Steve Rogers • telefon

1.2K 26 13
                                    

Dzisiaj w wierzy mieliśmy dzień wolny, bo nasz kochany i jedyny szefuńcio Nick Fury stwierdził że potrzebujemy odpoczynku i możemy robić co dusza zapragnie, a tak się składa że dusza pragnie odpoczynku. Clint z Nat byli na strzelnicy, Tony i Bruce w laboratorium, Wanda z Visionem w kuchni. Nie widziałam tylko jednej osoby, Steve'a. Obiektu moich westchnień. Osoby którą kocham od kilku dobrych lat. Osoby która uważa mnie tylko za przyjaciółkę. 

 Postanowiłam go poszukać. W ogrodzie go nie ma, w pokoju też nie, nie jest z żadną z osób, został salon. Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam Steve'a siedzącego na kanapie z telefonem w ręku i mruczącego coś do siebie pod nosem. 

 - Hej Steve - przywitałam się z nim kiedy usiadłam koło niego - Co tam? 

- Hej YN, próbuje ogarnąć ten telefon, nic nie rozumiem. - kiedy to powiedział zaczęłam się śmiać. 

 - Chcesz mi powiedzieć, że wielki Kapitan Ameryka nie potrafi obsługiwać kawałka plastiku - ledwo co wypowiedziałam te słowa bo dusiłam się że śmiechu 

 - To nie jest śmieszne. To jest bardzo skomplikowany kawałek plastiku - przez te słowa zaczęłam się śmiać jeszcze bardziej przez co spadłam z kanapy, i w tym momencie to Steve zaczął się śmiać - Wstawaj. Nic ci nie jest? - pomógł mi wstać i dopiero po chwili się zorientowałam jak blisko jesteśmy. 

 Patrzyliśmy się tak na siebie przez kilka minut w ciszy. Nie była to niezręczna cisza, tylko taka przyjemna. Nagle Steve spojrzał na moje usta, a ja na niego. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać w tak wolnym tępię, że to aż bolało. Kiedy już prawie nasze usta się stykały do pokoju wparował Sam. Gwałtownie się od siebie odsunęliśmy. 

 - Steve! Steve! O tu jesteś, chcesz iść ze mną pobiegać? - zapytał, a ja już w wyobraźni mordowałam go na tysiąc sposobów. 

 Ostatecznie Steve się zgodził i poszedł razem z Sam'em. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Czemu to zrobił? Myślałam, że uważa mnie tylko za przyjaciółkę. Jak by to się skończyło gdyby nie Sam? Jak wróci porozmawiam z nim. 

•••

 Poszłam do swojego pokoju i włączyłam jakiś film. Nawet nie zauważyłam kiedy minęły 2 godziny. Usłyszałam pukanie do drzwi. 

 - Proszę! - w momencie kiedy drzwi się otworzyły poczułam ścisk w żołądku. Raz kozie śmierć, musze z nim pogadać. 

 - Hej, nie chce przeszkadzać, ale możesz mi pomóc z telefonem? - okey czyli nie rozmawiamy. 

 - Tak jasne chodź - poklepałam miejsce obok siebie, a chwilę potem usiadł na nim Steve.

 - Co oglądasz? 

 - Harry'ego Pottera. 

- Nigdy tego nie oglądałem. Podobno bardzo popularne. - zatkało mnie. Jak to nie oglądał. Cały mój wcześniejszy stres nagle uleciał. 

- Pomogę Ci z telefonem i oglądamy razem - powiedziałam na co on się tylko uśmiechnął. Kilka minut później wytłumaczyłam mu to co chciał wiedzieć i włączyłam film, ale nie mogłam się skupić, wspomnienia z przed 2 godzin wróciły. Dobra jednak muszę z nim pogadać. 

 - Steve możemy pogadać? - zatrzymałam film i poczułam jego spojrzenie na sobie, ja byłam zbyt speszona żeby na niego spojrzeć. 

 - Tak, przydało by się. - wyczułam lekko smutek i zdenerwowanie w jego głosie - Słuchaj YN, ja nie wiem co we mnie wstąpiło, przepraszam. 

 - Nie, to ja przepraszam nie wiem co się stało. - w mojej głowie właśnie trwała walka czy mu powiedzieć. Może, albo wkurzyć się i wyjść urywając ze mną kontakt, albo przyjąć to do widomości i z tym żyć. Obstawiam wersję drugą, on jest zbyt kochany, pomocny i czuły, żeby tak po prostu wyjść. Tak czy inaczej będzie niezręcznie. - chociaż wiesz co chyba wiem. - powiedziałam i spojrzałam na niego pierwszy raz od długiego czasu - Bo widzisz ja od dłuższego czasu się...ja... - słowa ugrzęzły mi w gardle. 

 - Na spokojnie, jak nie chcesz to nie mów. - i właśnie za to go kochałam. Nie pospieszał, rozumiał, był po prostu idealny. Uświadomiłam sobie, że wpadłam po uszy. Zaczęłam to skończę. Co mi szkodzi? Tylko utrata z nim kontaktu.

 - Steve, ja cię...kocham - z momentem wypowiedzenia przeze mnie tych słów, oczy Steve'a otworzyły nie do szerokości pięciozłotówek. - Przepraszam, nie chciałam żeby było niezręcznie - odwróciłam wzrok speszona. 

 -YN, czemu mi wcześniej nie powiedziałaś. - jednak nie pozwolił mi odpowiedzieć ponieważ wpił się w moje usta. To było niesamowite, smakował miętą i ciasteczkami które upiekła rano Wadna z Visionem. Nawet nie wiem kiedy wylądowałam na jego kolanach. Trwaliśmy w takim stanie jeszcze kilka minut, aż zabrakło nam tchu. - Mogłaś mi wcześniej powiedzieć. Nie musiał bym się powstrzymywać za każdym razem jak cię widziałem. - na jego słowa szeroko otworzyła usta w zdziwieniu. - Kocham cię. Nawet nie wiesz jak mocno. W tym momencie uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. - powiedział po czym znowu mnie pocałował. 

 Dokończyliśmy oglądać film i oczywiście Stevenowi się podobało. Widziałam że mu się spodoba. I położyliśmy się spać. Pierwszy raz czułam się tak bezpieczna i szczęśliwa. Był to inny rodzaj szczęścia. Poczułam, że jakaś pustka się wypełnia. Rano musieliśmy wysłuchiwać narzekań Starka, że jeśli będziemy się obściskiwać na jego oczach to wylecimy ze Stark Tower, ale niezbyt się tym przejęliśmy, w końcu to Stark.





Oto i pierwszy One Shot. Dajcie znać czy wam się podobał. Zamówienia mile widziane <3

MARVEL || One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz