ROZDZIAŁ 22

637 40 14
                                        

Otwarta walizka i rozrzucone na łóżku ubrania nie były dla Scarlett żadnym zaskoczeniem. Natomiast widok pakującej się na wyjazd do Paryża Jane zdecydowanie wprawił ją w niemałe osłupienie.

- Myślisz, że ten sweter będzie dobry? - zapytała Jane, przykładając do tułowia materiał w biało-granatowe pasy.

- Będzie idealny, gdy założysz jeszcze czerwony beret, dorysujesz sobie wąsy i będziesz chodzić w tym nad Sekwaną z bagietką pod pachą - odpowiedziała Scarlett, gładząc się po brodzie dwoma palcami.

- Jak będę chciała zostać memem, to na pewno cię posłucham - parsknęła śmiechem blondynka, wkładając ubranie do walizki pożyczonej od Scarlett.

Panna Brumby dalej nie potrafiła otrząsnąć się po propozycji Ivana i cały czas odtwarzała w głowie przebieg tamtego wieczoru. W przeciwieństwie do Jane, Scarlett zamierzała myśleć na głos.

- Liczyłam na to, że jak was zamknę w jednym pomieszczeniu, to się pogodzicie, ale chyba wyszło lepiej, niż myślałam. - Oparła głowę o zgiętą rękę, leżąc na łóżku przyjaciółki. - Paryża to nawet ja się nie spodziewałam, ale gdyby to mi ktoś zaproponował wyjazd, od razu bym się zgodziła.

- Ja się nie zgodziłam... - mrużąc oczy, Jane wycelowała w przyjaciółkę palec. - Przynajmniej nie od razu - dodała, mrugając jednym okiem w stronę rudowłosej, po czym wróciła do pakowania.

- Leć ze mną do Paryża.

- Nie - odpowiedziała od razu, jeszcze zanim zdążyła przetworzyć to, co do niej powiedział.

- Dlaczego? - zapytał Ivan, czule gładząc kciukiem delikatny policzek.

- Bo... bo... - Jane trudno było wydusić z siebie słowa, bowiem szok nagle zawładnął jej aparatem mowy. - Dlaczego do Paryża?

- Z dwóch powodów - złożył na ustach dziewczyny szybkiego całusa. - Po pierwsze: to właśnie stamtąd pochodzę, a jeśli już podejmujemy poważne kroki w naszej relacji, to chcę ruszyć dalej. Chcę ci pokazać cząstkę siebie. - Znów musnął jej wargi. - Po drugie: mam umówione spotkanie z kimś bardzo dla mnie ważnym, dlatego muszę tam lecieć i chcę cię zabrać ze sobą.

- Kto to? - Zapytała, czując rosnącą w niej ciekawość.

- Dowiesz się, gdy tylko razem polecimy.

- Tylko jak ty to sobie wyobrażasz? - zapytała w chwili, gdy zdała sobie sprawę, że jej obowiązki nie uwzględniają lotów do Paryża. - Wiesz, że mam uczelnię i pracę w kwiaciarni, a dopiero co się tam zatrudniłam. Nie mogę rzucić wszystkiego z dnia na dzień.

Podświadomie czuła, że był jeszcze jeden powód, dla którego nie chciała opuszczać Ameryki. A dokładniej - apartamentu Ivana i łóżka w jej sypialni, bo od dłuższego czasu sny dziewczyny były wolne od koszmarów. Nie wiedziała, czy mogła to uznać za małe zwycięstwo, ale czy miała odwagę to sprawdzić i odsłonić swój wstydliwy sekret?

- Wylecimy w nocy z czwartku na piątek, a wrócimy w niedzielę. Co ty na to?

- Chcesz mnie wsadzić do puszki śmierci - przypomniała Ivanowi ich rozmowę na dachu hotelu, podczas oglądania gwiazd. - Nadal uważam, że nie ma co ryzykować życia w jakiejś katastrofie lotniczej. Możemy się połączyć z twoim gościem na wideo i będzie prawie jak na żywo, prawda?

- Naprawdę jesteś słodka, kiedy się denerwujesz - uśmiechnął się lekko. - Powiedziałem ci wtedy, że przy mnie nic ci nie grozi, a ryzyko katastrofy jest bardzo małe. Jeśli naprawdę nie masz ochoty ze mną lecieć, zrozumiem, ale zależy mi na tym, żebyś tam ze mną była.

DELIVERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz