ROZDZIAŁ 5

847 39 109
                                    

Siódemka to przeklęta liczba. Siedem dni wyjętych z życia, które zmieniły miniony tydzień panny Brumby w prawdziwy chaos. Ten czas był tak intensywny, że gdy wracała do domu, była w stanie tylko wsunąć się pod kołdrę i zasnąć. Na uczelni panowała nerwowa atmosfera. Zestresowani studenci przesiadywali samotnie w kątach lub grupach nad książkami, kując materiał do zbliżających się egzaminów semestralnych. Przez cały tydzień Jane nie odrywała głowy od notatek i rysunków, a zarwane nocki i hektolitry kawy odbiły się na jej zdrowiu. Zbagatelizowała bóle głowy i żołądka, bo ciągle powtarzała sobie, że ten ciężki czas w końcu minie i wszystko wróci do normy. Determinacja Jane w dążeniu do wymarzonej przyszłości była jedyną motywacją, która nie pozwoliła dziewczynie się poddać. Nauka pochłaniała dużo czasu i energii, a po powrocie z The Chups czuła się tak, jakby ktoś wyssał z niej wszystkie emocje, energię i chęci do życia. Dodatkowa zmiana, którą zapowiedział jej szef, przypadła w najgorszym z możliwych dni.

Kiedy nie miała już sił poprawiać trzeci raz tego samego rysunku, pozwoliła sobie na cichy płacz. Wylała z siebie złość i bezradność, aby po kilku minutach otrzeć policzki i z czystą głową rozpocząć kolejną próbę. Czasami mogła też liczyć na wsparcie Scarlett. Rudowłosa przychodziła do pokoju blondynki w środku nocy z kubkiem melisy. Już nawet nie komentowała bałaganu, który przez siedem dni tylko rósł. Scarlett, podobnie jak Jane, walczyła z czasem, aby opanować materiał na zaliczenia, oddać artykuły w terminie i nie przysypiać w pracy za kasą biletową w kinie. Panna Brumby, mimo urwania głowy, dbała o przyjaciółkę, tak jak ona o nią. Rudowłosa zawsze zapominała o posiłkach, kiedy miała stresujący czas. Scarlett troszczyła się o zszargane nerwy Jane, a Jane o układ pokarmowy współlokatorki.

Gdy siedmiodniowy koszmar minął, na twarzach studentów zagościł długo wyczekiwany spokój. Jane oddała rano przedostatnie referaty i rysunki, a później usiadła z Damienem w bibliotece, by dopracować ostatni projekt dla profesora Brysona.

Biblioteka świeciła pustkami. Kiedy egzaminowa gorączka się skończyła, zainteresowanie tym pomieszczeniem również. Zgodnie z przedegzaminową obietnicą Damiena obok notatek, książek i długopisów stały dwa kubki z kawą waniliową. Chłopak również ciężko pracował przez ostatnie kilka dni; brakowało mu rozmów z przyjaciółką.

- Myślisz, że po egzaminie z mechaniki budowlanej powtórzy się sytuacja sprzed roku? - zapytał zaniepokojony, nerwowo gryząc końcówkę ołówka.

Jane przestała skupiać się na zdaniach z podręcznika i pomyślała o obawach kolegi, które nawet jej się udzieliły. W zeszłym roku ze stu studiujących ten przedmiot osób, zdało tylko sześć. Takich przedmiotów było więcej, dlatego bycie studentem architektury wymagało sprytu i dobrej organizacji. Niezawodną strategią było wyselekcjonowanie tych najważniejszych, które najciężej było zaliczyć, jak projektowanie czy historia architektury, i na nich skupić największą uwagę. Przygotowanie się do zajęć, o których wspomniał Damien, zabrało pannie Brumby kilka nocy.

- Wolałabym nie być w nieszczęśliwej setce. Nauka na ten egzamin to była droga przez mękę, więc za nic w świecie nie wyobrażam sobie powtórki.

Damien chwycił laptopa i szybko zalogował się na stronę uczelni ze swoim indeksem.

- Czekanie na tę pieprzoną ocenę to jakiś nieśmieszny żart - jęknął, odświeżając stronę co pięć sekund.

- Sprawdzanie strony co pięć minut w niczym nam nie pomoże, a Torrens wpisuje stopnie dopiero po konsultacjach. - Jane objęła dłonią letni kubek i upiła z niego niewielki łyk kawy waniliowej. - Co będzie, to będzie, Damien. Oboje się staraliśmy.

Chłopak musiał przyznać koleżance rację. Sam dobrze wiedział, ile pracy włożył w przygotowanie do tego egzaminu. Choć poświęcił na naukę wiele czasu i był pewien swoich odpowiedzi, stres nie opuścił go nawet po wyjściu z sali wykładowej.

DELIVERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz