Furia błyszcząca w jego oczach działała na mężczyznę jak trucizna rozchodząca się po organizmie w zawrotnym tempie. Niemal czuł, jak każdy organ płonął żywym ogniem, który tlił się i tlił, spalając go od środka. W popiołach, które zostały, był tylko mrok karmiący truciznę.
Metalowy chrzęst w dłoni wyrwał mężczyznę z koszmaru, każąc mu pamiętać, że to, co prawie zgniótł, było jedyną pamiątką z przeszłości i wiecznym przekleństwem jego życia. Jednocześnie było to tak cenne, że chciałby zginąć, gdyby pod naciskiem siły elementy biżuterii rozleciały się w drobny mak.
Ivan czuł, że dopasowany garnitur z sekundy na sekundę wrzyna mu się w skórę i utrudnia oddychanie. W tej chwili pragnął go z siebie zrzucić i uciec daleko, aby macki mroku przestały rozdrapywać to, co było zakopane przez trzysta sześćdziesiąt cztery dni w roku. Nie mógł jednak niczego zrobić, bo szklane oczy Jane, w których błyszczał strach, przygwoździły go do podłogi.
Im dłużej patrzył na jej poczucie winy, tym mocniej czuł się oszukany i zdradzony.
- Ivan, porozmawiajmy - odezwała się Jane drżącym szeptem. Głos, który zawsze koił myśli i łagodził emocje, teraz podsycał złość.
- Sześćdziesiąt minut i ani sekundy więcej - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Jane wygrzebała się niezdarnie z pościeli i, podchodząc na chwiejnych nogach, powoli zmniejszała odległość między nimi. Po dwóch krokach dziewczyny noga Ivana wystrzeliła do tyłu, zwiększając dystans. Gdy twarz mężczyzny zamieniła się w kamień, dłonie Jane zadrżały, a w oczach zebrały się łzy.
Henderson opuścił sypialnię blondwłosej tak, jakby się paliło. Wpadł do swojego gabinetu i gdy wlepił wzrok w dębowy mebel, nogi odmówiły mu współpracy.
Wrócił wspomnieniami do zegarka błyszczącego na biurku, a każda odtwarzana w jego głowie klatka wbijała mu w serce nowy nóż. Widok błyskotki o poranku niemal pozbawił go przytomności. W chwili, gdy uświadomił sobie, na co dokładnie patrzył, mięśnie zamieniły się lód, uniemożliwiając mu zaczerpnięcie choćby małego oddechu. Miał wrażenie, że się dusi. Lodowate krople potu zrosiły czoło i spływały po plecach, wywołując dreszcze. By nie paść na kolana, musiał podeprzeć się o blat. Wspomnienia kołatały mu się po głowie, wywołując zawroty.
Nigdy by nawet nie pomyślał, że przeszłość tak z niego zadrwi i przyjdzie go odwiedzić. Przecież pragnął nigdy nie otwierać jej drzwi. To ona je otworzyła.
Odgłos dudniących kroków kazał mu zmusić kończyny do pracy. Opadł ciężko na fotel, niemal czując, jak mebel trzeszczy pod naporem złości, która go przygniotła. Położył zegarek na środku biurka i nie zdążył nawet uformować myśli w głowie, kiedy podłoga w gabinecie zaskrzypiała pod stopami Jane.
Rozczochrane włosy i wygniecione ubrania były najmniejszym problemem dziewczyny. Ze wszystkich przyziemnych rzeczy najbardziej pragnęła osiągnąć coś, co w tej chwili wydawało się być dla niej nieosiągalne.
- Błagam cię, porozmawiajmy. Mogę to wszystko wytłumaczyć.
Ivan wyprostował się, zadarł podbródek i ostro spojrzał na Jane. Otworzył laptopa i, nie zerkając na ekran, wcisnął kilka klawiszy, po czym odwrócił urządzenie w stronę współlokatorki.
- Wytłumaczyć? - syknął ostro, z trudem opanowując warknięcie. - Nie wiem, czy twoje słowa oddadzą to, co niedawno zobaczyłem.
Na ekranie zaczął odtwarzać się czarno-biały film, rozgrywający się w gabinecie. Obraz sprawiał wrażenie nagranego od góry. Jane szybko przebiegła wzrokiem po każdym kącie, natrafiając na czarną kulę w prawym rogu za sobą. Migający czerwony punkcik śmiał się jej prosto w twarz, dlatego znów skupiła się na nagraniu.
CZYTASZ
DELIVERY
Storie d'amoreJane Brumby nie można zarzucić lenistwa. Młoda studentka architektury pracuje na dwa etaty, aby wspomóc babcię i spłacić długi brata. Derek Brumby chcąc dołożyć się do niewielkiego domowego budżetu, wplątał się w nieodpowiednie towarzystwo, przez kt...