Scarlett rozejrzała się po pokoju pełnym papierowych toreb, szukając tych, których jeszcze nie rozpakowała. W beżowym pakunku znalazła czerwone zawiniątko, na którego widok kąciki jej ust poszybowały w górę.
- Ta jest świetna - wyciągnęła sukienkę i przyłożyła ją do ciała. - Zobacz tylko ten materiał. Błyszczy w taki subtelny sposób, ale na ciele wygląda to zajebiście.
Scarlett okrążyła łóżko i podeszła do Jane. Blondynka dotknęła ubrania, czując pod palcami miękki, gładki materiał. Zlustrowała kreację od dołu aż po samą górę, na której dłużej zatrzymała wzrok.
- Czekaj, czy ja dobrze widzę? Czy to ślady podkładu na dekolcie?
- Co? Przewidziało ci się coś chyba, ona nie jest...
Słowa rozpadły się na ustach rudowłosej, gdy spojrzała na miejsce wspomniane przez Jane.
- To przez to przeklęte światło w sklepie! - Rzuciła oburzona, zwijając ubranie w kulkę, która poszybowała w górę i wylądowała w jednej z toreb. - Przysięgam, że nie widziałam tych śladów, a to na pewno nie jest moja tapeta. Teraz już chyba wiem, czemu sukienka znalazła się na wyprzedaży.
Dziewczyna opadła bezwładnie plecami na materac, rozkładając ręce po bokach.
- O-hy-da... Mam nadzieje, że tej lampucerze, co tak ufaflała tę kieckę, wyjdą pryszcze na dupie.
Jane parsknęła śmiechem, zasłaniając usta dłonią, aby okruszki ciastek nie znalazły się na kołdrze.
- Może podczas następnych zakupów zastanowisz się, czy wrzucić do koszyka nowe buty, czy dobry odplamiacz? - podsunęła Brumby.
Scarlett poderwała się do siadu, krzyżując nogi w kolanach. Zanim Jane wpakowała do ust krakersa, nieoczekiwanie przechwyciła go jej przyjaciółka, zjadając przekąskę z chytrym uśmieszkiem. Pogardliwy wzrok blondynki nie robił na niej wrażenia. Sięgnęła po kolejne ciastko, tym razem z miski.
- A wiesz, że to nie głupi pomysł? - Odpowiedziała Scarlett z pełnymi ustami. - Tylko wiesz, ktoś musiałby mnie pilnować, żebym mądrze wybrała, i myślę, że ty się do tego nadasz.
- Mam iść z tobą na zakupy?
- A czemu pytasz, skoro wiesz, że pójdziesz? Przy okazji sama znajdziesz dla siebie coś ładnego na wyprzedażach.
- Wiesz, że nie wydaję pieniędzy na rzeczy, których nie potrzebuję - odparła Jane, przesuwając naczynie z przekąskami w stronę przyjaciółki. - Mam co na siebie założyć, a to, co miałabym wydać na ubrania, odkładam.
- Co nie oznacza, że raz na jakiś czas nie możesz zaszaleć - Scarlett obdarzyła przyjaciółkę błagalnym spojrzeniem. - Proszę... Będzie fajnie. Nawet, jeśli niczego nie kupisz, to pochodzimy sobie po sklepach, wyskoczymy coś zjeść i spędzimy razem czas.
Serce panny Brumby zabiło mocniej z tęsknoty za przyjaciółką. Wcześniej, gdy mieszkały razem, codziennie coś wspólnie robiły, ale odległość obdarła je z tego, czego teraz im brakowało.
- I tak muszę wyskoczyć na miasto. Praca sama się nie znajdzie.
Uradowana Scarlett opuściła łóżko, rozglądając się za nierozpakowanymi torbami. Udało jej się wypatrzeć jeszcze dwie. Z pierwszej wyjęła czarny kombinezon i postanowiła go przymierzyć.
- Opłaca ci się szukać tylko na chwilę? Przecież niedługo wrócisz do The Chups, więc możesz nie mieć szansy wdrożyć się w coś nowego, bo wrócisz na stare śmieci, czego oczywiście nie pochwalam.
Jane omal nie zakrztusiła się sokiem. Kaszlała, biorąc spazmatyczne oddechy, aż po kilku sekundach jej organizm wrócił do normalnego funkcjonowania. Obdarzyła przyjaciółkę ostrożnym spojrzeniem, a ona, stojąc w bieliźnie, patrzyła na blondynkę z troską.

CZYTASZ
DELIVERY
RomanceJane Brumby nie można zarzucić lenistwa. Młoda studentka architektury pracuje na dwa etaty, aby wspomóc babcię i spłacić długi brata. Derek Brumby chcąc dołożyć się do niewielkiego domowego budżetu, wplątał się w nieodpowiednie towarzystwo, przez kt...