rozdział 16

120 11 2
                                    

-Halo?- wymamrotałam do telefonu. Komu nudzi się o tej godzinie i mnie budzi?- prychnęłam na tą myśl. Moje powieki były ciężkie a głowa bolała mnie niemiłosiernie.
-Jak było na balu?- usłyszałam głos Willa po drugiej stronie.
-Okej.- mruknęłam. Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, aż dotarło do mnie ile spałam. Miałam już 20 minutowe spóźnienie na spotkanie z Jasminne i Tonym. Biegiem ruszyłam do łazienki, aby się odświeżyć. Gorąca woda to najlepsze co istnieje.

Najlepszy jest ból, który sprawia, chodź z przyzwyczajenia często go już nie czuć.

Owinęłam ciało puszystym niebieskim ręcznikiem, ruszając w stronę szafy. Wybrałam białą bieliznę i jasnoróżowy komplet dresowy. Brązowe włosy spięłam w wysokiego kucyka. Lekki makijaż podkreślał moją twarz, przez co wyglądałam na mniej zmęczoną. Szybkim krokiem ruszyłam na dół. O dziwo kuchnia była pusta. Dźwięk szurania moich papci roznosił się po całym korytarzu. Usiadłam na podłodze, zakładając białe adidasy.

Odepchnęłam się rękoma od podłogi próbując wstać. Świat zawirował. Wszystko było rozmazane. Ciemne mroczki migały mi przed oczami. Wzięłam głęboki wdech i wydech.
Dasz radę.- powtarzałam sobie jak mantrę. Mroczki się uspokoiły, świat już nie wirował, lecz nadal większość rzeczy była rozmazana. Do moich uszu dobiegł odgłos kroków.

Tych kroków.

Kroków tego dominującego bruneta, w którego oczach płonęłam.

-A ty gdzie?- jego głos był miły, lecz poważny.
-Umówiłam się z Jass i Tonym.- na dźwięk imienia chłopaka jego mięśnie się spięły. Dobrze wiedział, że Tony woli chłopaków, lecz łatwo było zauważyć, że i tak jest do niego uprzedzony.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?
-Bo nie ty jesteś moim bratem?- ton mojego głosu był bardziej odważny niż tego chciałam.

-I dobrze, bo gdybym nim był to nie mógłbym o tobie myśleć w ten sposób w jaki myślałem wczoraj.- puścił mi oczko. Prychnęłam na jego komentarz wywracając oczami. -Powiedz mi dlaczego jesteś taka blada.- rozkazał. Teraz to dopiero jego głos był poważny.

-Nie jestem.
-Chodź tu.- wskazał ręką w stronę kuchni.
-Nie.
-Nie?- prychnął unosząc wysoko brew. Muszę przyznać, że z taką miną wyglądał śmiesznie.
-Nie.- po wypowiedzeniu moich słów Victor zaczął do mnie podchodzić. Skanował mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się na mojej twarzy.

Nim się obejrzałam, byłam przerzucona przez jego ramię. Wisiałam do góry nogami, przez co moja kitka prawie szurała po podłodze.
-Puszczaj!- krzyczałam uderzając go rękoma w kręgosłup.
-Zamknij się, albo ci pomogę.
Prychnęłam. Okres ma czy co?
Zostałam postawiona na ziemi dopiero, gdy dotarliśmy do kuchni.

Brunet skierował się w stronę szafek, do których ja nie sięgałam i wyjął z nich tabletkę przeciwbólową.
-Weź, to ci pomoże.- powiedział podając mi lek oraz szklankę wody. Włożyłam małą kapsułkę do buzi przechylając głowę w tył, aby mogła bez problemu spłynąć do żołądka.

-Dzięki, mogę już iść? Śpieszy mi się.- rzuciłam.
-Poczekaj minutę, zawiozę cię.

Okej. Tego się nie spodziewałam. Patrzyłam na jego sylwetkę, która się ode mnie oddalała. W mojej głowie wróciły wspomnienia z tamtego wieczoru.

To ja go tak zostawiłam.

To on patrzył na moją oddalającą się od niego sylwetkę.

Kiedy chłopak pojawił się koło mnie, ruszyliśmy w stronę wyjścia. Cały czas trzymał rękę na dole moich pleców, jakby bał się, że zaraz runę na ziemie. Jak zwykle otworzył mi drzwi od auta i kazał zapiąć pasy. Dopiero teraz włączyłam telefon i ujrzałam to czego się spodziewałam od rana.

4 nieodebrane połączenia od Jass.
3 od Tony'ego.
7 wiadomości od przyjaciółki.
5 wiadomości od przyjaciela.
27 wiadomości na naszej grupie.

Trzymaj mnie boże.

Ja:
Już jadę, będę za 10 minut.

Tony:
Czekamy!

Mam nadzieję, że nie widzieli mnie na balu z Victorem. Wtedy już będzie po mnie. Samochód się zatrzymał a moim oczom ukazała się kawiarnia, w której byłam umówiona z przyjaciółmi.

-Zanim wyjdziecie to daj znać, przyjdę po ciebie.- skinęłam głową w odpowiedzi i wyszłam z auta.

Kiedy wchodziłam do ciepłego pomieszczenia, dzwonek nad drzwiami głośno poinformował, że wchodzę. Wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie.

Te oschłe spojrzenie, które pragnęło pożądania też.

On tu był.

Ten facet.

Szybkim krokiem ruszyłam do stolika, przy którym siedzieli moi przyjaciele. Zajęłam miejsce obok przyjaciółki.
-Jass, on tu jest.- szepnęłam.
Dziewczyna zaczęła rozglądać się dookoła próbując dowiedzieć się o co chodzi.
-Kto?
-Ten facet.

Czas stanął. Jass patrzyła na mnie ze wzrokiem, którego jeszcze u niej nie widziałam, lecz łatwo było się domyśleć, że nie oznaczał nic przyjemnego. Siedziała z otwartą buzią patrząc się w stronę mężczyzny z brodą. Wzrok Tony'ego od razu powędrował w tamtą stronę. Był strasznie zdezorientowany.

Poczułam na sobie wzrok tego faceta. Ten, który tamtego wieczora patrzył na mnie jak na swoją zdobycz.

Chciałam o tym zapomnieć, lecz los mi na to nie pozwalał.

Szybkim krokiem poszłam do damskiej łazienki. Na całe szczęście była pusta. Weszłam do jednej z kabin siadając na podłodze. Mój oddech był szybki i nierówny.

Wiedziałam czego teraz potrzebuje. Ta metoda zawsze pomagała. To dzięki alkoholowi zawsze mogłam uciec w zapomnienie i się odprężyć. Wyjęłam z torebki mini buteleczkę z trunkiem, który zawsze przy sobie nosiłam. Nie piłam zbyt często, lecz czasami naprawdę potrzebowałam tego bardziej, niż czegokolwiek.

Kiedy odkręcałam korek butelka upadła na podłogę, rozbijając się z hukiem.
-Kurwa.-syknęłam. Szybko wyszłam z kabiny ruszając w stronę zlewu. Oparłam się rękoma o umywalkę, w tym samym czasie patrząc na swoje odbicie w lustrze. Do moich uszu dobiegł głos otwierających się drzwi. Podskoczyłam przerażona, gdy ujrzałam faceta z brodą i tymi przerażającymi tęczówkami.

Powolnym krokiem zbliżał się w moją stronę przez co ja robiłam kroki w tył. Poczułam zimno na plecach kiedy oparłam się o ścianę. Mocno zacisnęłam powieki nie chcąc patrzeć na tą twarz. Poczułam dużą dłoń na moim biodrze. Coś ostrego kuło mnie w prawy obojczyk. Lekko uchyliłam powieki spoglądając w dół. Mężczyzna przyciskał do mojej kości kawałek rozbitego szkła od butelki, którą rozbiłam.

Pierwsza łza spłynęła po moim lewym policzku.

A zaraz po niej kilka następnych.

-Puść ją!- usłyszałam męski głos.

Ten znajomy mi głos.

Szybko uchyliłam powieki dostrzegając bruneta. Jego oczy były przepełnione złością. Stanowczym krokiem podszedł do mężczyzny, po czym złapał go za
t-shirt odciągając go ode mnie.

Zawyłam, kiedy poczułam jak szkło, które trzymał wbiło się w moją szyję. Powoli opierając się o ścianę zjeżdżałam na płytki. Moje powieki robiły się ciężkie i nieznośne. Mężczyzna syczał z bólu, jaki zadawał mu brunet. Dopiero po chwili zauważył, że leże na płytkach.

-Kurwa Lil!- krzyczał.- Obudź się!- Jego głos był pełen przerażenia. Uchyliłam lekko powieki patrząc mu w oczy.
-Dziękuję.- szepnęłam starając się wysilić na uśmiech. Brunet szybko się podniósł przez co prawie się przewrócił i wybiegł z łazienki krzycząc o pomoc. Po chwili czułam obecność moich przyjaciół. Pomogło mi to. Wiedziałam, że dla nich nie mogę się poddać.

Wiedziałam, że dla niego nie mogę się poddać.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz