Steve Rogers • wystawiona

588 18 4
                                    

- Hej, kiedy będziesz bo zamówiłam już pizze? - właśnie rozmawiałam z moją przyjaciółką. Oczywiście moimi przyjaciółkami są Nat i Wanda ale z Lisą nie widziałam się od kilku lat i nareszcie znalazła czas żeby się ze mną zobaczyć. Miałyśmy się spotkać w Avengers Tower bo wszyscy się gdzieś porozjeżdżali i miałybyśmy całą przestrzeń tylko dla siebie. No może nie wszyscy bo Steve został. Stwierdził że musi mnie "pilnować". To bardzo słodkie że się o mnie martwi. Chciałabym aby ta troska wynikała z jakiś uczuć do mnie, ale mogę sobie tylko pomarzyć. 

- Co? O czym ty mówisz? - usłyszałam zdziwiony głos w słuchawce. Przez chwile myślałam że pomyliłam numery więc sprawdziłam ale wszystko się zgadzało.

- No kiedy będziesz? Przecież byłyśmy umówione. 

- O Boże! Zapomniałam! Przepraszam. - zrobiło mi się trochę przykro. Planowałam to spotkanie od kilku dni.

- Nie szkodzi. Ale chyba nadal możesz przyjść? - zapytałam z nadzieją. Najwyżej pizza wystygnie.

- No wiesz. Nie do końca. Umówiłam się już z innymi przyjaciółmi, ale może kiedy indziej. - w tym momencie byłam już wkurzona. Chciałam jej jeszcze coś powiedzieć, ale zanim to zrobiłam ona się szybko pożegnała i rozłączyła.

Opadłam na kanapę w salonie i zaczęłam się patrzeć w sufit. Co miałam teraz zrobić? Mogłabym w tym czasie zrobić wiele innych rzeczy. Na przykład, jeszcze wczoraj Clint mi proponował żebym pojechała z nim do jego rodziny, ale odmówiłam ze względu na Lisę. Wprawdzie mogłam zaprosić Steve'a żeby zjadł ze mną, ale wątpię że będzie chciał. Byliśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi, ale będę musiała mu powiedzieć o tym że został na marne. Podejrzewam że by się wkurzył. 

- Hej YN. Kiedy przychodzi ta twoja koleżanka? - do salonu wszedł Steve. Usiadł koło mnie, ale ja nie zmieniłam swojej pozycji i nadal patrzyłam do góry. - Coś się stało? - nie chciałam mu mówić. Bałam się że będzie zły i że się zawiedzie na mnie. Ale jednocześnie nie chciałam kłamać.

- Nic się nie stało. - szybko się podniosłam ze sztucznym uśmiechem. Widziałam, że Steve chciał się już odezwać, ale mój telefon zadzwonił. Odebrałam i to był dostawca pizzy. Jak zawsze nie wiedzieli co mają zrobić i gdzie iść więc postanowiłam zjechać po jedzenie na dół. - Steve ja idę po pizze. Zaraz wrócę.

- Czekaj pójdę z tobą. - powiedział i się do mnie uśmiechną co odwzajemniłam. Zjechaliśmy windą na parter i zobaczyłam dostawcę. Podeszliśmy do niego i kiedy chciałam już zapłacić poczułam dłoń na swojej. - Ja zapłacę. - Steve dał dostawcy 15 dolarów i wziął jedzenie w jedną rękę drugą nadal trzymał moją, przez co pewnie byłam cała czerwona. Kiedy weszliśmy do windy zorientował się że dalej ma moją dłoń w swojej więc speszony ją puścił. Weszliśmy z powrotem do salonu. Kapitan odłożył pudełka na stół i już chciał iść ale go zatrzymałam.

- Zostaniesz ze mną? - zapytałam niepewnie.

- Nie chcę wam przeszkadzać. - powiedział niepewnie. 

- Steve, tak naprawdę Lisa nie przyjdzie. - powiedziała nie patrząc na niego. Zbyt bardzo bałam się jego reakcji.

- Jak to? Myślałem że jesteście umówione. 

- Byłyśmy ale odwołała. Powiedziała że już się umówiła z innymi znajomymi. Przepraszam, że musiałeś tu zostać, mimo że mogłeś gdzieś pojechać jak inni. - powiedziałam speszona. Po kilku sekundach poczułam jak mnie obejmuje. Przez pewien moment byłam rozkojarzona, ale odwzajemniłam uścisk.

- YN, nie musisz mnie przepraszać. Zostałem bo chciałem. Po prostu chciałem spędzić z tobą więcej czasu. - lekko się zszokowałam na te słowa. Wtuliłam się mocniej w jego klatkę.

- To co powiesz na to żebyśmy zjedli razem? - zaproponowałam kiedy mnie puścił. Jednak Steve wglądał na lekko speszonego. - Nie musimy jak nie chcesz.

- Nie o to chodzi. Po prostu nigdy nie jadłem pizzy. - opadła mi szczęka jak to powiedział.

- Nie jadłeś jedzenia bogów? Ale jak to? 

- Jakoś nie miałem czasu, ani z kim ją zjeść. 

- No to teraz masz. Chodź! - kapitan zaczął się ze mnie śmiać i z mojej ekscytacji. Usiedliśmy na kanapie i otworzyłam pudełko. Wzięłam jeden i podałam mu. - Uważaj. Może uzależnić.  - zaśmiał się tylko i ugryzł kawałek. - I co?

- Wiesz co? - miał nieodgadnioną minę i trzymał mnie w niepewności. - Rzeczywiście, może uzależnić. 

- Czyli ci smakuję. - zapytałam chyba trochę za bardzo podekscytowana.

- Jest pyszna. - zaśmiałam się i się do niego przytuliłam. Kapitan odłożył jedzenie i mnie objął. trwaliśmy w uścisku przez pewien czas, aż poczułam pocałunek na głowie. Podniosła na niego wzrok i napotkałam jego piękne niebieskie oczy. Położył dłoń na moim policzku i lekko potarł, po czym niespodziewanie połączył nasze usta w pocałunku. Oparłam ręce na jego torsie, kiedy on drugą rękę położył na mojej talii. Po chwili znalazłam się na jego kolanach. Kiedy się od siebie odsunęliśmy spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. - Wiesz co? Chciałem zostać żeby spędzić czas z osobą którą kocham najmocniej na świecie. 

- Mam rozumieć że to ja? - zapytałam z ogromnym uśmiechem, a Steve się tylko zaśmiał po czym pokiwał głową. Wtuliłam się w niego. - Też cię kocham. 

- A i jeszcze jedno. - powiedział a ja się na niego spojrzałam. -  Pizza jest dobra ale wole twoje usta. - otworzyłam usta w szoku po czym się uśmiechnęłam.

- No kapitanie nie wiedziałam że kapitan tak umie. To co. Bucky czy Stark cię tego nauczył? - zapytałam ze śmiechem a Steve tylko przewrócił na tą uwagę oczami.

- Obydwoje. - powiedział speszony po czym mnie znowu pocałował.



Steve'owi tak posmakowała pizza że zjedliśmy całe dwie duże a jak Stark wrócił to zrobił problem że nic mu nie zostawiliśmy. 

MARVEL || One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz