rozdział 15

130 9 3
                                    

Stałam przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Czarna sukienka leżała na mnie idealnie. Wysokie srebrne buty z białym brokatem świetnie pasowały. Wyjęłam telefon z małej czarnej torebki i weszłam w sms.

Ja:
*wysłano załącznik*

Will<3:
Wyglądasz cudownie!
Ps. Przypomnij Victorowi, że ma cię pilnować :).

Uśmiechnęłam się do telefonu.

Schowałam urządzenie do torebki i ruszyłam na dół, gdzie czekał na mnie Victor.

Zamarłam.

W tym garniturze wyglądał tak cholernie seksownie.

Był ubrany w czarne spodnie i białą koszulę na której miał czarną marynarkę. Czarny krawat zwisał po jego torsie. Do lewej kieszeni miał przypiętą małą białą różę. Wyglądał obłędnie. Nawzajem patrzyliśmy w swoje oczy.

Ja tonęłam w jego a on w moich.

-Wyglądasz prześlicznie.- powiedział nadal nie odrywając wzroku od moich tęczówek.
-Ty też niczego sobie.- zachichotałam po czym ruszyliśmy do wyjścia. Brunet przekręcił zamek w drzwiach a ja podeszłam do samochodu. Chciałam sama otworzyć sobie drzwi, ponieważ od kilku dni Victor robił to za mnie. Jednak tym razem też mnie wyprzedził.

Jego dłoń spoczęła na klamce, uchylając drzwi szeroko. Z westchnięciem wsiadłam do środka i patrzyłam jak brunet obchodzi samochód.

Chłopak wszedł do samochodu akurat, gdy zapięłam pasy. Oparłam głowę o szybę, będąc zapatrzona w te piękne widoki. Uwielbiam drzewa zimą, gdy jest na nich tyle śniegu. Ciszę w aucie przerywała jedynie muzyka, która leciała z radia. Nie przeszkadzało mi to. Oboje byliśmy pogrążeni we własnych myślach. Tylko był jeden problem.

Moje krążyły wokół niego.

Kątem oka zerknęłam na bruneta. Dostrzegłam, że on także mi się przygląda, więc uśmiechnęłam się lekko. Jechaliśmy jeszcze kilka minut. Kiedy samochód się zatrzymał dotarło do mnie, że jesteśmy na miejscu.
-Gotowa?- spytał brunet.
-Pewnie. Pokażemy im jak się dobrze bawić.- rzuciłam z zadziornym uśmiechem.

Brunet szybko wyszedł z auta okrążając je. Ustał z mojej prawej strony po czym otworzył mi drzwi, abym mogła wysiąść. Złapałam Victora pod ramię, ruszając w stronę wejścia, gdzie stał pan woźny. Bez problemu weszliśmy i skierowaliśmy się do sali. Do moich uszu dotarła głośna muzyka. Kolorowe światełka odbijały się na suficie.
-Chodź, pójdziemy po coś do picia.- zaproponował brunet, łapiąc mnie za rękę.

Jego dłoń była wielka w porównaniu do mojej. Była ciepła i delikatna. Nasze palce były ze sobą splecione przez co moja dłoń topiła się w dłoni chłopaka. Po chwili Victor podał mi czerwony kupeczek zapełniony trunkiem. Łyknęłam go na raz przez co poczułam ten mocny i charakterystyczny drapiący w gardło smak. Odstawiłam kubeczek patrząc na chłopaka.
-Ty nie pijesz?- zapytałam zdziwiona.
-Nie. Przecież jesteśmy samochodem i jakoś muszę nas odwieźć, ale nie przejmuj się. Upijemy się w domu, w końcu mamy weekend.- puścił mi oczko.
Ruszyłam w stronę parkietu.

Nie wierzę.

Ustałam jak wryta w podłogę. Po chwili poczułam ten znajomy mi dotyk na ramieniu. Oczy Victora od razu powędrowały w ten sam punkt, od którego ja nie mogłam oderwać wzroku. Matt przyciskał Cindy do ściany. Nawzajem badali sobie migdałki.
-Co za skurwysyn. Miałam rację, nie ma żadnej chorej babci.- syknęłam. Wystawił mnie a teraz wymieniał ślinę z Cindy. A ja już chciałam dać mu szansę i się zakolegować, aby zobaczyć czy naprawdę jest taki zły.

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz