5

114 13 2
                                    

Lubię ten rozdział i mam nadzieje, że wam też się spodoba. Może jeszcze dzisiaj wstawię kolejny, bo mam jakąś wenę na Jack'a i Melanie.

Miłego czytania!

***

Jack

Z samego rana wszyscy dostaliśmy dosyć poważną wiadomość na naszej messengerowej grupie, na którą dodała mnie Melanie, twierdząc, że muszę istnieć w internecie, bo zamieniam się w totalnego bommer'a.

Cokolwiek to w ogóle znaczy.

Wracając, dostaliśmy wiadomość od Max'a, która zapowiadała się całkiem dziwnie. Mówiła ona o tym, że jego ojciec ostatnio dziwnie się zachowywał. Był roztargniony i zdaje się jakby go unikał.

Dzisiaj podobno wypalił z tym, że musi powiedzieć nam wszystkim coś bardzo ważnego. Nie ukrywam, że nieco mnie to zestresowało.

Z powodu tych właśnie okoliczności we trójkę staliśmy właśnie przed wielkim domem Evansów, który robił wrażenie w porównaniu z moim wybudowanym gdzieś na odludziu.

– Nie mam pojęcia o co mu chodzi – mruknął Max, kiedy zaprosił nas do środka. Nie muszę chyba mówić, że wnętrze również było obszerne i idealnie dopasowane w beżową koncepcje, wprost świadcząc o tym, że ktoś wydał na to sporo siana – Ale brzmiało to całkiem poważnie.

Wskazał ręką na siedzenia w dużym wystrojonym salonie, więc każdy z nas usiadł przy stoliku bez słowa.

Mój wzrok mimowolnie padał na Melanie, która usiadła naprzeciwko. Ona co prawda mnie unikała, ale wiem, że to nie dlatego, że próbowała się odciąć. Robiła to, bo wewnętrznie panikowała po tym co miedzy nami zaszło.

Nieświadomie tylko czekałem na moment, gdy wreszcie się przełamie i na mnie spojrzy tymi dużymi niebieskimi oczami. Mógłbym godzinami patrzeć jak jej policzki i nosek stają się różowe, bo była po prostu śliczna i nawet nie starałem się już tego wypierać.

Zwyczajnie traciłem zmysły, patrząc na tą kobietę i powoli zaczynałem przypuszczać, że kompletnie oszalałem.

– Zaczynam się bać – stwierdził Michael, przerywając ciszę, a dziewczyna zawtórowała mu dosyć niespokojnym spojrzeniem.

Ja sam też zacząłem się obawiać, bo zacznijmy od tego, że nie przywykłem do zapraszania na jakieś pogaduchy do czyichś mieszkań, zwłaszcza do Max'a, którego dom był droższy od całego mojego życia.

Poza tym stresowałem się, bo jako jedyny jestem tutaj autentycznym przestępcą i jeżeli ojciec Max'a znalazł na mnie jakieś dowody to oficjalnie mogę się pożegnać ze wszystkim co mam.

Starałem się jednak o tym nie myśleć, chociaż żołądek ściskał mi się nieprzyjemnie z tej niepewności.

Wróciłem więc wzrokiem do blondynki, której widok mnie uspokajał. Od naszego pocałunku minęło kilka dni i od tego czasu nie udało nam się normalnie porozmawiać. Przez krótki czas zachowywaliśmy się jakbyśmy nigdy nie mieli ze sobą kontaktu i byli dzieciakami z liceum, które za wszelką cenę starają się siebie unikać.

Ale pomimo tego wszystkiego wiedziałem, że oboje myślimy o sobie za dużo razy w ciągu dnia. Cóż, zacząłem czuć dziwną sympatie do tej kobiety i nawet nie potrafiłem określić co takiego mi się w niej podoba.

Może nawet wszystko? Jej uśmiech i te śliczne niebieskie oczka były uzależniające, a jej ciągły humor i sarkazm, który jej nie opuszczał, sprawiał, że nie potrafiłem przestać się uśmiechać.

LIE 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz