24.

102 9 3
                                    

Ellie

Podekscytowana wysiadłam z samochodu, a mój mężczyzna stał już tam z wymalowanym uśmiechem na twarzy.

Nie hamowałam się. Sam jego widok wymusił we mnie te wszystkie skrajne emocje. Miałam ochotę płakać, skakać ze szczęścia i wariować jednocześnie.

Podbiegłam do niego, nie patrząc pod nogi aż wreszcie wylądowałam w jego twardych objęciach. Przytuliłam go do siebie tak mocno jakby zaraz miał mi uciec, ale on wreszcie  nigdzie się nie wybierał.

Przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej, a ja zacisnęłam piąstki na plecach, mnąc jego koszulkę. Pachniała nim. Jego zapachem, mieszającym się z chemicznymi roztworami drażniącymi nos. To jednak nie było żadną przeszkodą. Wreszcie czułam znajome ciepło, szorstki dotyk na skórze, jego ramiona, które idealnie wpasowywały się w moją figurę.

Wróciłam do domu.

– Tęskniłaś, ośmiorniczko? – zapytał z przekąsem.

Jego głos brzmiał tak pięknie. Nie mogłam się nacieszyć. Wprowadzał mnie w jakiś obłęd, a moje wnętrzności szalały, wypuszczając swobodnie stado motyli. Nie sądziłam, że aż tak będę tęsknić za tym olbrzymem.

– Wiedziałem, że Ci się uda. – mruknął, a ja jeszcze mocniej wcisnęłam policzek do jego klatki piersiowej, szukając znajomego bicia serca.

Kiedy je usłyszałam, zmiękłam już kompletnie. William był prawdziwy i wreszcie cały calutki mój.

Oparłam podbródek na jego piersi i spojrzałam głęboko w jego czarne oczy, które błyskały pod wpływem uśmiechu.

Zmienił się. Miał trochę dłuższe czarne włosy, bardziej przemęczony wyraz twarzy i lekki zarost na policzkach. Nie jakoś bardzo widoczny, jakby niedawno się golił. Może on i Thiago kompletnie się już zakumplowali?

To jednak było teraz nie istotne. Liczył się on i to spojrzenie, w którym chciałam się topić w nieskończoność.

– Co nie? – zagadnęłam i położyłam dłonie na jego szyi – Łatwizna. Zajebista ze mnie aktorka. Przyznaj, że wyszło mi śpiewająco!

Zaśmiał się pięknie i złapał mnie za uda, podnosząc do góry, tak, bym znalazła się naprzeciwko jego twarzy. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

– Przyznaje, wariatko.

Pocałowałam go. Nie potrafiłam dłużej czekać. Odwzajemnił mój gest od razu choć rzeczywiście był lekko zaskoczony. Ja też byłam, bo z czasem już zapomniałam jak bardzo to uczucie wyzwala i dodaje skrzydeł. Topiłam się w jego dotyku, w ruchu warg i cieple jego ciała. Położyłam dłonie na policzkach, nie pozwalając mu odetchnąć, a pod palcami czułam chropowaty zarost. Nie potrafiłam się od niego oderwać, ale gdy wreszcie mi się udało byłam już usatysfakcjonowana.

Przyglądnęłam się jego twarzy jakbym widziała ją po raz pierwszy. Niby nic się nie zmieniło, a mimo to wiedziałam, że ten miesiąc z pewnością na nas wpłynął. Kiedy dużo się z kimś przebywało zauważa się drobne zmiany. Widoczne zmęczenie pod oczami, nowe blizny, trochę mniej błyszczące spojrzenie. To wszystko zauważyłam, ale nie to się liczyło.

Liczył się tylko fakt, że wreszcie miałam go tylko dla siebie. I nie planowałam szybko go oddawać.

– O rany, Ellie – sapnął zamroczony, a ja roześmiałam się, odchylając głowę do tyłu.

– Wróżka się stęskniła? – wydęłam dolną wargę, a William przewrócił oczami. Parsknęłam śmiechem – No co olbrzymie! Przyznaj, że tęskniłeś.

LIE 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz