rozdział 17

125 10 6
                                    

Obudziłam się na niewygodnym szpitalnym łóżku czując na swojej dłoni coś ciężkiego. Uchyliłam swoje ciężkie powieki przechylając głowę w bok. Dłoń Victora leżała na mojej a na nich jego głowa. Chłopak spał z lekko otwartą buzią przez co wyglądał uroczo.

Siedział przy mnie całą noc.

Kiedy dobiegł odgłos otwierających się drzwi, głowa bruneta gwałtownie się podniosła. Rzucił mi przelotne spojrzenie po czym skupił się na słowach pielęgniarki, która mówiła, że mogę wracać do domu.
-Ma pani szczęście, że nic poważnego się nie stało.- posłała mi uprzejmy uśmiech, który po chwili odwzajemniłam. Kiedy stała już przy drzwiach łapiąc za klamkę odwróciła się na pięcie.

-Trzymaj się go.- spojrzała na bruneta, po czym wróciła wzrokiem do mnie i kontynuowała: - masz szczęście, że masz takiego chłopaka.
-To nie mój...- nie zdążyłam odpowiedzieć przez głos bruneta, który mi przerwał.
-A ja mam szczęście, że mam taką dziewczynę.- zwrócił się do kobiety, po czym puścił mi oczko.

On przyznał, że jesteśmy razem. Co za dupek. Może to on powinien zostać w tym szpitalu a ja wróciłabym do domu?

-Odbiło ci?- rzuciłam, gdy drzwi za pielęgniarką się zamknęły.
-Na twoim punkcie? Jasne.- odpowiedział z zadziornym uśmiechem a ja wywróciłam oczami.

-Chodźmy już.- dodał. Westchnęłam głośno, wychodząc z łóżka. Na wszelki wypadek chłopak owinął rękę wokół mojej talii, kładąc ją na biodrze, abym się nie wywróciła.
-Nie mów nic Willowi, proszę.- na moją wypowiedź brunet uniósł wysoko brew.- Pamiętaj, że ja nigdy nie proszę.- dodałam po chwili.

-A więc ja będę osobą, która sprawi, że będziesz prosić, a nawet błagać.- uniósł wysoko kąciki ust.
-Watpię.- prychnęłam.

*********
Chwytając się barierki powoli wchodziłam po schodach, by dotrzeć do pokoju. Kiedy miałam pociągnąć za klamkę, usłyszałam ten znajomy mi głos.
-Nie powiem mu, wyluzuj Lil.- kącik jego ust drgnął ku górze.

Weszłam do pokoju, po czym rzuciłam się na łóżko zatapiając twarz dużych, puchatych poduszkach. Leżałam i rozmyślałam tak przez kilka minut, dopóki nie dobiegł do mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
-Pierdole to.- syknęłam sama do siebie. Odgłosy różnych par kroków zbliżających się do mojego pokoju dobiegły do moich uszu.

Lekkie pukanie do drzwi wywołało echo. Nie odpowiadałam. Postanowiłam udawać, że śpię. Otwierające się drzwi lekko zaskrzypiały.
-Ciszej debilu.- usłyszałam głos Jass a to musiało oznaczać, że przyszła tu z Tonym.

Victor usiadł na brzegu łóżka, kreśląc kciukiem małe kółeczka na mojej kostce.

Moja skóra płonęła.

-Możecie tu poczekać, aż się obudzi, jakbyście czegoś potrzebowali, to jestem na dole.- jego głos był cichy i łagodny. Kiedy jego dłoń puściła moją kostkę, poczułam nieprzyjemny chłód. Brakowało mi jego ciepła.

Otworzyłam powoli powieki spoglądając na wpatrujących się we mnie przyjaciół.
-W porządku?- spytał Tony. Jass wpatrywała się we mnie z najróżniejszymi emocjami w oczach. Dostrzegałam tam smutek, troskę, gniew oraz zdezorientowanie. W odpowiedzi na pytanie przyjaciela skinęłam głową. Kiedy poczułam się lepiej zeszliśmy na dół do salonu, gdzie siedział Victor.

-To ja przyniosę przekąski.- rzuciłam do pozostałych ruszając w stronę kuchni. Po tym co zobaczyłam mój oddech był nierównomierny i szybki. Brunet siedział na kanapie szarych spodenkach, bez koszulki oraz z roztrzepanymi brązowymi lokami. Gdyby nie było tu moich przyjaciół a ja czułabym się lepiej to boje się myśleć co bym odwaliła. Ustałam na palcach, aby sięgnąć najróżniejsze słodycze.

Poczułam te delikatne duże dłonie na moich biodrach.
-Jak się czujesz?- szept Victora rozbrzmiał przy moim uchu. Oddech bruneta owiał moją szyję a przez ciało przeszedł mnie dreszcz.

Teraz zdałam sobie sprawę, że dawno nikt nie pytał mnie jak się czuje. -Jest okej. Dzięki, że pytasz.- uśmiechnęłam się lekko.

-Fajną masz szyję.-mruknął a ja byłam zdezorientowana.- A raczej to co na niej masz.- z jego ust wydobył się cichy śmiech.

-Co?- widząc moje zdezorientowanie jego usta zmieniły się w ten cwaniacki uśmieszek. Wyrwałam się z objęć chłopaka, ruszając biegiem do łazienki. Nie szłam już do mojej łazienki tylko do głównej- dla wszystkich domowników. Ustałam przed dużym lustrem odsłaniając bluzę z szyi.

O matko.

Na mojej szyi znajdowało się coś w podobie siniaka.

Tylko, że to nie był siniak.

Dobrze wiedziałam co to było.

To była jebana malinka.

Wróciłam do wspomnień kiedy Victor przyciskał mnie do zimnej ściany na balu. Całowaliśmy się raz powoli, raz zachłannie. Później zjechał mokrymi pocałunkami na moją szyję. Zaczął ją gryźć, lizać i ssać. Pieścił moją skórę swoimi malinowymi wargami, które dawały mi ukojenie.

Uśmiechnęłam się na samo to wspomnienie.
-Powiedz mi czego chcesz, Lil.- pytanie Victora rozbrzmiało w mojej głowie.

Pragnęłam go.

Pragnęłam nas.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz