Kawa w papierowych kubeczkach zdążyła już ostygnąć. Dziewczyny zupełnie zapomniały o napojach, pochłonięte rozmową.
- Dobra, powiedz mi wszystko jeszcze raz. A najlepiej tak jeszcze z dziesięć razy, żeby mój mózg to przyswoił.
- Scarlett Evelyn Dobrev - powiedziała Jane poważnie, akcentując każde słowo. - Musi ci wystarczyć ten jeden raz. Nie karz mnie kolejnym.
Rudowłosa objęła kubek palcami i głośno westchnęła, wpatrzona w czarną plastikową pokrywkę.
- Dziwisz mi się? - zapytała Scarlett. - To brzmi jak historia wyjęta z bajki dla dzieci. Tylko to sobie wyobraź. - Nachyliła się nad stolikiem w uniwersyteckiej kawiarni, patrząc uważnie w oczy przyjaciółki. - Ty jesteś biedną kobietą bez dachu nad głową, którą niespodziewanie ratuje wytatuowany rycerz w żółtej furze, i proponuje mieszkanie - zamilkła na chwilę i wykrzywiła wargi w wyrazie zastanowienia. - Brzmi jak scenariusz kiepskiego pornola.
- To nie jest śmieszne - powiedziała Jane, nie potrafiąc ukryć uniesionego kącika ust. - Nie powinnam u niego być.
- Mów sobie, co chcesz, ale musisz przyznać, że mieszkanie u Ivana jest lepsze, niż w schronisku dla bezdomnych.
- Nie wiem, nie mam porównania.
Scarlett przewróciła oczami, a Jane zasłoniła usta ręką, ukrywając ziewnięcie. Zerknęła na kubek zimnej kawy i odsunęła go palcem, wiedząc, że kofeina jej nie pomoże. Jednym, czego potrzebowała, był sen. Miała za sobą bezsenną noc przerywaną drzemkami, kiedy jej organizm już nie potrafił utrzymać otwartych powiek. Rano okazało się, że było warto zarwać nockę, bo przed wyjściem z domu Ivan nie wspominał o tym, że słyszał krzyki dobiegające z jej sypialni.
- Wiesz już, co z pracą? - zapytała Scarlett.
- Napisałam do Sama, czy ma czas pogadać, i odpisał, że zadzwoni.
- Wiesz, jak marzę o tym, żeby zobaczyć cię na scenie? - oznajmiła Scarlett, kierując maślane oczy w stronę przyjaciółki. - Gdy w końcu będziesz miała swoje pięć minut, to obiecuję, że będę darła się najgłośniej ze wszystkich.
Cichy śmiech wytoczył się z gardła blondynki, która wyobraziła sobie wrzeszczącą przyjaciółkę w Mrs Burlesque.
- Nigdy nie myślałam, że stanę przed takim wyborem. Scena nie jest dla mnie, ale jak mus, to...
Brzęcząca komórka zawibrowała na stoliku, przykuwając uwagę dziewczyn. Kącik ust Jane nieznacznie się uniósł, gdy zobaczyła, kto dzwoni.
- Jak to się dzieje, że potrafisz pojawić się w momencie, w którym jest o tobie mowa? - zaczęła Jane swobodnie, bawiąc się kubkiem.
- To się nazywa ,,zmysł Sama Elisha", moja droga - zaśmiał się do słuchawki mężczyzna. - No, to o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytał, odnosząc się do treści wiadomości od blondynki.
- W końcu masz szansę spełnić swoje marzenie - zaczęła studentka, przygryzając wargę. - Chcę zacząć występować na scenie.
- Co?! - Przez chwilę po stronie mężczyzny panowała cisza. Odezwał się dopiero, gdy minął pierwszy szok. - To znaczy, świetnie... Cieszę się. Zaskoczyłaś mnie tym, nie powiem. Zastanawiam się tylko, skąd taka decyzja. Zapierałaś się rękami i nogami przed sceną, a tu proszę, taka niespodzianka.
Jane zerknęła niepewnie na Scarlett, nagle tracąc całą odwagę do rozmowy. Wiedziała, że musi powiedzieć mężczyźnie o prawdziwym powodzie jej decyzji, ale o ile nie było to trudne, to było zdecydowanie wstydliwie.

CZYTASZ
DELIVERY
RomanceJane Brumby nie można zarzucić lenistwa. Młoda studentka architektury pracuje na dwa etaty, aby wspomóc babcię i spłacić długi brata. Derek Brumby chcąc dołożyć się do niewielkiego domowego budżetu, wplątał się w nieodpowiednie towarzystwo, przez kt...