12.

139 7 15
                                    

Nie bądźcie źli za ten rozdział, ale po prostu było zbyt kolorowo. Nasza Ellie też nie jest święta, ale spróbujcie postawić się w jej sytuacji.
Więcej nie zdradzam 🫣
Miłego czytania!

Ellie

– Co tu się dzieje, Ellie? – zapytał mnie z przerażeniem Thiago, który nerwowo biegł za mną przez korytarz i starał się jakoś do mnie dotrzeć.

Ja, mimo że czułam się dobrze, wciąż musiałam udawać, że zerwanie z Williamem mną wstrząsnęło. Do tego stopnia by chcieć jak najszybciej stąd uciec. Drżałam więc, a łzy nadal pokrywały moje policzki. Musiałam zagrać jak najlepiej byśmy z Williamem wreszcie zaznali upragnionego spokoju. Nawet jeżeli to wymagało pójścia ścieżką kłamstwa i oszustwa.

Czasami przerażała mnie myśl jak bardzo zmieniło się moje nastawienie do takiego zachowania, ale później dokładnie analizowałam to wszystko i uznawałam, że robię słusznie. Czy miałam inny wybór? Pewnie tak, ale tylko na jednym mi zależało, dlatego brnęłam w to dalej.

Odwróciłam się w stronę Thiago, który naprawdę był wystraszony i zdenerwowany. Musiałam trochę przystopować by to kłamstwo nie wyszło na zbyt wysoki szczebel. Wzięłam więc głęboki wdech i podparłam dłonie na ramionach blondyna, który wciąż domagał się wyjaśnień.

Po kilku sekundach uniosłam swój szklany wzrok w jego szare oczy, które teraz ociekały bezpodstawna troską.

– Co się stało? – spytał już ciszej i spokojniej.

– Ten... Dupek! – rzuciłam z wściekłością i pomrugałam oczami – ze mną zerwał! Stwierdził, że to bez sensu. Że nasz związek był pomyłką i mówi to po tym jak ja poświęciłam dla niego wszystko!

Mówiłam szybko i bezskładnie, podkreślając tym samym własną bezradność, rozdrażnienie i smutek. Chyba nieźle mi to wychodziło, bo w oczach Thiago nie widziałam niczego, co podpowiadałoby mi, że w to nie wierzy.

Długo wpatrywał się tak na mnie bez słów, a ja jedynie ściskałam usta i dłonie na jego przedramionach, czekając na jakąkolwiek reakcje, którą dość szybko otrzymałam.

– Przyjebie mu. – rzucił złowrogo, a ja spięłam się, bo chyba nie tak to miało się potoczyć.

William chyba nie wziął pod uwagę tego, że moje relacje z Thiago są.. cóż, dobre. Jakkolwiek to zabrzmi ja naprawdę polubiłam tego blondyna i ta świadomość mnie martwiła, ale teraz starałam się to wyprzeć by okłamać go jak najlepiej potrafię. Nie mogłam jednak dopuścić do tego by Thiago zrobił coś Williamowi więc odsapnęłam i pokręciłam głową z dezaprobatą.

– Nie – zaprzeczyłam stanowczo i niemal od razu na twarz Thiago wpłynął niezrozumiały grymas. Musiałam więc szybko zagłuszyć ten sprzeciw jakimś trafnym argumentem. – Jest wam potrzebny, więc niech się do czegoś przyda. Dajcie mu tyle roboty żeby się nie pozbierał, a teraz, proszę, wyjdź. Muszę pomyśleć i ochłonąć. – dokończyłam błagająco, bo naprawdę potrzebowałam czasu by trochę to przetrawić i skupić się na tym o co prosił mnie William.

Stałam się głową tej operacji. To ode mnie będzie zależało czy się uda. Nie wiedziałam czy dam radę zjechać po linie z wysokiego okna, ale wiedziałam, że przynajmniej spróbuje. Nie mogłam rezygnować bez próby. I tak nie miałam nic do stracenia. Tu już nie chodzi nawet o Williama tylko o to jak Remnant może być niebezpieczny w rękach nieodpowiedniego człowieka. Musiałam więc zaryzykować. Zrobić to co trzeba.

– Skurwiel – skwitował Thiago i przerwał tym samym natłok moich myśli. Wróciłam do niego niepewnym spojrzeniem, a on patrzył na mnie smutno. Już bez tego radosnego błysku w oczach.

LIE 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz