rozdział 29

55 2 0
                                    

Victor

Dziś walentynki. Mimo, że ich nienawidzę, postanowiłem przyszykować niespodziankę dla Lily. Po cichu wyszedłem z domu i pojechałem do galerii. Będąc na miejscu, krótka, jasnoróżowa sukienka od razu jako pierwsza rzuciła mi się w oczy. Moja wyobraźnia pokazała mi Bili stojącą przede mną w tej kreacji. Lekki materiał sięgał jej do połowy ud a głęboki dekolt odsłaniał jej kształtne piersi.

Bierz tą.- odezwał się głos w mojej głowie.

Postanawiając go posłuchać, ruszyłem do sklepu. Wybrałem sukienkę odpowiedniego rozmiaru i ruszyłem w stronę kasy. Szatynka stojąca za ladą rozbierała mnie wzrokiem na co przewróciłem oczami.

Ja chcę tylko moją Bili.

********
Spakowałem strój w małe, białe pudełko i cichymi krokami ruszyłem do pokoju Lily, korzystając z okazji, że dziewczyna znajduje się w kuchni. Zostawiłem karton wraz z karteczką na środku jej łóżka i wróciłem do siebie.

Lily

Wchodząc do pokoju moją uwagę przykuło pudełko znajdujące się na środku mego łóżka. Usiadłam na rogu materaca i chwyciłam karton. Kiedy uchyliłam wieczko moim oczom ukazało się coś białego.

Załóż tą sukienkę i zejdź na dół o 20:00. Zabiorę Cię w jedno fajne miejsce.

Uwielbiający twoje malinowe perfumy, V.S.

Moje usta rozpromieniły się w uśmiechu po przeczytaniu tekstu zawartego na papierze. Z ciekawością wymalowaną na twarzy zajrzałam w głąb pudełka. Na dnie kryła się przepiękna, pudrowa sukienka. Chwyciłam materiał w ręce i zaczęłam go podziwiać. Przypominając sobie o wymierzonym mi czasie, spojrzałam na zegarek. 18:58. Ułożyłam sukienkę na łożku tak, aby się nie pogniotła i poszłam do łazienki. Zsunęłam z ciała ubrania i weszłam pod prysznic. Gorąca woda ochlapała moje ciało dając mi odprężenie.

Posmarowałam ciało swoim ulubionym żelem. Substancja dała mi zimne orzeźwienie. Ponownie odkręciłam wodę i spłukałam zawartość żelu z mojego ciała. Z łazienki wyszłam owinięta samym ręcznikiem. Podeszłam do szafy, z której wyjęłam białą, koronkową bieliznę. Ręcznik opadł na podłogę wzdłuż mojego ciała. Szybkim ruchem założyłam bieliznę, po czym ruszyłam w stronę łóżka, by chwycić sukienkę. Kiedy materiał znajdował się już na moim ciele, wyszłam z pokoju zmierzając do Victora. Chcąc złapać za klamkę, drzwi otworzyły się szeroko a w ich progu stanął Will.

Will.

-Lily? Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.- zaśmiał się a ja serio się tak czułam.
-Tak, w porządku.- wybełkotałam.
Wiedziałam jakie pytanie zaraz usłyszę. Z transu wyrwał mnie dźwięk pstryknięcia. Pokręciłam lekko głową na boki i otworzyłam zamknięte przez chwilę powieki.
-Powtórzysz? Zamyśliłam się.- rzuciłam z udawanym śmiechem. -Widzę. Pytałem co tutaj robisz. W sensie wiesz. W progu drzwi Victora. Moje są tam.- przy ostatnim zdaniu wskazał palcem na drzwi prowadzące do jego pokoju. Pytanie, którego się obawiałam właśnie wyszło z jego ust. Jedyne co mi pozostaje to kłamstwo.

Kłamstwo to twoje drugie imię Lily. Jesteś fałszywą, głupiutką dziewczynką.- powiedział głos w mej głowie.

-Wiem i właśnie cię szukałam, ale nie było cię nigdzie, więc stwierdziłam, że jesteś tu.- przełknęłam głośno ślinę wskazując na pokój bruneta.
-Rozumiem. Dlaczego mnie szukałaś?- uniósł brew.
-Chciałam, żebyś pomógł zapiąć mi sukienkę i...- zawahałam się.
-I?- jego spojrzenie było tajemnicze i zadawało wiele pytań.
-I pogadać. Pójdziemy do twojego pokoju?- w odpowiedzi na moje pytanie blondyn skinął głową i ruszył za mną w głąb korytarza. Kącik moich ust uniósł się ku górze, gdy zdałam sobie sprawę, że brat uwierzył w moje kłamstwo.

Nie ładnie tak laleczko. Tatusiowi się to nie spodoba. Bardzo dobrze o tym wiesz, księżniczko. Czeka cię surowa kara.- kolejny głos w mej głowie odważył się odezwać.

Ścisnęłam mocno powieki, chcąc zatrzymać przypływ łez. Will otworzył drzwi tak, abym to ja weszła pierwsza. Usiadłam na skraju lóżka a brat podszedł bliżej mnie. Przesunął moje włosy na bok i chwycił suwak, który już po kilku sekundach został zapięty.
-Pamiętam kiedy miałaś 10 lat...- zaczął- Szłaś wtedy do Komunii i to ja robiłem ci warkoczyki, to ja zapinałem ci sukienkę.- jego głos się załamał a ja uśmiechnęłam się lekko na to wspomnienie.

-Kocham cię, kwiatuszku.- szepnął do mojego ucha przytulając mnie od tyłu. Braterskie ciepło jakie mi dawał było kojące.
-Ja ciebie też, głuptasie.- mruknęłam chichocząc i wtuliłam się w jego tors.
-A teraz mów o czym chciałaś pogadać.- przerwał chwilę ciszy. Kompletnie nie wiedziałam jak zacząć, więc od razu przeszłam do sedna. -Ostatnio...- zawahałam się- Widziałam ciebie i Cassie, u ciebie w pokoju, w twoim łóżku. Ja naprawdę nie chciałam, przepraszam.- szepnęłam trochę ciszej. Chłopak westchnął głęboko i odpowiedział. -Co dokładnie widziałaś promyczku?- uniósł lekko brew. -Wy... no wiesz. Usłyszałam was na dole i o boże...- tym razem to ja westchnęłam- Jestem taka ciekawska. Przepraszam.- spuściłam głowę w dół.
-Lily, spokojnie spójrz na mnie.- chwycił lekko mój podbródek i uniósł go tak, abym na niego spojrzała. -Jesteś już dorosłą dziewczyną i wiesz co to, dlatego nie mam zamiaru cię okłamywać. Owszem, doszło między nami do czegoś więcej. I nie, nie jestem zły za to, że weszłaś.- uśmiechnął się chcąc dodać mi otuchy. Podziałało.

,,Dlatego nie mam zamiaru cię okłamywać''- powtarzał mój mózg niczym mantrę.

Widzisz laleczko? On jest z tobą szczery i nie chcę cię okłamywać, a ty co? Kłamiesz cały czas, chodź dobrze wiesz, że tak niewolno. Wiesz też, że gdyby tatuś tu był to dostałabyś porządną karę.- ponownie tego dnia odezwał się głos w mojej głowie, który tak bardzo niszczył mnie już od kilku lat.

-Dziękuję, pójdę już.- wstałam.
-Powiedz mi tylko gdzie i z kim idziesz. I skąd masz tą sukienkę? Nie widziałem jej u ciebie wcześniej.- uśmiechnął się zadziornie.
-Gdzie idę? Sama nie wiem, Victor chciał mnie gdzieś zabrać. A sukienka też jest od niego.- wypowiedziałam naturalnie, tak jakby to było w pełni normalne.

I dopiero teraz, gdy zobaczyłam spojrzenie brata dotarło do mnie co powiedziałam. Blondyn uniósł brew z rozbawieniem i odezwał się. -Nie patrz tak na mnie, nie zjem cię.- zaśmiał się- Bawcie się dobrze.- w odpowiedzi posłałam mu uśmiech i ruszyłam w stronę wyjścia. -Prawdopodobnie nie będzie mnie w nocy, bo niedługo idę do Cassie!- krzyknął, gdy zamykałam już drzwi. Cichy chichot wydostał się z moich ust. Cieszyłam się z jego szczęścia a Cassie to fajna dziewczyna.

*******
Stukot moich szpilek odbijał się echem na schodach. Stojący na dole Victor przyglądał mi się bacznie obserwując każdy mój ruch. Jego wzrok wypalał we mnie przyjemną dziurę. Brunet wyciągnął zza pleców rękę, w której trzymał piękny bukiet białych i jasnoróżowych róż. Idealnie pasujących do mojej sukienki.

-Gotowa?- męski ton głosu rozległ tuż przy moim uchu, gdy staliśmy już obok siebie. W odpowiedzi skinęłam głową i ruszyliśmy do wyjścia. Białe Lamborghini Victora stało już na podjeździe domu. Brunet chwycił klamkę i otworzył mi drzwi. Wsiadłam do środka i zapięłam pas, spoglądając jak chłopak obchodzi samochód. -A teraz pozwól, że ci to założę.- powiedział, wyciągając z marynarki białą, wiązaną chustę na głowę. Złożył materiał w pasek i uśmiechnął się lekko. Obwiązał moje oczy tak, że jedyna co widziałam to ciemność. Samochód ruszył z piskiem opon a ja uśmiechnęłam się lekko.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 19, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Flower LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz