rozdział 1

341 20 6
                                    

        ❗️OSTRZEŻENIE❗️
Kochani ten rozdział zawiera treści wrażliwe. Wiedzcie, że nie popieram takiego zachowania, które znajduje się w tym rozdziale. Pamiętajcie uważajcie na siebie.<3

                     
  ————— teraz ——————

Stałam przed lustrem. Wyglądałam jak nie ja. Nie miałam na sobie za dużej koszulki i wygodnych dresów. Biała sukienka z drobinkami srebrnego brokatu sięgała mi do połowy ud. Leżała na mnie idealnie. Tego samego koloru miałam szpilki. Brązowe loki opadały mi na plecy. Lekki makijaż podkreślał moją twarz. - Wyglądasz ślicznie siostrzyczko.- powiedział Will unosząc kąciki ust w górę. Odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem. Zawsze miałam dobre relacje z Williamem. Był tylko 3 lata starszy, ale zawsze traktował mnie jak małą dziewczynkę. Nawet teraz, gdy mam już 19lat. Jednak nie miałam mu tego za złe. Od śmierci mamy mam tylko jego, przez co stara się być i bratem i mamą.

Po chwili mój telefon zawibrował. Odblokowałam go i weszłam w wiadomości.

Jasminne:
No hejka, gotowa na imprezkę życia?

Ja:
Z tobą zawsze :)

Co się tak śmiejesz?- spytał rozbawiony Will. Naprawdę śmieję się do telefonu? Zgaduję, że wyglądam żałośnie.
-Jasminne napisała, więc muszę już iść. Will skinął głową robiąc mi miejsce w drzwiach. Schodził za mną po schodach twierdząc, że w razie czego musi mnie asekurować. Z początku go wyśmiałam, ale teraz cieszyłam się, że za mną szedł, bo inaczej przez te szpilki wylądowałabym na podłodze.

*****
Taksówka zatrzymała się pod blokiem mojej przyjaciółki, gdy ona stała już na dworze. Wsiadła do samochodu i ruszyliśmy. Jasminne miała urodziny kilka dni temu, ale przez szkołę postanowiłyśmy, że pójdziemy dopiero w piątek. Stwierdziła, że nie będzie robić żadnego przyjęcia tylko pójdziemy we dwie do klubu. Przez całą drogę rozmawiałyśmy tak naprawdę o wszystkim i o niczym. Samochód się zatrzymał co oznaczało, że jesteśmy już na miejscu. Wysiadłyśmy z auta i ruszyłyśmy kupić bilety. Wchodząc do środka uderzyła we mnie głośna muzyka i śmiechy innych ludzi. Razem z Jasminne zajęłyśmy stolik przy kanapach i zamówiłyśmy drinki.
-Można się dosiąść?- słysząc męski głos spojrzałam w stronę, z której dochodził. Przed nami stał wysoki brunet z brązowymi oczami, które już na początku przykuły moją uwagę. Muszę przyznać, że był przystojny. Na prawej dłoni miał tatuaż. Jego brązowe tęczówki przeszywały mnie na wylot.

Jasminne odwróciła się w moją stronę patrząc na mnie tak, abym to ja zadecydowała. Byłam jej wdzięczna za to, że od razu nie odpowiedziała ,,tak''. Wiedziała, że nie przepadam za towarzystwem innych ludzi szczególnie na imprezach. -Nie, nie można-odpowiedziałam oschle starając się zabrzmieć pewnie. Odchodząc chłopak patrzył się  na mnie wzrokiem, który mówił: ,,jeszcze się dziś spotkamy''. Szczerze? W głębi duszy miałam na to nadzieję.

Wypiłyśmy już kilka kolejek, ale trzymałyśmy się bardzo dobrze jak na naszą dwójkę. -Pójdę do łazienki, zaraz wracam.-odezwałam się do przyjaciółki, która skinęła głową na znak, że poczeka. Przepychałam się przez tłum tańczących ludzi. Nienawidziłam tego. Właśnie, gdy złapałam klamkę chcąc otworzyć drzwi poczułam jak ktoś mocno ściska mnie za łokieć zmuszając mnie do odwrócenia się. Przed moimi oczami stał starszy mężczyzna. Byłam pewna, że nigdy go nie widziałam. Napewno był już po 40-stce. Miał spory zarost i kilka siwych włosków. Nagle przycisnął mnie do ściany. Poczułam jak jego dłoń dotyka mojego kolana i stamtąd wędruję w górę, aż pod moją sukienkę. Łzy napłynęły do moich oczu. Czy tak miał wyglądać mój pierwszy raz? Kiedy próbowałam krzyczeć on zatykał mi buzię dłonią. Jego palce zaczęły błądzić obok mojej kobiecości. Zahaczał palcami o moje majtki. W pewnym momencie ręka, którą zasłaniał mi buzię uniosła się do góry zakładając mi kosmyk włosów za ucho. Ten dotyk mnie brzydził. To moja jedyna szansa. Krzyknęłam pomocy jak najgłośniej potrafiłam. Po chwili poczułam mocne pieczenie na policzku. Uderzył mnie.
-Albo przestaniesz się drzeć albo od razu przejdę do rzeczy-syknął ze złością i znów zakrył moje usta dłonią. Był tak obrzydliwy.

-A teraz pozwól, że zrobię z tobą co zechcę a ty będziesz siedzieć cicho skarbie.- szepnął mi do ucha. -Proszę zostaw mnie...-błagałam ile byłam w stanie. Po moich policzkach spływało mnóstwo łez. Nawet największemu wrogowi nie życzyłabym takiego uczucia. Te obrzydliwe łapy dotykały mojego ciała. Ten głos szeptał mi do ucha. -Puść mnie ty psycholu!-wrzeszczałam ile mogłam. Próbowałam go odepchnąć,lecz bez skutku. Nie wiem czy ktokolwiek mnie usłyszy z dwóch powodów. Pierwszy: muzyka jest bardzo głośna a my jesteśmy w kącie. Drugi: ten zboczeniec nadal trzyma dłoń na mojej buzi, więc nie słychać mnie wyraźnie. -Dobrze sama tego chciałaś, od razu przejdziemy do rzeczy.- mówił szarpiąc mnie za włosy. Jego palce przebiły się przez moje majtki. Odsunął je w bok i szybko włożył we mnie palce. Był tak okropny i bezsumienny.
-Weź te łapska!- starałam się krzyczeć jak tylko mogę. I znów policzek mnie zapiekł. Kolejny raz mnie uderzył. Szybko wyjął ze mnie palce po czym patrząc mi w oczy oblizał je. Miałam tego dość. Czułam się beznadziejna wiedząc, że nie mogę nic zrobić.

-A teraz przejdźmy do przyjemniejszej rzeczy mała.- warknął z uśmiechem. Tak bardzo obleśnym uśmiechem. Jak długo to będzie trwało? Zabierzcie mnie stąd. Mężczyzna zsunął spodnie oraz bokserki do kolan ukazując przy tym swoje przyrodzenie. Cały był tak obleśny! Dlaczego tacy ludzie istnieją? Czy temu facetowi tak bardzo podoba się krzywdzenie dziewczyn, które mogłyby być jego córkami? Poczułam jak łapie mnie mocno za biodra odwracając do siebie plecami. Przylegałam do ściany brzuchem. Jednym ruchem szybko uniósł moją sukienkę do połowy pleców. Poczułam zimno. -Błagam nie rób tego! Zostaw mnie w spokoju!- krzyknęłam głośniej, niż za każdym razem do tej pory. Sama nie wierzyłam, że mi się udało. Teraz musiał mnie ktoś usłyszeć. Ten psychol uderzył mnie bardzo mocno w pośladek i warknął, abym przestała. Poczułam jak szybko się we mnie wsunął. Tak szybko i boleśnie, że aż syknęłam z bólu.

I właśnie w tym momencie usłyszałam głos. Męski głos, który już dziś słyszałam. Wiedziałam już do kogo on należy. -Zostaw ją!- warknął ten sam brunet, który chciał dosiąść się do mnie i do Jasminne a ja głupia mu odmówiłam. Starszy mężczyzna nie odpowiedział. Patrzył w oczy temu przystojnemu brunetowi z tym obleśnym uśmiechem. Nie ruszał się we mnie. Stał i nic nie robił. W pewnym momencie dotarło do mnie co się stało. Ten brązowooki chłopak uderzył go z całej siły. Twarz mężczyzny gwałtownie ruszyła się w bok przez co się zachwiał i wyszedł ze mnie. Szybko obciągnęłam sukienkę na dół i w tej chwili zobaczyłam coś czego się nie spodziewałam.

Brunet siedział okrakiem na mężczyźnie i okładał jego twarz pięściami. Z twarzy mężczyzny tryskała krew. Stałam jak wbita w podłogę. Jego knykcie były całe obtarte i zakrwawione. Nie miałam pojęcia co robić. Chłopak wpadł w szał. Złapał mężczyznę za koszulę i patrzył mu w oczy. Jego brązowe tęczówki pokazywały złości. -Należy ci się sukinsynie.- syknął brunet po czym puścił koszule przeciwnika tak, aby ten uderzył głową o podłogę. Nadal uderzał w jego twarz. Zacisnęłam powieki. Z jednej strony cieszyłam się, że już nie dotyka mnie tymi obrzydliwymi dłońmi i nie szepcze do mojego ucha a brunet wstawił się za mną. Za to z drugiej po ludzku było mi szkoda tego faceta. Był ledwo przytomny.

-Proszę! Zostaw go już!- krzyczałam do chłopaka jednak ten nie reagował. Podeszłam do niego i złapałam go za nadgarstek. Odwrócił głowę w moją stronę. Przez mój dotyk jego mięśnie się napięły a jego ciało przeszedł dreszcz. Patrzyliśmy sobie w oczy. Próbowałam coś z siebie wydusić, lecz jego oczy przyciągały mnie jak magnes. Czułam się jakbym w nich tonęła. Przełknęłam ślinę i wzięłam się w garść.  -Proszę zostaw go, nie warto.- mówiłam łagodnie. Chłopak westchnął i zszedł z mężczyzny. -Wszystko w porządku? Już lepiej?- zadawał mi pytania będąc skupionym na mojej twarzy. Jak mam się czuć, gdy jakiś obleśny stary facet chce mnie wykorzystać? To pytanie pchało mi się na język, lecz się powstrzymałam. Nie powinnam być dla niego taka niemiła szczególnie, że stanął w mojej obronie i gdyby nie on to nie wiem jak by się to skończyło. -Powiedzmy.- to jedyne co udało mi się wypowiedzieć w tej chwili.
-Dziękuje.- szepnęłam prawie bezgłośnie mając nadzieje, że chłopak to usłyszy.

Brunet podszedł do mnie bliżej i rozłożył ręce. Przybliżyłam się do niego i objęłam go rękoma. Oparł brodę na czubku mojej głowy i lekko gładził mnie po plecach aby dać mi trochę pocieszenia. -Wszystko będzie dobrze.- szepnął i objął mnie mocniej. Teraz dotarło do mnie do ja robię. Odsunęłam się od niego gwałtownie. -Muszę już iść.- rzuciłam oschle i przeszłam obok niego zostawiając go samego.

Co ja najlepszego robię? Najpierw mu dziękuję za pomoc, przytulamy się, on mnie pociesza a ja głupia uciekam. Odwróciłam lekko głowę do tyłu. Nadal tam stał. Nie ruszył się ani milimetr. Stał w tym samym miejscu i patrzył jak go zostawiam. Widziałam w jego oczach pustkę i rozczarowanie. Byłam kompletną idiotką.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz