Tony Stark • warsztat

667 28 1
                                    


- Co jest?! - właśnie się obudziłam przez hałas dobiegający z dołu. Tak się składa, że miałam naprawdę fajny sen. Śniło mi się że Tony wyznał mi uczucia który oczywiście odwzajemniłam, ale niestety niebyło mi dane dalej marzyć. 

Mój pokój znajduję się idealnie nad warsztatem Starka, więc słyszałam wszystko. Postanowiłam jeszcze chwile poczekać żeby zobaczyć czy sytuacja się powtórzy. Niestety znowu usłyszałam okropny hałas, więc postanowiłam zejść do niego i zobaczyć co się dzieje. Szybko założyłam jakąś bluzę, bo była trzecia w nocy, a na korytarzach było okropnie zimno, i poszłam w stronę windy. Kiedy zjechałam piętro niżej udałam się w stronę warsztatu. Weszłam do środka i zobaczyłam Tonego robiącego coś przy swojej zbroi. Kiedy miała już podchodzić bliżej z ręki skafandra wyleciała wiązka światła. Schyliłam się, ale niestety promień uderzył w mój policzek.

- Boże YN!! Nic ci nie jest. - Stark szybko do mnie podbiegł i dotknął mojego policzka. Poczułam lekkie pieczenie. - Przepraszam, nie wiedziałem, że tu jesteś. - zaczął się tłumaczyć. Spojrzał w dół lekko speszony, a ja nie wiedziałam co mam zrobić.

- Spokojnie, to tylko lekka rana. Zaraz sobie to opatrzę. - chciałam wyjść po apteczkę, ale Tony złapał mnie za rękę zanim zdążyłam otworzyć drzwi.

- Pozwól mi. To moja wina. Po czekaj pójdę po plastry. - wyszedł a ja podeszłam do zbroi Iron Mana. Zanim się obejrzałam już wrócił. - A tak w ogóle co ty tu robisz?

- Usłyszałam jakieś hałasy, więc postanowiłam przyjść i zobaczyć co się dzieje. - lekko się do niego uśmiechnęłam co odwzajemnił. Oparłam się o stół kiedy Stark do mnie podszedł. Zaczął mi odkażać ranę.

- Obudziłem cię? - spojrzał na mnie pierwszy raz od dłuższego czasu. Widziałam w jego oczach strach. Przecież to tylko lekka rana, nie ma o co się tak martwić.

- Nie, już nie spałam. - nie chciałam mu mówić prawdy żeby się nie czuł jeszcze bardziej winny.

- Naprawdę cię za to przepraszam. - znowu zaczął się tłumaczyć. Po chwili wahania ujęłam jego twarz w swoje dłonie i zwróciłam w swoim kierunku.

- Spokojnie, przecież jak bym bardziej uważała nic by się nie stało. - próbowałam mu wytłumaczyć, ale nie wydawał się przekonany.

- Jak bym cię wcześniej zauważył nic by się nie stało. - znowu spojrzał na mój policzek i przykleił na niego plaster. - Gotowe. - spojrzał na mnie i dopiero teraz zauważyłam, że nasze twarzy dzieli kilka centymetrów. Stark założył kosmyk moich zabłąkanych włosów na ucho i zatrzymał dłoń na moim policzku. Poczułam, że się rumienie na ten gest. Spojrzałam na jego usta, a on zrobił to samo. Chwilę później wbił się gwałtownie w moje usta. Lekko zaskoczona sparaliżowałam się, lecz po momencie odwzajemniłam pieszczotę. Poczułam jak Tony kładzie dłonie na mojej tali i lekko mnie unosi sadzając na blacie. Pocałunek stał się bardzie namiętny. Wplotłam dłonie w jego włosy kiedy on swoje ułożył na moich biodrach. Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.

 Iron Man objął mnie w talii, a ja schowałam głowę z zagłębieniu jego szyi. Trwaliśmy w takiej pozycji przytulani kilka dobrych minut dopóki nie usłyszeliśmy otwieranie się drzwi do warsztatu. Stark się odsunął i oparł się o stół obok mnie.

- Tony słuchaj. Czy ty naprawdę musisz być tak głośno o trze... - Rodey kiedy nas zobaczył zatrzymał i szeroko uśmiechnął. - Nie wiem czy mam się cieszyć bo nie wiem co się stało, ale chętnie się dowiem. - powiedział z chytrym uśmieszkiem który zaczął mnie trochę przerażać.

- Nic co mogło by cię dotyczyć. - odpowiedział mu lekko zirytowany Stark.

- Czyli mam się cieszyć. Nareszcie wyznaliście sobie uczucia! - James zaczął się ekscytować jak mała dziewczynka. Spojrzałam na mężczyznę obok mnie który właśnie mordował Rodey'ego wzrokiem. Uczucia? Niby się właśnie pocałowaliśmy i dla mnie to naprawdę dużo znaczyło, ale nie wiedziałam że Tony coś do mnie czuje. Patrząc na to ile kobiet przyprowadzał nie spodziewałam się tego. - To ja wam nie przeszkadzam tylko błagam was uciszcie się. - powiedział kierując się do wyjścia.

- Ten to zawsze musi zepsuć moment. - Stark był nadal zirytowany. Zeszłam z blatu po czym podeszłam do niego.

- O co chodziło mu z uczuciami? - zapytałam z nadzieją w głosie. Jak by odwzajemnił to co ja czuję chyba była bym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

- Dobra. Moment szczerości. - wziął głęboki wdech i przyciągnął mnie tak, że nasze klatki piersiowe się stykały. - Od dłuższego czasu czuję do ciebie coś więcej. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Zasypiam i budzę się z myślą o tobie. Nie mogę się skupić jak jesteś obok. No i wiesz. Po prostu cię kocham. - Dobra jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

- Naprawdę?

- Nie karz mi tego powtarzać. - powiedział na co się lekko zaśmiałam. Miałam wrażenie że się stresuję.

- No to dobrze się składa bo też cię kocham panie Stark. - spojrzał na mnie z niedowierzaniem po czym przyciągnął mnie do kolejnego pocałunku.

Tej nocy już spałam dobrze, bo nie sama. Na następny dzień wszyscy wiedzieli o wydarzeniach w nocy i jak się można domyśleć za sprawą Rodey'ego.

MARVEL || One ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz