9.

154 13 3
                                    

Po tygodniu pisania tego rozdziału i męczenia się z nim mam go serdecznie dość. Ale też się cieszę, że wreszcie przez niego przebrnęłam i mogę wam go udostępnić.

Pod koniec rozdziału dajcie znać czy podoba wam się ta trzecia część, bo starałam się mocno by nie była zbyt naciągana. Mam nadzieje, że jak narazie jesteście zadowoleni.

Miłego czytania!

Ellie

Obudziło mnie silne szarpnięcie za ciasno przyparte nadgarstki. Otworzyłam oczy, ale gdy dotarło do nich powalające światło, z powrotem szybko je przymknęłam, oddychając przy tym ciężko, miarowo. Moja głowa pękała i pulsowała, a na dodatek czułam jak świat wokół mnie nieustannie wiruje. Próbowałam się ocknąć lub jakoś obudzić, zaciskając mocno zęby, ale przez jakiś czas żadne bodźce z zewnątrz do mnie nie docierały.

Zacisnęłam szczękę, gdy poczułam osłabienie i cholerne mdłości. Nie mogłam się poruszyć, ale dopiero po kolejnych kilku minutach zrozumiałam dlaczego.

Byłam związana.

Ta świadomość sprawiła, że moje serce zabiło trzy razy szybciej i przez to poczułam jakbym się dusiła. Wciąż nie mogłam otworzyć oczu, bo moje powieki były zbyt ciężkie, więc jedynie nasłuchiwałam. Nie usłyszałam żadnego dźwięku, a jedynie swój oddech, głośno bijące serce i szum w głowie.

Szybko jednak tą ciszę przerwało kolejne delikatne szarpnięcie z tyłu.

– Kurwa – odetchnął ciężki głos po drugiej stronie, przez co maksymalnie się spięłam. Moje krzesło zachybotało.

Dopiero po kilku chwilach analizowania  potrafiłam dopasować ten głos do zaistniałej sytuacji. Przypominałam sobie po kolei wszystko co udało mi się zapamiętać, ale były to jedynie wycinki.

Pożar. Pobudka wśród skał i wędrówka przez długi wąwóz.

Moje ostatnie wspomnienie zatrzymało się, gdy usiadłam na drewnianej ławce i obserwowałam czarnowłosego mężczyznę, który próbował zatrzymać jakiś samochód, choć droga była absurdalnie pusta.

Zacisnęłam powieki, zmuszając się do usilnego myślenia. Starałam się wrócić dokładniej do tej chwili by zrozumieć, co tak właściwie się wydarzyło. Aż wreszcie obraz w mojej głowie zaczął się rozjaśniać, a twarz czarnowłosego zdawała się być tak ostra, jak nigdy dotąd.

Przypomniałam sobie nasze głupie przekomarzanki przez wąwóz i też te ważniejsze słowa, które z pewnością osadziły się gdzieś głęboko w moim sercu.

– William? – spytałam pół przytomnie, natychmiast czując jak osobnik z tyłu się poderwał. Ponownie zabolały mnie nadgarstki, a w głowie tępo zaszumiało. Westchnęłam, bo z każdą sekundą coraz bardziej odczuwałam ból, a na dodatek byłam przemęczona, odwodniona oraz głodna.

Ponownie spróbowałam otworzyć oczy, ale znów opadły jakby ważyły kilogramy.

– Ellie – sapnął głos i teraz bez wahania mogłam potwierdzić do kogo należał. Tylko on wymawiał moje imię z tak wyczuwalnymi emocjami i tylko jego głos mógł wyprawiać ze mną tak irracjonalne rzeczy. – Ellie, proszę, powiedz, że jesteś cała.

Jak zwykle mówił z troską i przejęciem, a ja mimo że chciałam odpowiedzieć to to przemilczałam, bo w sumie nie czułam się cała.

Tak właściwie to nigdy w życiu nie czułam się tak obolała, spragniona i zmęczona. Miałam wielką ochotę położyć się w łóżku i zasnąć na kilkanaście długich godzin, ale zamiast tego moje plecy wysiadały od tej sztywnej siedzącej postawy.

LIE 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz