rozdział 10

122 9 6
                                    

Obudził nas budzik Jass, którego zapomniała wyłączyć. Od razu, gdy się obudziłyśmy postanowiłyśmy złożyć sobie życzenia. Dziś był drugi dzień świąt, więc przyszedł czas na prezenty. Uszykowałyśmy się i zeszłyśmy na dół. Mój brat oraz brunet, przywitali nas z uśmiechami. Prezenty leżały już pod choinką. Miałam nadzieję, że prezent, który kupiłam Victorowi przypadnie mu do gustu.

Każdy po kolei wręczał prezenty od siebie. Teraz przyszła moja kolej. Will'owi kupiłam serię gazet, kilka książek oraz bluzę. Jass dostała ode mnie kosmetyki, sukienkę i bransoletkę, o której mówiła mi już dawno. Bałam się reakcji Victora na jego prezent. Nie wiedziałam czy przypadnie mu do gustu. Własnoręcznie robiłam mu pudełko ze słodyczami oraz kupiłam bluzę taką jak mam ja. Ta bluza jest moją ulubioną.

Cały czas patrzyłam się na Victora chcąc dostrzec jego reakcje. Podczas odpakowywania prezentu widziałam, że kontem oka spoglądał na mnie. Kiedy otworzył pudełko ze słodyczami kącik jego ust uniósł się ku górze a brązowe tęczówki były przepełnione radością. Wyglądał jak mały chłopiec. Słodki i bezbronny.
Jass i Will byli pogrążeni w oglądaniu swoich prezentów.

-Wiesz, że kocham słodycze?
-Zobacz dalej.- odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem i kiwnęłam głową w stronę kartonu.
Victor wyjął bluzę i zaczął się szczerzyć jak jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę.
-Wiesz, że mam taką samą?
-Wiem. Dlatego się tak cieszę tylko szkoda, że nie dałaś mi swojej.- patrzyliśmy sobie w oczy. Kolejny raz zatonęłam w jego tęczówkach.

-Nie zmieściłbyś się.- wytknęłam język w jego stronę.
-To dam ci moją na kilka dni i, gdy będzie pachnieć tobą to mi oddasz.- puścił do mnie oczko.
-Pomyślę.

Cieszyłam się, że nie ma pomiędzy nami napiętej atmosfery po wczorajszym wieczorze. Zdałam sobie sprawę, że to chwila, w której Victor mnie nie irytuje bez powodu. Zaczęłam dostrzegać, że naprawdę nie jest taki zły.
-Teraz czas na twój prezent ode mnie.- puścił do mnie oczko po czym podał mi spory karton. Ciekawość zżerała mnie od środka. Kiedy dostrzegłam zawartość prezentu pisnęłam jak poparzona. Victor kupił mi spory bukiet białych róż, białe kinder bueno oraz książki.
-Nie wiedziałem, którą byś chciała najbardziej więc wziąłem wszystkie.- szepnął mi do ucha z cichym śmiechem.
-Skąd wiedziałeś jakie książki chciałam?- trafił idealnie. Te wszystkie książki miałam w koszyku od dawna.
-Tajemnica Lil.- uśmiechnął się słodko. Postanowiłam nie wnikać w szczegóły. Ważne było to, że trafił. Idealnie trafił.

Gadaliśmy i śmialiśmy się tak jeszcze długo. Mój brat i Jasminne byli tak zajęci swoimi prezentami i sobą nawzajem, że nie zwracali na nas uwagi. Wieczorem wszyscy posprzątaliśmy po kolacji i ruszyliśmy do swoich pokoi. Jass zasnęła dosyć szybko a ja nie miałam co robić. Wpadłam na jeden pomysł.

Z początku uznałam, że jest głupi lecz po chwili namysłu się na niego zdecydowałam. Nie miałam co robić a poza tym nie miałam nic do stracenia.

Założyłam na stopy papcie i po cichu wyszłam z pokoju tak, aby nie obudzić Jass. Cichym krokiem ruszyłam w stronę pokoju Victora. Będąc przed drzwiami lekko się wahałam. Ostatecznie zapukałam i otworzyłam lekko drzwi pytając czy mogę wejść. Brunet skinął głową i usiadł na łóżku.
-Stało się coś?- w jego głosie wyczułam troskę i zmartwienie.
-Nie, po prostu nie mogę spać.
-A twoja przyjaciółka?
-Jass zasnęła i nie mam co robić.

To był moment, w którym chciałam poczuć jego malinowe wargi na swoich. Już chciałam się zbliżyć i zrobić pierwszy krok mówiąc mu, że przepraszam za ostatnią noc. I co zrobiłam?

Jak zwykle stchórzyłam.

Z transu wyrwał mnie głos Victora.
-Nie słyszałam. Powtórzysz?
-Właśnie widzę. Pytam co masz zamiar robić Lil.
-Właściwie to nie wiem, ale mam jedno pytanie. - nie byłam pewna czy je zadać, ale skoro już to powiedziałam to nie ma odwrotu.
-Tak?

-Dlaczego mówisz na mnie Lil? Nie przeszkadza mi to- wręcz przeciwnie. Tylko z ciekawości pytam skąd to wziąłeś.
Brunet uniósł brew i przyglądał mi się uważnie.
-Nie wiem. Kiedy powiedziałaś mi jak masz na imię od razu te zdrobnienie samo przyszło. Po prostu to w pewnym stopniu cię opisuje. Delikatne i wrażliwe. Słodkie i łagodne.- mówił to patrząc mi w oczy. Przysięgam, że to była jedna z najlepszych rzeczy, które do tej pory słyszałam. Odpowiedziałam mu jedynie lekkim uśmiechem. Czułam jak robi mi się ciepło. Jedna samotna łza spłynęła po moim prawym policzku.

-Ej Lil. Spójrz na mnie.- jego głos był delikatny. Uniosłam wzrok do góry po czym od razu napotkałam jego brązowe tęczówki. Jego ręka dotknęła mój policzek. Zrobiło mi się gorąco. Kciukiem starł moją łzę. Był tak kochany i troskliwy.

******
Wczorajszej nocy zasnęłam u Victora. Myślałam, że znów obudzę się w pokoju, lecz tak się nie stało. Spaliśmy wtuleni w siebie. Broda bruneta była oparta o moją głowę, która chowała się w jego klatce piersiowej. W jego ramionach czułam się bezpiecznie.

Kiedy uniosłam wzrok zauważyłam, że brunet już nie śpi tylko skanuje mnie wzrokiem.
-Ja już może pójdę na wypadek, gdyby Jass się obudziła bo inaczej będę zasypana pytaniami.- zaśmiałam się cicho. Chłopak skinął głową w znak, że rozumie i wypuścił mnie z objęć.

-Dziękuje, że wczoraj przyszłaś Lil.- jego głos był łagodny i szczęśliwy. Posłałam mu uśmiech i wyszłam z pokoju. Kiedy weszłam już do siebie Jass powoli się przebudzała. Miałam szczęście. Położyłam się na łóżku udając, że byłam tu całą noc.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz