13.

130 12 4
                                    

Macie strasznie długaśny rozdział, który męczyłam naprawdę długo. Przepraszam, że musicie tak długo czekać, ale nie chcę też pisać byleby było. Mimo wszystko życzę wam wszystkiego co najlepsze i miłego czytania!
Hyacinthia_

Ellie

Obudziłam się i poczułam jakiś niezidentyfikowany ciężar na moim boku. Zmarszczyłam brwi i uniosłam powieki, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy to moja dłoń, która spoczywała na szyi Thiago. Zsunęłam ją niemal automatycznie i mój wzrok samowolnie zjechał na ramię Thiago, które ciepło obejmowało moją talie. Drgnęłam i uniosłam delikatnie podbródek by zerknąć na śpiąca twarz blondyna. Zesztywniałam, gdy doszło do mnie, że to rzeczywiście on.

Chwile trwałam w tym zawieszeniu aż jak najdelikatniej wyśliznęłam się spod jego ciała, cały czas ostrożnie kontrolując swoje ruchy by go nie obudzić, a gdy w końcu byłam w pełni wolna to rozglądnęłam się po pomieszczeniu.

Nic się nie zmieniło – stwierdziłam, patrząc trochę dłużej na niektóre meble – Ale coś jest nie tak.

Z pewnością coś było nie tak. Pojęłam, że moja głowa już nie pulsowała zmęczeniem. Nie czułam się już jak trup ani obłąkana dziewczyna. Tak, z pewnością wypoczęłam i wreszcie naprawdę byłam w pełni świadoma. To miła odmiana przez co miałam ochotę się uśmiechnąć, choć, zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności czułam, że nie powinnam była tego robić.

Mój chłopak, przyszły mąż, to właśnie dla niego tutaj jestem – zreflektowałam się i w tym samym momencie jakaś jedna szara komórka w moim mózgu wysłała alarmowy sygnał do mojego serca, ale z początku kompletnie go nie zrozumiałam.

Wzięłam to jednak pod uwagę i zaczęłam się zastanawiać dlaczego myśl o Williamie tak pobudziła moje serce. Cóż, to akurat mnie nie dziwiło. Kochałam go jak cholera, ale teraz moje serce biło w dziwnym rytmie. Coś na pozór dudnienia porównywalnego do adrenaliny i strachu.

Wróciłam wzrokiem do Thiago, którego widok jakoś nie bardzo mną ruszał. Wyglądał uroczo z rozsypanymi na poduszce blond włosami i z zamkniętymi oczami, które były przyozdobione długimi jak na chłopaka rzęsami, ale.. to nie był William. Musiałam jakoś dojść do tego co się wydarzyło wczoraj wieczorem. Przypomniałam sobie jak ostatnio śmialiśmy się razem z jakichś głupot, gdy przyszedł do mnie po całym dniu roboty na zlecenia Aziela i miałam ochotę znów się roześmiać. Thiago jako jedyny był teraz moim przyjacielem i zdążyłam już oswoić się z tą myślą, dlatego zostawienie go tutaj samego trochę zaczynało mnie martwić.

Porzuciłam jednak tą myśl i doszłam do jasnego pytania, które teoretycznie powinnam była zadać na samym początku.

Co tu robi Thiago?

Wytężyłam umysł. Mało pamiętałam z ostatnich kilku dni. Byłam przemęczona, a nie potrafiłam zasnąć. Takie egzystowanie przez jakiś czas po prostu mnie wnerwiało i doprowadzało do jakiegoś szału. Osobiście współczułam wszystkim borykającym się z natarczywą bezsennością. Przez jakiś długi czas odkąd widziałam ostatni raz Williama czułam się osamotniona i przez to delikatnie wariowałam. No dobra, może trochę bardziej niż delikatnie..

Ale to i tak nie wyjaśnia skąd wziął się tu Thiago. Nigdy wcześniej nie kładł się obok mnie ani..

I wtedy pewna świadomość wpadła mi do głowy jak grom z jasnego nieba.

Pocałowałam Thiago. Ja to zrobiłam. Wczoraj wieczorem.

Serce zakołatało mi boleśnie w piersi aż stanęło w miejscu. Nie, to musiało mi się wydawać. Albo śnić. To napewno był sen z serii tych głupich i nieodpowiednich. Tych, przez które masz później urojenia, że wszystko to wydarzyło się na prawdę.

LIE 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz