ROZDZIAŁ 8

692 42 84
                                    

Tłumaczenie francuskich zdań znajdziecie pod rozdziałem :)

Pięść Hendersona uderzyła w worek treningowy. Pot perlił się na jego czole, a kilka kropli spłynęło po twarzy, zatrzymując się na wargach. Mężczyzna dotknął koniuszkiem języka słonej cieczy i zamachnął się prawą ręką, wymierzając kolejny cios. Katował się już trzy godziny i, oprócz bólu w mięśniach i zmęczenia, nie poczuł ulgi.

Złość nadal krążyła w jego żyłach jak trucizna. Nawet nikotyna nie pomogła w pozbyciu się tego uczucia. Po tym, jak odstawił pannę Brumby do domu, jeździł po mieście, paląc papierosa za papierosem. Niestety, po opróżnieniu połowy paczki zdenerwował się jeszcze bardziej, bo tym razem używka nie przyniosła mu ukojenia. A pomagała zawsze, gdy był zły.

Pojechał zatem do klubu, który należał do Kevina. Postanowił odreagować w inny sposób. Po przekroczeniu progu Frots od razu poszedł do ostatniego pokoju na drugim piętrze. Kształtna szatynka w wysokich szpilkach, skąpej mini i staniku od razu wiedziała, co robić. Poszła za mężczyzną i gdy tylko zamknęła za sobą drzwi, podeszła do Ivana, lubieżnie kręcąc biodrami. Ułożyła dłonie na jego klatce piersiowej, zjeżdżając nimi w dół do szerokiego paska. Nim dłoń kobiety zdążyła dotknąć sprzączki, długie palce zacisnęły się na jej nadgarstku.

- Na kolana - rzucił chłodno Ivan.

Kobieta zeszła do parteru i szybko uporała się z paskiem, guzikiem i rozporkiem. Od razu wzięła penisa do ust, wiedząc, jak zadowolić swoich klientów.

Ivan owinął sobie jej włosy wokół dłoni, unieruchamiając głowę, i narzucił swoje tempo. Ruszał się coraz szybciej, ale nie potrafił się podniecić. Złość nawet to mu odebrała. Warknął wściekły, ostatni raz wbijając się w gardło dziewczyny, i odepchnął ją od siebie.

- Wystarczy.

Szybko doprowadził się do porządku i przed wyjściem rzucił na łóżko sto dolarów.

Skoro nie pomogły ani papierosy ani seks, postanowił maltretować worek, aż ciało odmówi mu posłuszeństwa i zemdleje z wycieńczenia.

Wszystkie jego ruchy były mechaniczne, bo myślami cały czas był przy blondynce. Słowa, które wypowiedziała podczas pocałunku, wyryły się na nim, jakby nosił kolejny tatuaż. Domyślił się, że Jane była zraniona, ale nie spodziewał się tego, że rany w jej wnętrzu będą tak głębokie. Myśl, że dotyk sprawia jej ból, była dla niego strzałem w serce. Zdążył zauważyć bijące w niej temperament i odwagę, ale Jane bała się bliskości. Kiedy próbował się do niej zbliżyć, ona się oddalała.

Warknął gardłowo, waląc w worek na oślep. Wyobrażał sobie męską sylwetkę, która skrzywdziła Jane, a obrazy tylko napędzały jego furię. Oddychał płytko, a pot lał się po nim strumieniami. Rozdzwoniona komórka wyciągnęła Hendersona z morderczego transu. Ciężko dysząc, podszedł do ławki i odebrał połączenie od kuzyna.

- Co jest? - zapytał, odgarniając z twarzy mokre włosy.

- Przyjedź na Grave Street. Mamy problem.

Ivan rozłączył się i opuścił siłownię w swoim apartamencie. Wziął ekspresowy prysznic i po trzydziestu minutach dotarł na miejsce. Wszedł do czarnego budynku z fioletowym logo.

W środku wszystko wyglądało tak, jak powinno. Gry, automaty, alkohol i mężczyźni. Ivan szybko przeszedł przez cały budynek i otworzył drzwi do swojego gabinetu. Trzy pary oczu od razu zaatakowały jego sylwetkę.

Henderson usiadł za czarnym, dębowym biurkiem i spojrzał na Kevina.

- Co to za problem?

Brunet kiwnął głową na młodego chłopaka w czapce dostawcy pizzy.

DELIVERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz