubionej bajki z dzieciństwa sprawiły, że odgadłam od razu, że nieproszonym gościem był Axel. Mój najstarszy brat, przed którym nic nie potrafiło się ukryć.

– Mogę? – spytał, uchylając drewnianą konstrukcję, a ja kiwnęłam głową, ścierając oznaki płaczu.

Gdy tylko usiadł koło mnie, mocno wtulił mnie w swoją sylwetkę. Poczułam bijące od niego ciepło i od razu miałam ochotę powiedzieć mu o wszystkich swoich uczuciach. Bo taki był Axel Anderson. Każdy, kto go znał, wiedział, że mężczyzna emanuje od siebie komfortem.

– Jestem taką idiotką – wychlipałam w jego koszulkę, nie mając siły na trzymanie swoich emocji na wodzy.

– Nie jesteś, słońce – powiedział w moje włosy, zwiększając siłę uścisku. – Wszystko będzie dobrze.

– Ale Axel... – zaczęłam mówić. – On nie może mi się podobać – dodałam cicho, chcąc powstrzymać drżenie głosu.

– Czy w jakimkolwiek momencie dał ci do zrozumienia, że nic z tego nie będzie? – spytał. – Widzę, jak na ciebie patrzy. Może zaprzeczać, ale jesteś dla niego ważna.

– Ja nie chcę. – Pokręciłam głową. Czułam się jak oburzona mała dziewczynka, która miała zostać dłużej w przedszkolu. – To nie dla mnie.

– El, jesteś niezwykle inteligentna, spostrzegawcza, dojrzała – zaczął wymieniać, głaszcząc mnie uspokajająco po plecach. – Oraz silna i piękna – dodał po krótkim namyśle. – Miłość cię nie zniszczy, słońce. Nie musisz się jej bać.

Let's pretend it's loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz