15.

99 8 2
                                    


Ellie

Obudziło mnie delikatne szturchnięcie w ramię, a ciemność jaką oświetlały tylko pojedyncze lampy świadczyło o tym, że było już stosunkowo późno. Uniosłam głowę, spoglądając na staruszkę, która przypatrywała się we mnie z bijącą troską. Miała krótkie siwe włosy, ale jej twarz, jak na przypuszczalny wiek, wyglądała całkiem młodo. Niewielkie zmarszczki pokrywały jej cerę i okalały ciemno brązowe, pogodne oczy.

Pomrugałam, czując delikatny skurcz w szyi oraz promieniujący ból głowy, który był jedynym dowodem potwierdzającym to, że nadal żyłam. Od paru tygodni miałam wrażenie, że ciągle śnie i tylko przeklęty ból głowy nie pozwalał mi się w tym zatracić.

– Dziecko co ty tu robisz? Przecież ty zamarzniesz! – wyrzuciła z przesadzoną dramaturgią, co od razu powołało mnie wspomnieniami do chwil spędzonych z moją zmarłą babcią.

Przywykłam już do jej starty aczkolwiek bardzo tęskniłam. Żałowałam, że nie mogłam się z nią teraz zobaczyć. Chociażby stanąć przed jej grobem. Miałam wrażenie, że minęły wieki od momentu kiedy ostatni raz tam byłam.

– Czekam na przyjaciela, który jedzie po mnie z bardzo daleka. – powiedziałam nieswojo. Poprawiłam dłonią rozczochrane włosy. Musiałam wyglądać okropnie, ale to był mój najmniejszy problem.

– Skąd, dziecko? – zapytała i nachyliła się nade mną jakby próbowała ochronić mnie przed całym światem.

Taka właśnie była większość babci. Opiekuńczość mają w instynkcie nawet dla kogoś całkowicie nieznajomego. Może trochę nadinterpretują niektóre zdarzenia, ale jest to potrzebne.

– Z Utah. – odparłam, przełykając ślinę. Głowa znów dawała mi znaki swej obecności. – Niedawno wyjechał, a ja nie mam za bardzo gdzie się podziać – mówiłam wprost, bo nie czułam potrzeby kłamania przed staruszką, która była bardzo uprzejma.

– Aż z Utah? – zapytała z wymalowanym zdziwieniem. Zmarszczyła cienkie brwi. – Ale przecież to na drugim końcu Stanów.

– Tak, wiem. – kiwnęłam głową. Sama zdawałam sobie sprawę jakie to absurdalne. – Nie mam jednak pieniędzy by wynająć jakiś hotel, ani nawet telefonu by zadzwonić.

– Dlaczego? Myślałam, że dzisiejsza młodzież nie pozbywa się telefonu komórkowego.

– To nieco... cięższa sprawa – podsumowałam. Myślałam, że to wystarczy by staruszka sobie poszła, ale ona uporczywie żądała wyjaśnień.

Jednak musiałam ją okłamać. Westchnęłam i chciałam zacząć mówić, ale absolutnie nic nie potrafiłam sklecić. Język mi się plątał, a słowa powypadały mi z głowy. Byłam zbyt przemęczona by cokolwiek wymyślić. Oczy dziwacznie mnie piekły, głowa wciąż pyskowała, serce biło niepewnie jakbym zaraz miała udusić się ze stresu. Odetchnęłam ciężko i przyłożyłam do oczu wierzch dłoni, przecierając je, a następnie masując skronie. Musiałam myśleć trzeźwo, ale obraz staruszki dziwnie mi migotał.

– Przepraszam, ja... – wydukałam i pomrugałam oczami. W pewnym momencie poczułam, że spadam więc energicznie chwyciłam się końca ławki. Zrobiło mi się niedobrze.

Staruszka podeszła bliżej mnie jakby wyczuła sytuacje i położyła mi dłonie na ramionach. Podniosłam głowę, patrząc na nią w amoku. Jej oczy stały się ostre, bardziej trzeźwe.

LIE 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz