rozdział 11

127 10 3
                                    

Miałam na sobie czarne dresy i białą bluzę. Włosy związałam w niechlujnego koka i ruszyłam do wyjścia z pokoju. Dziś kończyła się przerwa świąteczna. Czas wyjść z domu i wrócić do tych fałszywców.

W kuchni standardowo siedział Will czytając książkę z kubkiem w ręce. Już jutro wyjeżdża a ja zostaję sama z Victorem na ponad 2 tygodnie.

Przywitałam się z bratem po czym poszłam długim korytarzem do drzwi wyjściowych. Założyłam moje białe trampki i złapałam za klamkę. Przed moimi oczami ukazał się umięśniony tors. Zadarłam głowę do góry a moje spojrzenie znów zatonęło w tych ciemnobrązowych tęczówkach. Przeszywały mnie na wylot.

-Przepraszam.- chrząknęłam i przeszłam na bok. Chłopak przesunął się tak, abym mogła przejść. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły. Szłam ze słuchawkami w uszach oglądając okolicę. Zawsze lubiłam Londyn. Poczułam jak krople deszczu kapią mi na włosy. No pięknie. Deszcz z samego rana. Na szczęście szybko doszłam do szkoły. Weszłam do szatni zostawiając kurtę, gdzie czekała na mnie Jass.

Posłałyśmy sobie krótkie uśmiechy i ruszyłyśmy w stronę sali. Przed drzwiami czekał na nas Tony. -Wytrzeźwiałyście?- to było pierwsze co rzucił chłopak po zobaczeniu nas. Razem z przyjaciółką posłałyśmy mu kpiące uśmiechy. Tony miał coś powiedzieć, lecz przerwał mu dzwonek. Całą klasą weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca.
-Kochani, mam dla was świetną informację.- uśmiech pani Wood zawsze rozpromieniał całą klasę. To była nasza jedyna fajna nauczycielka. Klasa nie odpowiadała tylko słuchała jej w skupieniu. Nauczycielka pozwoliła sobie kontynuować.
-Za tydzień w piątek odbędzie się bal i mam nadzieję, że was zobaczę.- w ciągu jednej sekundy w klasie zrobiło się głośno. Każdy rozmawiał na ten temat.
-Potrzebuję dwóch chętnych osób, które pomogą w przygotowaniach takich jak dekoracje i muzyka. - przez chwilę w klasie zapanowała cisza. Każdy był pogrążony w swoich myślach.
-Ja mogę pomóc.- zgłosił się Lucas. Oczy Tony'ego rozbłysnęły. Chłopak podobał się mojemu przyjacielowi od jakiegoś czasu.
-Zgłoś się to spędzisz z nim trochę czasu.- szturchnęłam go w ramię.
-Tak myślisz? A co jak on mnie nie lubi?
-Nie przesadzaj.
Chłopak się trochę wahał lecz podniósł rękę. Oczy Lucasa i pani Wood od razu skierowały się w stronę Tony'ego. Kąciki ust Lucasa uniosły się ku górze.
-Dobrze w takim razie w czwartek zostańcie po lekcjach i przyjdźcie na dużą salę gimnastyczną. -oboje skinęli głowami a ich spojrzenia się skrzyżowały. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę.

Ruszyliśmy w stronę stołówki. Jak zwykle było głośno i tłocznie. Razem z tackami ruszyliśmy w stronę naszego ulubionego stolika, który znajdywał się na końcu w samym rogu. Mieliśmy z tamtąd ładne widoki i przyjemnie się tam siedziało. Ja zajęłam miejsce na miękkiej kanapie a Jass oraz Tony naprzeciwko mnie na krzesełkach. Byliśmy pogrążeni w rozmowie o balu. -Z kim idziecie?- z transu wyrwał mnie specyficzny głos mojej przyjaciółki. -Myślałem, żeby zaprosić Lucasa tylko najpierw chcę zobaczyć jak będziemy się dogadywać w czwartek.- Tony uśmiechał się jak głupi na samą myśl o chłopaku.
-Ja chciałam zaprosić Liama.- odezwała się Jass uważnie czekając na moją reakcję. Liam chodził z nami do klasy. Nie miałam nic do niego tylko zrobiło mi się trochę przykro bo pomyślałam, że mogłybyśmy iść razem z Jass we dwie. -Dobry pomysł, zaproś go.- mruknęłam starając się brzmieć pewnie.

-Nie chcę cię zostawiać Lily.
-Spokojnie, dam radę.- posłałam jej szczery uśmiech. Jeśli Jass chce z nim iść to czemu nie. To miły chłopak a ja chcę, aby moja przyjaciółka była szczęśliwa. W pewnej chwili poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Moi przyjaciele wpatrywali się w osobę za mną. Odwróciłam pospiesznie głowę a przed moimi oczami ukazał się pewien blondyn. To był Matt. Jeden z najsławniejszych i najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Gra w drużynie piłkarskiej, która reprezentuje naszą szkołę.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz