rozdział 8

127 9 6
                                    

Przez ten tydzień Victor się do mnie nie odzywał. Zabolało mnie to, ale wiedziałam, że sobie na to zasłużyłam. Byłam dla niego okropna. Obiecałam sobie, że wezmę się w garść, ja zrobię pierwszy krok i go przeproszę.

Był wieczór, Will już spał a ja miałam więcej odwagi niż zwykle. W nocy zawsze byłam tą szczerą osobą, która robiła to na co nie mogła się zdobyć w dzień. Zamierzam to dobrze wykorzystać. Postanowiłam pójść do pokoju Victora. Włożyłam na stopy papcie jednorożce i ruszyłam w stronę pokoju bruneta. Chciałam od razu złapać za klamkę, lecz zdałam sobie sprawę, że powinnam zapukać.

Dopiero po chwili usłyszałam ciche: ,,Proszę''. Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Weszłam w głąb pokoju Victora. Było dość ciemno. Brunet włączył lampkę stojącą na szafce nocnej.

-Posłuchaj Victor.- zaczęłam patrząc mu w oczy. Utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy co stresowało mnie jeszcze bardziej.
-To nie tak, że cię nienawidzę.
Bałam się jego reakcji. Nigdy nie lubiłam się tłumaczyć.
-To jak?- jego ton był szorstki.
Westchnęłam. Nie potrafiłam wytłumaczyć mojego bezmyślnego zachowania.
-Po prostu chyba boję się dopuścić cię bliżej. Po tym co się stało trudno mi zaufać drugiej osobie.
W jego oczach pojawiły się iskry współczucia i smutku.
-Chodź tu.- rozłożył szeroko ręce.
Podeszłam do niego po czym niepewnie położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Victor mnie przytulił a ja czułam, że zasypiam.

Kiedy obudziłam się rano nie byłam już w pokoju Victora. Byłam w swoim pokoju. Nie mam pojęcia jak. Może to był tylko sen?

Zeszłam do kuchni w mojej drugiej ukochanej piżamce. Tym razem była ona w świnkę peppe.
Zdziwiłam się na widok pustego krzesła, które zawsze zajmował Will pijąc kawę i czytając książkę.
Victor stał do mnie plecami robiąc coś na blacie kuchennym. Nie wiedziałam czy się odezwać czy nie skoro nie miałam pewności czy to był sen czy naprawdę spaliśmy przytuleni.

-Hej, gdzie Will?-spytałam niepewnie. Kiedy Victor usłyszał mój głos od razu się odwrócił.
-Pojechał do sklepu. Niedługo wróci a ty siadaj. Przygotowałem ci naleśniki.- uśmiechnął się a ja poczułam, że moje policzki robią się czerwone. Te naleśniki wyglądały tak pysznie i do tego Victor je zrobił. Specjalnie dla mnie. Nie byłabym sobą, gdybym odmówiła. Były pyszne.
-Mniam.- mruknęłam oblizując językiem usta.
-Smacznego.
Oboje się uśmiechnęliśmy.
-Wiem, że to głupie pytanie, ale jest jedna rzecz i nie wiem czy ona wydarzyła się naprawdę czy to był tylko sen.
Victor skinął głową w znak, abym kontynuowała.
-Przyszłam do ciebie do pokoju i powiedziałam ci, że to nie tak, że cię nienawidzę tylko po prostu się boję, potrzebuję czasu i spaliśmy razem przytuleni do siebie.

Kącik jego ust drgnął ku górze.
-Tak Lil. Powiedziałaś mi te rzeczy i zasnęliśmy przytuleni do siebie. Przebudziłem się około 5 rano i postanowiłem, że zaniosę cię do siebie, gdyby wrazie czego Will miał zamiar zajrzeć do kogoś z nas.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
-Dziękuję, robisz przepyszne naleśniki.- uśmiechałam się jak małe dziecko i oddałam mu talerz.
-Widać, że ci smakowały.-wysunął rękę w moją stronę i kciukiem przetarł prawy kącik moich ust. Na jego palcu został ślad czekolady. Zanim się zorientowałam Victor ubrudził mi tą czekoladą nos.
-Ej no!- krzyknęłam jak małe oburzone dziecko. Brunet zaczął się śmiać, więc dołączyłam do niego.

W pewniej chwili usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. -Will muszę ci się pochwalić!- krzyknęłam.
-Tak mała?- mój brat nie wiedział o co chodzi, ale wyraźnie był zadowolony, że mam taki dobry humor.
-Zjadłam wszystkie naleśniki jakie zrobił mi Victor. Były pyszne!- oblizałam usta językiem.
-Brawo, oby tak dalej skarbie.- Will przytulił mnie i zaczął głaskać po głowie.

Wieczorem siedzieliśmy w trójkę na kanapie i oglądaliśmy filmy obżerając się popcornem. Jestem pewna, że Jass chciałaby tu być. Aktualnie leciał horror i była taka scena, że aż podskoczyłam. Will przytulił mnie mocno do siebie powtarzając mi, że to tylko film. Jak na moje szczęście do tego zaczęło grzmieć. Niby mam 19 lat a nadal czasem zachowuję i boje się jak dziecko. Widziałam wzrok Victora kiedy siedziałam wtulona w Willa.

Wiem, że jeśli Will nie byłby moim bratem i nie przytulałby mnie jak rodzeństwo to już dawno Victor by się na niego rzucił.

-Will.- uniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
-Hm?- mruknął dając znać bym kontynuowała.
-Kiedy ubierzemy choinkę? Za tydzień święta.
Will wyglądał jakby zapomniał. Nie miałam mu tego za złe. Ostatnio dosyć dużo się działo.
-Za dwa dni, dobrze?
-Okej.- wyszczerzyłam się jak głupia.

*********
Było już późno leżałam na swoim łóżku nie mogąc zasnąć. Postanowiłam popisać z Jass. Wyjaśniłam jej całą sytuację pomiędzy mną a Victorem.
Do moich uszu doszedł dźwięk pukania po czym drzwi się uchyliły. Szybko schowałam telefon pod kołdrę, zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Jeśli Will dowiedziałby się, że o tej porze nie śpię byłby zawiedziony, że siedziałam do tak późna a później chodzę jak zombie.

-To ja Victor. Śpisz?- słyszałam głos coraz bliżej mnie. Otworzyłam oczy i dostrzegłam bruneta.
-Nie śpię tylko myślałam, że to Will i musiałam wrazie czego udawać, że śpię.- Victor zaśmiał się z mojego planu.
-Nie mogę spać, co robisz?
-Piszę z Jass. Jeśli nie możesz spać i mi akurat się nudzi to możemy coś porobić.
-Tylko co?
-Zagrajmy w pytanie czy wyzwanie  poznając się przy tym bliżej.- Victor uśmiechnął się słysząc mój plan.
-Zagrajmy.- powtórzył po mnie ze śmiechem.

Graliśmy już przez dłuższy czas, teraz butelka padła na Victora.
-Pytanie czy wyzwanie?- tak szczerze to miałam gotowe pytanie, więc liczyłam na to, że je weźmie.
-Pytanie.
-Co byś we mnie zmienił?
Zauważyłam, że chłopak zdekoncentrował się tym pytaniem.

-Nazwisko.- kąciki jego ust drgnęły ku górze.
Zamarłam. Nie wiedziałam czy mam to odebrać jako żart czy on mówi serio. Zignorowałam to.

Graliśmy jeszcze dopóki nie usnęłam. Napewno wiem, że Victor siedział przy mnie przez pewien czas. Mimo, że go nie widziałam to wyczuwałam jego obecność. Jestem bardziej, niż pewna, że Victor szepnął mi coś do ucha.

Następny dzień zleciał mi szybko i standardowo. Relacja pomiędzy mną a Victorem narazie szła w dobrym kierunku. Nie kłóciliśmy się. To najważniejsze.

Nie mogłam się doczekać jutra, aż ubierzemy choinkę całą trójką.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz