ROZDZIAŁ 9

652 37 59
                                        

Pod rozdziałem znajdziecie tłumaczenie z francuskiego na polski :)

Jane jeszcze nigdy nie widziała tak głębokiego odcienia zieleni. Tak pożądliwego, namiętnego i pochłaniającego. Płomienne oczy zupełnie nie pasowały do kamiennej twarzy.

Śledziła wzrokiem rysy zaciśniętej szczęki i długie linie żył odznaczających się na szyi. Zatrzymała się na klatce piersiowej mężczyzny. Nie widziała jeszcze z tak bliska jego tatuaży i na razie karmiła tylko oczy, bo na dotyk miała przecież całą noc.

Gdy palce Hendersona wsunęły się pod gumkę piżamy, z gardła dziewczyny wytoczył się głęboki jęk. Nie miała już na sobie koszulki, a on nie miał koszuli. Ciało Ivana umościło się pomiędzy nogami Jane. Jej dłonie powoli przesuwały się po napiętych ramionach, torsie i brzuchu. Opuszki jej palców zdołały zarejestrować drżenie mięśni mężczyzny pod kobiecym dotykiem.

Jeden z palców zaczął pocierać jej wrażliwe miejsce między nogami, a dziewczyna wiła się z rozkoszy i rosnącego napięcia. Przyciągnęła jego głowę do namiętnego pocałunku. Gdy palec wsunął się do środka blondwłosej, usta Ivana połykały jęki panny Brumby. Oddała mu kontrolę, bo tylko w taki sposób mogła dać się zniszczyć. Wargi opuchnięte od pocałunków i zębów nie potrafiły się od siebie oderwać. Usta dziewczyny brały wszystko, co tylko mężczyzna im ofiarował. Brumby naprawdę czuła się jak narkomanka na długotrwałym głodzie.

Usta Hendersona zeszły na brodę i żuchwę, całując każdy centymetr skóry. Jane nie potrafiła znieść tych rozkosznych tortur. Chciała przedawkować swój narkotyk, ale ciągle miała go mało.

- Ivan - wydyszała ciężko z przymkniętymi powiekami. - Nie baw się ze mną.

- Nie robię tego, mon chérie - wyszeptał między pocałunkami. - Ja tylko czczę twoje ciało.

- O, Boże... - jęknęła, gdy poczuła ugryzienie na linii żuchwy.

- Non, mon chérie. Aujourd'hui, vous faites l'amour avec le diable.

Francuski w ustach Ivana brzmiał jak namowa do grzechu.

Ciepłe wnętrze przyjęło kolejny palec, a zaatakowana obezwładniającą przyjemnością panna Brumby wygięła plecy w łuk. Kiedy opadła na pościel, usta Hendersona zjechały na szyję, obojczyki, mostek i piersi. Powoli je całował, ssał i gryzł. W pewnej chwili palce Ivana ułożyły się pod innym kątem, trafiając w czuły punkt, na co Jane zadrżała z rozkoszy. Czuła się tak, jakby prowadził ją do bram piekła.

- Nawet nie masz pojęcia, jak trudno jest mi nad sobą panować, mon chérie. Jesteś moją nagrodą i karą.

- Z-zrób to - wyjęczała, gdy poczuła w sobie kolejny palec. Pieścił ją trzema palcami, a ona była już na granicy eksplozji. - Pokaż mi, jaki naprawdę jesteś.

Jane przygryzła wargę do krwi. Metaliczny posmak mieszał się z pożądaniem, tworząc idealne połączenie. Brumby pociągnęła Hendersona za włosy, gdy między jego zębami, a później wargami, znalazł się sterczący sutek.

Dziewczyna widziała, jak Henderson mocno stara się trzymać swoich granic. Jane nie chciała tylko brać, ale pragnęła dać Ivanowi taką samą przyjemność, jaką on podarował jej.

- Jeśli naprawdę mnie czcisz, zrób to, o co proszę, i wejdź we mnie.

Ivan podniósł głowę, a zieleń Veronese'a zderzyła się z roziskrzonymi, niebieskimi tęczówkami. Dłonie mężczyzny oderwały się od ciała Jane, dobierając się do sprzączki paska, guzika i rozporka. Blondwłosa nie potrafiła oderwać wzroku od tego, co Henderson chował w spodniach. Kiedy zsunął z siebie ostatni kawałek ubrania, Jane poczuła miarowe pulsowanie między nogami, a jej cierpliwość właśnie się skończyła.

DELIVERYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz