Głośny dźwięk komórki sprawił, że nożyczki w dłoni panny Brumby zadrżały. Ostrza osunęły się w prawą stronę, odbiegając od początkowej linii cięcia na gazecie.
- Cholera - syknęła dziewczyna, wypuszczając z rąk przedmioty.
Palcem ukrytym w lateksowej rękawiczce przesunęła po ekranie, przełączając rozmowę na tryb głośnomówiący.
- Jane, będziesz dzisiaj? - usłyszała znajomy głos Damiena. - Wykład jest za piętnaście minut, a ciebie jeszcze nie ma.
- Za ile?! - krzyknęła i od razu spojrzała na godzinę w górnym rogu komórki. - Ja pier... Możliwe, że trochę się spóźnię.
Zakończyła rozmowę i wróciła do przerwanej pracy, przyspieszając wszystkie czynności. Wycięła z gazety ostatnią literę, a białą stronę wycinka posmarowała klejem. Przykleiła papierek obok poprzednich, ułożonych w równym rzędzie. Na koniec udokumentowała swoje czyny zdjęciem, po czym odłożyła aparat na łóżko.
Jane spojrzała na utworzony napis, zastanawiając się, czy ten plan w ogóle wypali. Kiedy dzień wcześniej go wymyśliła, była przekonana, że okaże się strzałem w dziesiątkę i popchnie jej śledztwo do przodu. Teraz czuła się jak tani porywacz, który zamierzał podrzucić kartkę z żądaniem okupu. Poniekąd to miała zrobić. Podłożyć kartkę.
Wstała z podłogi, chwytając kartkę przez rękawiczki. Nie chciała zostawić na niej żadnych śladów, które mogłyby naprowadzić mężczyznę na trop współlokatorki. Opuściła pokój, stając przed gabinetem Hendersona, i z głośno tłukącym się w piersi sercem, nachyliła się i wsunęła złożoną kartkę w przestrzeń pod drzwiami.
Natychmiast wróciła do pokoju i zatrzasnęła drzwi, opierając się o zimną powierzchnię. Przyłożyła wierzch dłoni do czoła, próbując się uspokoić. Nie miała na to wiele czasu, dlatego po trzech głębszych oddechach rozejrzała się po podłodze, a dokładniej po rozrzuconych wycinkach z gazety.
- Teraz tylko pozbądź się dowodów. Łatwizna.
Jane odpuściła sobie pierwszy wykład, bo wiedziała, że już na niego nie zdąży. Do następnego miała dwie godziny, dlatego część czasu poświęciła na dokładne oględziny pokoju, aby pozbierać wszystkie wycinki. Nie mógł tutaj zostać żaden ślad. Ostatni papierek wepchnęła do rękawiczki, w której były inne kawałki.
Czterdzieści minut później pokój wyglądał tak, jak zwykle. Blondynka wyszykowała się do wyjścia i wcisnęła w siebie śniadanie, maksymalnie skupiając się na tych czynnościach. Dopiero w drodze na zajęcia zaczęła się zastanawiać, jak Ivan zareaguje na tajemniczą wiadomość. Wykonała pierwszy ruch, teraz musiała tylko czekać, aż jej ofiara zrobi kolejny.
***
Dzień na uczelni był intensywny, ale studentka architektury nie potrafiła się na niczym skupić. Kolejny wykład powoli dobiegał końca, gdy w kieszeni Jane zawibrował telefon. Jane po raz kolejny się zirytowała. Dopisała ostatnie zdanie w swojej notatce i wyciągnęła komórkę.
OD: Kanarek
Bolą cię jeszcze nadgarstki?
Krew w jej żyłach zawrzała, a palce świerzbiły, aby przyłożyć mężczyźnie. Odkąd była zmuszona spędzić noc z zakutymi rękami, nie potrafiła spojrzeć na Ivana inaczej, niż z chęcią mordu w oczach. Złości nie wymazało nawet to, że rano obudziła się bez skrępowanych nadgarstków, a na szafce nocnej zobaczyła maść na otarcia. Unikała Ivana przez cały dzień, ale w poniedziałek postanowił dręczyć ją SMS-ami.
Wystukała szybką odpowiedź.
DO: Kanarek
Pieprz się.
CZYTASZ
DELIVERY
RomantizmJane Brumby nie można zarzucić lenistwa. Młoda studentka architektury pracuje na dwa etaty, aby wspomóc babcię i spłacić długi brata. Derek Brumby chcąc dołożyć się do niewielkiego domowego budżetu, wplątał się w nieodpowiednie towarzystwo, przez kt...