ROZDZIAŁ 10

567 42 73
                                        

Scarlett stała obok Jane w salonie, przygryzając z nerwów dolną wargę. Sytuacja była poważna i sama czuła napięcie w ciele, ale patrząc na współlokatorkę pomyślała o tym, że jej samopoczucie ani trochę nie równało się z tym, co czuła koleżanka.

- Nie mogę nic więcej zrobić - odezwał się hydraulik, chowając ostatni klucz do czerwonej skrzynki. - Naprawiłem tę pękniętą rurę, ale nie mogę dać gwarancji, że taki wypadek więcej się nie powtórzy. To stary budynek, tak samo jak instalacje, rury i zawory.

Jane przyłożyła otwartą dłoń do czoła i spojrzała na obraz prawdziwej rozpaczy, jakim stała się jej sypialnia. Cały parkiet był przykryty wszystkimi ręcznikami, jakie dziewczyny miały w domu, a obok drzwi stało pełne wody wiadro z mopem. Przed przyjazdem blondynki Scarlett opróżniła takie trzy, a ostatnie zapełniła Jane. Łóżko zmieniło się w stertę przemoczonych książek, kartek i notatek, które miały przydać się blondynce w nauce do ostatnich egzaminów przed odebraniem dyplomu.

Przez telefon nie potrafiła uwierzyć Scarlett mówiącej o tej katastrofie. Gdy zobaczyła swoje rzeczy zalane wodą, miała ochotę powiedzieć komuś, żeby ją wybudził z tego koszmaru.

- Może warto sprawdzić całą hydraulikę w budynku? - podsunął właściciel kamienicy, którego wezwała Scarlett. - Wie pan, koszt naprawy kilku rur czy uszczelek będzie mniejszy niż remont kilku mieszkań po zalaniu.

- Oczywiście, że tak. Zawsze lepiej zapobiegać, jak to mówią. - Hydraulik uniósł czapkę i skinął głową na pożegnanie. - Będę już się zbierał.

- Odprowadzę pana, a do was, dziewczyny, zaraz wrócę - oznajmił właściciel i wyszedł z mieszkania za fachowcem.

Panna Brumby wypuściła z ust ciężki oddech i ukryła twarz w dłoniach. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego musiało to spotkać akurat ją? Rzeczy, które miała w pokoju, stanowiły prawie cały jej dobytek. Powoli zaczynała rozmyślać czy to, co się wydarzyło, było karą za wszystkie kłamstwa. Jeśli ten scenariusz okazałby się prawdziwy, dziewczyna nawet nie chciała myśleć, co ją jeszcze spotka za chwile, w których mijała się z prawdą.

Ciepłe ramiona przyciągnęły do siebie blondynkę, a wargi Scarlett musnęły czubek głowy.

- Coś na to zaradzimy, Jane - odezwała się pokrzepiająco. - Takie sytuacje się zdarzają, a słyszałaś, że to stary budynek.

- Co nie zmienia faktu, że mój pokój przypomina teraz akwarium i w dodatku wszystko jest zniszczone.

- Jane...

- To moja wina, Scar... - powiedziała Jane karcącym tonem, wyswobadzając się z objęć przyjaciółki. - Gdybym cię posłuchała i sprzątnęła ten cały bajzel, nie musiałabym teraz się martwić tym, że nie mam z czego uczyć się do egzaminów. W dodatku nawet nie mam gdzie spać.

- Ja już znalazłam rozwiązanie - oznajmiła Scarlett, podchodząc do blondynki. Chwyciła Jane za ramiona, lekko nimi potrząsając. - Możesz zamieszkać ze mną w pokoju, a notatki zebrać od innych.

Panna Brumby doceniała chęci przyjaciółki, ale prościej było powiedzieć, niż zrobić.

- Kocham cię, Scar, ale spanie z tobą w jednym łóżku, a nawet pokoju, to męczarnia. Już to przerabiałyśmy nie raz. Sprawa z notatkami jest bardziej skomplikowana, bo nie uda mi się zebrać nawet części tego, co miałam.

- A jak ci kupię zatyczki do uszu?

- Nawet zatyczki nie pomogą przy twoim chrapaniu i rzucaniu się po całym łóżku. Zostaje mi tylko kanapa.

Właściciel wrócił do mieszkania dziewczyn, kiedy obie patrzyły na wysłużoną sofę. Blondynka spojrzała na mężczyznę, a jego mina nie zwiastowała dobrych wieści.

DELIVERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz