Jane, w białym szlafroku hotelowym, stała przed lustrem. Skupiona, próbowała dokładnie wytuszować rzęsy. Niespodziewane szturchnięcie z prawej strony sprawiło, że sylikonowa szczoteczka dotknęła górnej powieki przyprószonej cieniami.
- Ivan... - jęknęła, zbliżając twarz do lustra, aby przyjrzeć się czarnej plamie na brązowym cieniu. - Mówiłam ci, żebyś się tak nie rozpychał. Teraz będę musiała czekać, aż to zaschnie, żeby to zdrapać... I przy okazji modlić się, żeby moje blendowanie nie poszło na marne.
- Blendo co? - zapytał, spoglądając na Jane.
Ze zmarszczonymi brwiami i połową twarzy w białej piance wyglądał tak zabawnie, że Jane cicho się zaśmiała, przejmując z dłoni Ivana maszynkę do golenia.
- Coś, co ta czarna plama po tuszu może zepsuć. Teraz masz okazję, żeby mi to wynagrodzić.
- Tak? A w jaki sposób? - Zapytał, opierając dłonie o ceramiczną misę i więżąc dziewczynę między nimi. - Co takiego mi zaproponujesz?
Niski głos podszyty rozbawieniem i delikatnym pożądaniem sprawił, że panna Brumby poczuła łagodne ciepło na policzkach. Twarz mężczyzny znajdowała się kilka centymetrów od jej nosa, a zapach żelu pod prysznic mamił jej zmysły. Spuściła wzrok, nagle onieśmielona jego bliskością, i skupiła uwagę na spływających po piersi kroplach wody po prysznicu, który niedawno brał. Woda sunęła powoli w dół po tatuażach i wyćwiczonych mięśniach brzucha, wnikając w materiał ręcznika oplatającego nisko jego biodra.
- Jeśli zaraz mi nie odpowiesz, to twoje milczenie i wzrok uznam za odpowiedź - odezwał się Ivan, gdy dwoma palcami uniósł jej podbródek, aby spojrzeć w niebieskie oczy.
- To jak by ona brzmiała? - zapytała, spuszczając spojrzenie na jego usta, aby po trzech sekundach znów patrzeć w oczy Ivana.
- Tak, że zaraz zdejmiesz mi ręcznik i poprosisz o to, żebym cię zerżnął w tym słodkim szlafroku.
Ciało blondynki zareagowało natychmiast na słowa mężczyzny. Stojące sutki przy każdym oddechu boleśnie ocierały się o materiał, a całe napięcie, które nagromadziło się w Jane, odkąd znaleźli się takim położeniu, spłynęło do najwrażliwszego punktu jej ciała. Świadomość, że znajdują się w niewielkiej odległości, jak również fakt, że nie mają na sobie zbyt wiele, nie pomagały dziewczynie odpędzić wizji, która krążyła jej po głowie wraz z tym, co powiedział.
- Niestety, to nie jest twój szczęśliwy dzień - poklepała go po piersi dłonią z czarnym manicure. Zepchnęła na bok wszystkie niegrzeczne myśli, skupiając się na czymś ważniejszym. - Mogę cię ogolić? - Zapytała, machając mu ostrzem przed oczami.
- Możesz - odparł, po czym posadził Jane na blacie i rozchylił jej nogi, aby znaleźć się tak blisko, jak to było możliwe.
Jane przybrała skupioną minę, zbliżając maszynkę do policzka Ivana. Zanim udało jej się dotknąć nią skóry, policzki mężczyzny uniosły się, a wargi wykrzywiły w uśmiechu.
- Przestań się uśmiechać, bo zrobię ci krzywdę - skarciła go.
- Przepraszam, ale skarpety na twojej głowie nie pozwalają mi zachować powagi - odpowiedział i wybuchnął śmiechem.
- To przez ciebie - pacnęła go w pierś, walcząc ze sobą, aby się nie roześmiać. W duchu przyznała mu rację, bo naprawdę wyglądała zabawnie. - Nie zabrałam ze sobą lokówki, bo nie wiedziałam, że pójdziemy do filharmonii, a teraz ratuję się skarpetami, żeby mieć ładne loki.
- Wierzę, że na pewno będą piękne - dodał, zbliżając swoje usta do warg Jane, aby ją pocałować, ale zamiast ust napotkał rękę.
- Nawet o tym nie myśl - odparła ze śmiechem. - Pobrudzisz mi makijaż.

CZYTASZ
DELIVERY
RomanceJane Brumby nie można zarzucić lenistwa. Młoda studentka architektury pracuje na dwa etaty, aby wspomóc babcię i spłacić długi brata. Derek Brumby chcąc dołożyć się do niewielkiego domowego budżetu, wplątał się w nieodpowiednie towarzystwo, przez kt...