- Tak się cieszę, że zgodziłaś się przyjść - zaszczebiotała Monick z szerokim uśmiechem na twarzy, zanim wzięła Jane w objęcia.
- To ja dziękuję za zaproszenie - odparła Jane, odwzajemniając uścisk. Przełknęła ciężko ślinę, próbując odgonić stres, który towarzyszył jej od porannego telefonu siostry Ivana.
Panna Brumby ruszyła za Monick przez długi korytarz, który przechodził w ogromny salon połączony z kuchnią. Już podczas jazdy zauważyła, że okolica, w której mieszka siostra jej współlokatora, jest tą, w której nawet w powietrzu czuć zapach pieniędzy. Wnętrze domu również wyglądało drogo. Urządzono je w szarościach i butelkowej zieleni, ze srebrnymi dodatkami na każdym kroku.
- Wiesz, strasznie mi wstyd za wczoraj - zaczęła skruszona Jane, gdy złapała kontakt wzrokowy z kobietą. - Odstawiłam mały cyrk z Odette i na dodatek nie pożegnałam się przed wyjściem. Nie zachowuję się tak na co dzień, ale przesadziłam trochę z alkoholem i... Samo tak wyszło. Przepraszam.
- Nie musisz mnie przepraszać, Jane. Mina Odette po tym, jak wyszła z łazienki, była bezcenna. Nieźle jej musiałaś nagadać. - Zaśmiała się, mrugając do Jane jednym okiem.
- Taka tam... Mała pogawędka.
- Cokolwiek jej powiedziałaś, należało się suce. Ivana Hendersona się nie zdradza. - Roześmiały się, a stres wyparował z Jane. - Rozgość się, a ja przyniosę nam kawę.
Monick ruszyła przed siebie, a Jane powoli przechadzała się po salonie. Jej uwagę zwrócił sporych rozmiarów regał, na którym stały równo ułożone i posegregowane kolorystycznie książki. Dziewczyna przebiegła wzrokiem po tytułach i chwyciła za grzbiet jednej z nich. Reminders of him. Zerknęła na opis na tylnej okładce. Zaciekawił ją, więc zapisała sobie w głowie ten tytuł, aby wypożyczyć go w bibliotece po powrocie do Stanów. Na półkach znajdowały się książki różnej grubości, a panna Brumby zauważyła, że często pojawiały się nazwiska kilku autorek. Penelope Douglas, Rina Kent, Colleen Hoover.
- Mam nadzieję, że nie przeraża cię ilość tych książek - odezwała się Monick, wchodząc do salonu z tacą. Ustawiła napoje i ciastka na stoliku i zwróciła się do Jane. - Patrick nie lubi, kiedy ciągle je kupuję, ale to już chyba moje uzależnienie.
- Nie, oczywiście, że nie - odpowiedziała Jane. Uśmiechnęła się przez ramię i znów wbiła wzrok w regał. - Masz naprawdę imponującą kolekcję i wszystkie książki pięknie się prezentują. Przeczytałaś już każdą? - zapytała, siadając na welurowej kanapie.
- Większość. Niektóre nawet po kilka razy.
- Ja po kilka razy czytam czasami podręcznik na zajęcia.
Obie się zaśmiały, a Monick przejechała dłonią po czarnych, falowanych kosmykach.
- Zazwyczaj tego nie robię, ale niektóre książki mnie uratowały, kiedy miałam bardzo ciężki okres w życiu i z nimi było mi jakoś łatwiej to przetrwać.
Serce ścisnęło się Jane z żalu.
- Może też spróbuje więcej czytać. Zainspirowałaś mnie.
- Cieszy mnie to - uśmiechnęła się Monick. - Chciałabym kiedyś połączyć książki i muzykę, ale na dobry początek marzy mi się osobny pokój, gdzie byłabym tylko ja i książki.
- To dość duży dom - rzuciła Jane, rozglądając się po przestrzeni. - Może udałoby się przerobić jakiś nieużywany pokój na twój azyl, albo podzielić jeden większy na dwa mniejsze pomieszczenia. Jest wiele możliwości.
- Rozmawiałam o tym z Patrickiem, ale nie chce się zgodzić. - Wyraźnie posmutniała, a jej oczy lekko przygasły. - Mamy w planach remont, ale to on wszystko ustala, więc mam związane ręce.

CZYTASZ
DELIVERY
RomansJane Brumby nie można zarzucić lenistwa. Młoda studentka architektury pracuje na dwa etaty, aby wspomóc babcię i spłacić długi brata. Derek Brumby chcąc dołożyć się do niewielkiego domowego budżetu, wplątał się w nieodpowiednie towarzystwo, przez kt...